Zacznę nietypowo, bo memem. Louis van Gaal, zaraz po przegranym meczu półfinałowym z Argentyną, jasno dał do zrozumienia, co myśli o tym, że jego drużyna będzie musiała rozegrać jeszcze jedno spotkanie.
Czy dziwię się takiemu podejściu LvG? Absolutnie nie. Jako zdeklarowany fan Oranje, mundial właśnie się dla mnie skończył. Trzecie czy czwarte miejsce? To przecież już bez znaczenia – liczy się tylko wygrany. Pojawia się tu pewne „ale”. LvG wypowiedział to zaraz po meczu, a emocje, jakie wtedy nim kierowały nie mogły być pozytywne. Przegrał mecz w najgorszy z możliwych sposobów. Bo przecież Holandia nawet, jeśli nie była lepsza niż Albicelestes, to nie była też gorsza. Oglądaliśmy mecz walki dwóch zespołów, które obawiały się potencjału ofensywnego rywala i skupiły się na nie popełnieniu żadnego błędu w defensywie. A karne to już loteria. W 1/4 finału się udało, teraz nie. Nie ma co tego dalej roztrząsać. Minęło kilka dni i ocena tego, co czeka jego zawodników mogła się zmienić. Kilku z piłkarzy w pomarańczowych koszulkach na pewno walczy o nowe kontrakty już w nowych klubach, być może właśnie u LvG. Kilku innych będzie to pożegnanie z kadrą, a na pewno z turniejem rangi mistrzostw świata. Kuyt, Sneijder, może de Jong – ich czas powoli mija. Czy jest to kolejna zasłona dymna genialnego, lecz trochę szalonego Holendra? Przekonamy się już wieczorem.
Brazylia – to już zupełnie inna historia. Po klęsce z Niemcami, mecz o trzecie miejsce będzie dla nich szansą na poprawę oceny, jaką wystawią im po mundialu ich kibice. Efektowna gra zwieńczona przekonującą wygraną, choć po części zmaże plamę na ich honorze. Dużo do udowodnienia ma David Luiz, którego w głównej mierze obwinia się o tak wysoką porażkę z Niemcami. To kilka frazesów, z którymi spotkacie się w mediach.
Brazylia jest zdruzgotana, Brazylia cierpi. Tak dwa dni po meczu z zespołem Loewa pisała brazylijska prasa. Każdy inny wynik niż wzniesienie ku niebu Pucharu Świata to dla Brazylii klęska. Było to oczywiste od momentu, kiedy Kraj Kawy został wybrany na organizatora imprezy. Dla kibiców był to najważniejszy turniej w ich życiu, dla wielu piłkarzy również. Najważniejszy, ponieważ na własnej ziemi, w kraju, gdzie futbol to religia, narkotyk, coś, co kocha dziecko, kiedy łapie pierwszy oddech zaraz po urodzeniu. Co zmieni zwycięstwo nad Holandią, nawet 7-1? Kompletnie nic, ponieważ za kilka dni nikt nie będzie pamiętał meczu o trzecie miejsce. Nic, ponieważ tak naprawdę sobotni mecz będzie tylko przypominał cierpiącym kibicom klęskę z Niemcami. Ten mecz to jak próba utrzymywania przy życiu osoby śmiertelnie chorej, wbrew jej woli. To zdanie, które wypowiedziałmój kolega Bruno Brazylijczyk, który nie będzie oglądał meczy o 3 miejsce.
Te kilka zdań raczej nie zachęcają do oglądania sobotniego meczu. Warto jednak, chociażby dlatego, że to piłka nożna i najlepsi gracze na Świecie. Warto, ponieważ będzie też okazja przekonać się, jak z meczem o nic poradzą sobie trenerzy. Sztuką jest grać o wszystko w meczu, w którym gra się o nic.