Polskie koncerny telewizyjne, chcąc bić kolejne rekordy oglądalności, walczą o widza każdego dnia. Aby robić to skutecznie, muszą poruszać wszystkie interesujące odbiorców tematy, w tym oczywiście sportowe. Czasem zdarza się, ostatnio coraz częściej, że wychodzi im to fatalnie, przez co stają się pośmiewiskiem w piłkarskiej części Internetu, a jak wiemy – on nie zapomina. Zobaczcie wtopy ogólnotematycznych telewizji z ostatnich miesięcy.
Zanim przejdziemy to sedna, zastanówmy się, jak to możliwe, że w erze technologii cyfrowych takie pomyłki mają miejsce? Największy laik, nie będąc czegoś pewnym, „wstuka” interesujące go hasło w wyszukiwarkę i po chwili znajdzie odpowiedź na nurtujące go pytania. Zrobi to zwykły internauta, nawet 10-latek, a nie potrafią tego największe koncerny medialne mające milionowe budżety.
A może oni nie wiedzą, co to Google? Może nie mają też zatrudnionych fachowców od sportu? Kto więc prowadzi sportowe serwisy? Pytań jest wiele, ale niezwykle trudno sformułować w tym przypadku jednoznaczną odpowiedź. Dlaczego? Bo to się nie mieści w głowie… Ale przynajmniej jest śmiesznie.
Maj 2016, wyczekiwane Euro zbliża się wielkimi krokami, a selekcjoner Nawałka podaje powołania na turniej we Francji. Informacje poszły w świat, ale jeszcze trzeba o tym powiedzieć typowej „ludożerce” w wieczornym dzienniku. Dziennikarz (a może „dziennikarz”?) przygotowuje więc materiał o powołaniach, ale czas ucieka, a jak wiemy – czas to pieniądz. Wskazówki zegara pędzą z prędkością światła, mamy już prawie wszystkich, ale wciąż brakuje nam jednego zdjęcia. Wtedy przypominamy sobie, że w wolnych chwilach lubimy pograć na „plejaku”. Robimy screena, wrzucamy w szablon i gotowe! Przecież i tak nikt nie zauważy…
Poranne kolegium redakcyjne, gdzieś w Warszawie:
– Szefie, dziś Legia gra z Realem!
– Z jakim Realem?
– Nie wiem, ale w radiu mówili.
– A, no to trzeba by było coś o tym dać.
– W Legii gra ten, no… ten co Niemców na Euro zatrzymał.
– Pazdan! Możemy o nim coś dać, on najlepszy z Legii – tak czytałem.
– Noo, to ja poszukam czegoś w necie.
Tak mogła wyglądać rozmowa dziennikarki z wydawcą serwisu informacyjnego. Duża stacja obowiązkowo musi coś na temat takiego hitu powiedzieć, ale żeby od razu tworzyć nowe kluby i zarzucać zawodnikowi „współudział”?
Rano poszły wiadomości, a przed meczem jest przecież jeszcze konferencja! Szanowana telewizja nie przepuści takiej okazji i w trosce o widza wrzuci chociaż jedną wypowiedź. Tutaj Bartosz Bereszyński, obrońca Realu Madryt.
W myśl starych dziennikarskich zasad, po meczu dobrze zapytać o zdanie jakiegoś piłkarza. Tu dziennikarzowi się nieźle poszczęściło, bo złapał Igora Lewczuka, który od kilku tygodni powinien być w Bordeaux. Pewnie przyjechał na urlop i odwiedził starych znajomych.
Trzeba przyznać, że Francja mu służy. Zmienił fryzurę, opalił się…
Ostatnio Legia pokonała „Sporting Lizbona”, dzięki czemu… zagra w 1/16 finału Ligi Mistrzów. Czyżby UEFA zmieniła zasady?
Chyba tak, bo następnego dnia wypowiedział się trener „Wojskowych”, Jacek Magiera. Powszechnie wiadomo, że sukces zmienia ludzi, ale żeby aż tak szybko i tak diametralnie?
My tu o jakichś nieistotnych meczach piłki nożnej, a przecież zbliżają się MŚ w piłce ręcznej. Kogo powołał selekcjoner Dujszebajew? Na liście takie nazwiska jak Kucharczyk, Brzyski, czy Teodorczyk… Nazwiska dosyć znajome, ale chyba nie ma mowy o pomyłce, bo przecież taki Teodorczyk, którego znamy bardziej, nie gra w Lechu od dwóch lat.
Na koniec ostatnie losowanie 1/8 finału Ligi Mistrzów:
– Ej Mati, daj tu herb Menczesteru.
– Ok! I dopiszę jeszcze miasta przy Benfice i Arsenalu, bo chyba ktoś zapomniał.
Błędy się zdarzają nawet najlepszym, to wiemy. Co jednak powiecie na to, że powyższe wpadki w jednej stacji zdarzały się w odstępie kilku dni? A co na to, że wszystkie zebrane obrazki są z tego roku?
Nic sensownego w odpowiedzi na takie błędy wymyślić nie jesteśmy w stanie. Pozostaje nam pośmiać się i mieć nadzieję, że podobne wtopy już nie będą się zdarzać. A przynajmniej nie tak często.