Bezwzględny Roman Kosecki „by takiemu frajerowi zęby połamał”

Roman Kosecki to jeden z niewielu zawodników, którzy w latach 90. z powodzeniem reprezentowali Polskę w zagranicznych klubach, i to z dość sporymi sukcesami. Nie ma co porównywać byłego napastnika z chociażby Zbigniewem Bońkiem, jednak dzięki swojej determinacji zaszedł bardzo daleko. W rozmowie ze Sportowymi Faktami wyraził swoją opinię właśnie na powiązany z tym temat, czyli radzenia sobie w zagranicznych klubach.

Po pytaniu o polską piłkę w minionym roku temat błyskawicznie zszedł na problemy tych, którzy nie grają w swoich klubach za granicą. Jak wiadomo, letnie okienko transferowe było najowocniejsze, biorąc pod uwagę polskie roszady, jednak finalnie największe kłopoty ma ten, po kim najmniej byśmy się tego spodziewali. Grzegorz Krychowiak podczas swojego pobytu w Hiszpanii błyszczał. Internet obiegały jego genialne interwencje m.in. z meczów z Barceloną czy Realem Madryt. Był do tego kluczową postacią zespołu, jego sercem i płucami. Wymyślne stroje i udziały w reklamach były tylko zabawnym dodatkiem między kolejnymi świetnymi występami, a informacja o przenosinach do PSG wywołała raczej zachwyt, niż obawy. W końcu mało kto zatrzymywał Messiego w taki sposób:

Paradoksalnie rzeczywistość okazała się inna. Baliśmy się o losy Milika i Zielińskiego, o to, jak odnajdą się w topowym włoskim klubie, i czy sobie poradzą. Pierwszy z miejsca został gwiazdą, a drugi małymi kroczkami wdarł się ostatecznie do pierwszego składu. Tak samo Glik, który zamienił Torino na klub bijący się o mistrzostwo Francji, jest teraz absolutnym filarem defensywy Monaco, które prowadzi obecnie w ligowej tabeli. To właśnie on jak na razie podbija ligę, a nie Krychowiak, który w dalszym ciągu nie może przekonać do siebie trenera, z którym tak świetnie współpracowało mu się w Sevilli.

Ma odpowiednie umiejętności, ktoś próbuje wmówić, że tak nie jest. Jeszcze te komentarze jego kolegów z zespołu, że jest za słaby… Jak tak w ogóle można mówić publicznie?! Gdybym się dowiedział, że ktoś to mówi o mnie, to bym takiemu frajerowi zęby połamał. Wtedy dopiero by się przekonał, czy się nadaję. Za granicą trzeba być bezwzględnym.

Roman Kosecki jest pewny umiejętności polskiego pomocnika, który jeśli czymś się rzuca w oczy, to raczej poczuciem humoru i pracowitością, niż agresywnością. Kosecki twierdzi, że czasem trzeba pokazać jaja, i przytacza przykłady ze swojej przeszłości, kiedy to na pierwszym treningu w Atletico koledzy zrobili mu „kanapkę”, po czym poklepali mówiąc: – Witamy w Atletico! Polak na drugi dzień założył wkręty i ochraniacze, a koledzy po treningu mieli poobijane nogi. Usłyszał wtedy właśnie, że ma jaja.

kosaa

Na zakończenie wątku o Krychowiaku dodał, że Grzegorz nie może przejmować się tym, co nie podoba się w nim jego kolegom, m.in. zamiłowanie do mody. Zamiast się zmieniać, lepiej jeszcze bardziej zagryźć zęby i przekonać ich do siebie na boisku. Trudno teraz przewidywać, co dla reprezentanta Polski byłoby lepsze – przenieść się z czystą kartą do zespołu, w którym nie byłoby zbędnych nieuprzejmości, czy jednak próbować za wszelką cenę udowodnić swoją wartość w PSG. Nie ma się co oszukiwać – piłkarze to też ludzie i bardzo często forma idzie w parze z komfortem psychicznym i spokojem ducha. Mamy nadzieję, że – niezależnie od klubu – Polak właśnie to znajdzie i znów będziemy z dumą patrzeć na jego grę. Na Francji świat się nie kończy. Włochy, Anglia… czemu nie? Czas pokaże.

Komentarze

komentarzy