Besiktas zabrania kibicom wyjazdu na mecz Ligi Mistrzów

Fani Besiktasu podczas meczu z Liverpoolem w 2015 roku (Zdjęcie: Getty Images)

Tureccy kibice słyną z żywiołowości, która często doprowadza do awantur na stadionach. Nic dziwnego, że Besiktas poinformował kibiców, żeby nie jechali za klubem na najbliższy mecz Ligi Mistrzów.

Çarşı to fanatyczna grupa kibiców klubu ze Stambułu, która angażuje się nie tylko w oprawy meczowe. Fani prezentują anarchistyczne poglądy, a za swojego patrona uważają rewolucjonistę Che Guevarę. Çarşı z języka tureckiego oznacza „bazar”, nie ma przywódców, ma za to poparcie związków zawodowych. Grupa jest również przeciwna polityce Recepa Erdogana i była jedną z głównych organizatorów protestów w Turcji, które odbyły się cztery lata temu. Kibice jawnie deklarują, że Çarşı nie jest tylko obecna na stadionie, ale wszędzie, gdzie tylko znajdują się kibice Besiktasu.

Kibice wiele razy dali o sobie poznać zarówno w Turcji, jak i w europejskich pucharach. Dosyć często można dostrzec petardy oraz ostre przedmioty wyrzucane z trybuny fanów Besiktasu w stronę zawodników i kibiców drużyny przeciwnej. Naprawdę można spodziewać się, że kibice nie cofną się przed niczym… Przekonał się o tym między innymi Liverpool, który przyjechał do Stambułu dwa lata temu na mecz 1/16 finału Ligi Europy. Turkom udało się wyeliminować angielski klub po rzutach karnych, jednak kibice Besiktasu dali o sobie znać jeszcze przed meczem.

Przed hotelem, w którym przebywał zespół prowadzony wówczas przez Brendana Rodgersa, ustawiły się samochody kibiców Besiktasu. Kibice trąbili w nocy, nie dając spokojnie usnąć zawodnikom rywala. Ponadto Liverpool potrzebował zaostrzonej policyjnej eskorty, aby bezpiecznie dotrzeć z hotelu na stadion. Na dawnej arenie Besiktasu, İnönü Stadium, również nie obyło się bez akcji kibiców gospodarzy. Na trybunie Çarşı pojawiły się transparenty z napisami: „Witajcie w piekle!” oraz „You’ll walk alone here”, parafrazując dewizę kibiców „The Reds”. Nie obyło się również bez przedmiotów spadających z trybuny na murawę.

Jeszcze bardziej dobitnym przykładem działań kibiców Besiktasu było spotkanie Ligi Europy z Olympique Lyon w poprzednim sezonie. Mecz został opóźniony z tego względu, że kibice tureckiego klubu wszczęli zamieszki na trybunach, dodatkowo rzucając różnymi przedmiotami w fanów gospodarzy. Wystraszeni Francuzi wybiegli na murawę, gdzie rozgrzewali się piłkarze obu zespołów. W trakcie meczu sytuacja się wcale nie uspokoiła, a fani Besiktasu wciąż atakowali kibiców i zawodników Lyonu. Gospodarze nie pozostali więc dłużni i postanowili odpalić środki pirotechniczne. Również kibice Besiktasu zdecydowali się na odpalenie rac. Oba kluby musiały zapłacić za zachowanie kibiców po 100 tysięcy euro. Początkowo zespoły miały być również wykluczone z europejskich pucharów, ostatecznie jednak restrykcje zawieszono na dwa lata.

Besiktas umieścił wczoraj na Facebooku oficjalny komunikat. Z jego treści wynika jasno, że klub nie chce, żeby kibice pojechali na najbliższy wyjazdowy mecz Ligi Mistrzów do Porto. Zarząd „Czarnych Orłów” obawia się, że w wyniku kolejnych burd fanów mistrz Turcji zostanie wykluczony z rozgrywek na najbliższe lata. Komunikat jest jak najbardziej słuszny, gdyż UEFA nie przymknie oka na kolejne wybryki tureckich kibiców. Już jutro Besiktas zmierzy się na wyjeździe z Porto. Czy jednak kibice zastosują się do prośby ze strony klubu? O tym przekonamy się jutro.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy