Boniek krytykuje decyzje młodych zawodników z ekstraklasy. Krótkowzroczność?

fot.: YouTube

Zbigniew Boniek znany jest z tego, że nie zawsze najpierw myśli trzy razy, zanim coś powie lub napisze. Dzieli się swoimi przemyśleniami, które czasem są trafne i zrozumiałe, jednak czasem budzą także sporo kontrowersji. Dziś z samego rana (a właściwie jeszcze w nocy) otrzymaliśmy właśnie tę drugą.

Ostatnie tygodnie upływają w ekstraklasie pod znakiem „eksportu” największych dóbr, czyli młodych (choć w naszych realiach jest to pojęcie względne), polskich graczy, którzy do tej pory byli jednymi z najbardziej wyróżniających się postaci w ekstraklasie. Adam Buksa już w grudniu przeniósł się do New England Revolution. W ostatnich dniach za Oceanem dołączył do niego także Jarosław Niezgoda (Portland Timbers), a na Wyspy Brytyjskie (Celtic) przeniósł się Patryk Klimala.

Co prawda bez podawania nazwisk, ale przynajmniej do niektórych z tego grona odniósł się Zbigniew Boniek, prezes PZPN. – W niektórych ruchach transferowych piłkarzy z ESA, widzę zero ambicji i planu, liczy się tylko kasa, bez żadnej wizji. – napisał na swoim Twitterze 63-latek.

Z jednej strony można to zrozumieć, w końcu w wielu przypadkach wygląda to tak, że ktoś nieźle pokopie piłkę przez kilka miesięcy i już łapie się wszystkiego, co jest zagraniczne i gwarantuje większe pieniądze. Jasne, że chcielibyśmy, by nasi młodzi gracze mogli grać na poziomie ekstraklasy chociaż przez kilka lat, działając nie tylko na korzyść klubów, ale także będąc „wędką” na kibiców.

Rzeczywistość jest jednak inna, a młodych naprawdę mało co tu trzyma. Nie dość, że pieniądze mniejsze, to trudno mówić o sportowym rozwoju. O ten raczej trudno w lidze z europejskiej czwartej dziesiątki, w której „potęgi” męczą się z ekipami z Luksemburga. Dokładając do tego puste trybuny, czy sytuację finansową większości klubów, które tylko marzą, by ktoś zechciał ich gwiazdę za chociaż 3-5 milionów euro, mamy gotową „ripostę” na słowa prezesa. Zresztą – niektórzy, jak np. Ryszard Niemiec, już to zrobili. Inni także.

Nie da się ukryć – kluby nawet gdyby chciały, nie mogą sobie pozwolić na choćby dwuletnie planowanie czegokolwiek, każdy funkcjonuje „tu i teraz”. Trudno się dziwić młodym graczom, że chcą jak najszybciej uciec w poszukiwaniu normalności. Przecież w tym celu nie trzeba od razu trafiać do lig z tzw. TOP5…

Komentarze

komentarzy