Aż sześć goli oglądaliśmy w środowy wieczór na Anfield. Finalnie Liverpool zremisował przed własną publicznością z Benficą i uzyskał awans do półfinału Ligi Mistrzów. Pomimo tego, że „The Reds” stracili aż trzy bramki, rezultat dwumeczu nie wydawał się być zagrożony nawet przez chwilę.
Benfica wciąż potrzebuje dwóch goli
W pierwszym kwadransie gry nieco bliżsi zdobycie pierwszej bramki w tym spotkaniu byli goście. Silnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Everton, ale jego strzał o centymetry minął okno bramki Alissona. Trudno mówić, by miałaby to być niewykorzystana okazja, która zaraz mogła się zemścić, ale mimo wszystko tak się właśnie stało. Siedem minut później na prowadzenie wyszła bowiem ekipa Liverpoolu. „The Reds” mieli rzut rożny, a dośrodkowanie w pole karne posłał Tsimikas. W powietrzu o piłkę powalczył Konate i udało mu się ten pojedynek wygrać. Po golu obrońcy Liverpool prowadził 1:0.
Wydawało się, że ten gol podłamię Benficę i podopieczni Nelsona Verissimo raczej będą już w tym meczu tylko tracić bramki. Świadczyć o tym mógł chociażby obraz gry, który obserwowaliśmy po bramce Liverpoolu. Niespodziewanie, Benfice udało się jednak wyrównać. Portugalczycy mieli w tej akcji sporo szczęścia, Liverpool sporo pecha, ale gol to gol. Odbiór w środku pola i celne podanie wystarczyło, by Goncalo Ramos wyrównał wynik rywalizacji. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy Liverpool miał jeszcze kilka szans, by ponownie objąć prowadzenie, ale nie potrafił wykorzystać żadnej z nich.
Cztery gole w drugiej części
Liverpool świetnie rozpoczął drugą połowę i błyskawicznie przejął kontrolę nad spotkaniem. Przyniosło to efekt już w 55. minucie, gdy stała presja wywierana na piłkarzy Benfiki zmusiła do błędu defensorów portugalskiego klubu. Finalnie przed pustą bramką z futbolówką przy nodze znalazł się Roberto Firmino. Gol na 2:1 praktycznie zamknął rywalizację w tym dwumeczu, czego domyślał się również Jurgen Klopp, którzy zaraz po trafieniu Firmino przeprowadził trzy zmiany.
Mało kto spodziewał się jednak, że w tym spotkaniu czeka nas jeszcze istny grad goli. Najpierw prowadzenie Liverpoolu podwyższył Firmino, który po stałym fragmencie gry wykorzystał bierność defensorów Benfiki. 16 minut przed końcem regulaminowego czasu gry do siatki trafili jednak również Portugalczycy. Akcję podopiecznych Nelsona Verissimo wykończył Jaremczuk. Bramka na 3:3 zdobyta w 83. minucie dawała jeszcze gościom czysto iluzoryczne nadzieje, ale nawet pomimo tego jak otwartą grę prowadziły w drugiej części obie ekipy, w tym meczu więcej goli już nie oglądaliśmy.
Liverpool – Benfica 3:3 (1:1)
1:0 Konate 21′
1:1 Ramos 32′
2:1 Firmino 55′
3:1 Firmino 65′
3:2 Jaremczuk 74′
3:3 Nunez 83′