Jedni biją się o utrzymanie, inni o miejsce w TOP4, ale jest przecież dwójka, która bije się o najważniejszą rzecz – mistrzostwo Premier League. Walka między Manchesterem City a Liverpoolem jest niezwykle zacięta, co odczuwają także inne zespoły.
Odbierz darmowy zakład 20 zł
Już w środę derby Manchesteru, które mają tym razem dużo więcej smaczków, niż zwykle. Po pierwsze, „Czerwone Diabły” muszą jakimś cudem wygrać, jeśli chcą utrzymać się w walce o TOP4. City musi wygrać, jeśli chce wyprzedzić w tabeli Liverpool i przybliżyć się do obrony mistrzostwa kraju. Tu właśnie Manchester United ma duży dylemat, bo w zależności od wyniku pomoże w zdobyciu tytułu któremuś z odwiecznych rywali. Nieciekawa sytuacja.
Nieciekawą sytuację ma także Rafa Benitez, który za niecałe dwa tygodnie, 4 maja, zmierzy się z Liverpoolem. Newcastle pod wodzą Hiszpana w ostatnim czasie zaczęło spisywać się nad wyraz dobrze i z 41 punktami jest już pewne utrzymania. Grając teoretycznie o nic, zdarzają się spotkania, w których… nie ma dobrego wyniku.
– „To jest mecz, w którym nie mogę być zwycięzcą. Jeśli wygram, powiedzą: „Oh, (powinien był nam pomóc)”. A jeśli przegram: „Oh, nie dał z siebie wszystkiego”. Taka moja praca, żeby robić to co najlepsze dla mojej drużyny i właśnie to będę starał się zrobić, to wszystko” – ocenił swoją sytuację 59-latek.
Wszystko oczywiście przez bogatą przeszłość, jaka łączyła Hiszpana z „The Reds”. To w Liverpoolu Benitez zdobył Ligę Mistrzów i był blisko wygrania Premier League. Obecni podopieczni Kloppa mając na tym etapie 88 punktów, zaliczają najlepszy pod tym względem sezon w historii klubu. Liverpool nigdy wcześniej nie dobił do takiej liczby, a „kilka” mistrzostw przecież zdobył. Tym bardziej niesamowite, że obecnie może zdobyć grubo ponad 90 oczek, a mimo to nie wygrać Premier League. Niezwykle zacięty sezon.