Liverpool – i można to przyznać obiektywnie, bez względu na klubowe sympatie – jest obecnie najlepszym zespołem na świecie. Juergen Klopp stworzył maszynę, w której wszystko funkcjonuje idealnie. Na Niemcu jednak nie opiera się wszystko – klub zatrudnia także najlepszy sztab i najlepszych specjalistów od wielu, z pozoru nawet nieistotnych aspektów.
Jednego natomiast nie zmieni nikt, nawet największy „czarodziej” – granic fizycznych, do których mogą być dostosowani gracze. W obecnych czasach jesteśmy zasypywani najróżniejszymi rozgrywkami, na wyższych szczeblach władze wydają się chcieć zapełnić każdą wolną lukę w kalendarzu. Trenerzy już niejednokrotnie wypowiadali się, że meczów jest za dużo.
Działać, zamiast tylko mówić
Tym razem jednak od słów przeszliśmy do czynów. Wszystko za sprawą właśnie Juergena Kloppa, czyli „sterowniczego” rozpędzonego Liverpoolu. Premier League, Liga Mistrzów, Klubowe Mistrzostwa Świata, Carabao Cup, FA Cup… Nie da się ukryć – trochę tego jest. Świadkami absurdu byliśmy już w grudniu, kiedy lecący na KMŚ „The Reds” fizycznie nie byli w stanie rozegrać meczu w ramach Carabao Cup. Tam oczywiście zagrały kompletne rezerwy.
Podobnie będzie tym razem. W niedzielny wieczór Liverpool mierzył się na wyjeździe z Shrewsbury Town w Pucharze Anglii. Liderzy Premier League, grając zdecydowanie „drugim garniturem”, wypuścili z rąk prowadzenie 2:0 i mimo wprowadzenia Salaha i Firmino jedynie zremisowali 2:2. Efekt? Dodatkowy mecz, który wyłoni zwycięzcę tej rywalizacji.
„Być, albo nie być – oto jest pytanie”
Juergen Klopp od razu po spotkaniu zapowiedział, że w rewanżu zagra… drużyna U-23. Decyzja zrozumiała, zważywszy na moment sezonu, mecze, które czekają Liverpool w Lidze Mistrzów, a także w Premier League, w której do pobicia czekają kolejne rekordy. Reakcje ludzi ze świata piłki, czy to dziennikarzy, czy też komentatorów, są jednak różne. Wszystko ze względu na to, że Niemiec w drugim meczu nie poprowadzi młodych graczy. Jego miejsce zajmie Neil Critchley, czyli nie kto inny, jak opiekun drużyny U-23.
– Akceptuję to, jaka drużyna wyszła w Pucharze Ligi. Nie było alternatywy. Ale jeśli to jeszcze nie jest dewaluacja Pucharu Anglii, to nie wiem co nią jest. Zagrałbym rezerwowymi pierwszego zespołu, a nawet jeśli nie, poprowadziłbym dzieciaki. Brak szacunku ze strony Liverpoolu – stwierdził dziennikarz Toby Gilles. Podobnie uważa Henry Winter, który rozumie Kloppa, ale jednocześnie zaznacza, że Niemiec powinien poprowadzić zespół i skorzystać z takich graczy, jak Jones, Ellliott, Lovren, Matip, Fabinho czy Minamino. A wy, po czyjej stronie stajecie? Zasad i tego co wypada, czy „buntownika”, który w końcu pokazał także w czynach, co myśli o zbyt napiętym kalendarzu?