Mógł być na szczycie, gdyby nie kilka pechowych sytuacji. Mógł na stałe wpisać się do historycznych ksiąg Liverpoolu, gdyby nie poślizgnięcie się Stevena Gerrarda. Upragnionego dla „The Reds” tytułu w sezonie 2013/2014 nie wywalczył, a nieco ponad rok później został zwolniony. Ze szczytu na sam dół – tak można podsumować tamtą przygodę, podobnie jak jego więź… z kibicami Celticu.
Brendan Rodgers wziął się praktycznie znikąd, ale szybko pokazał, że zna się na swoim fachu. To on wprowadził Swansea do Premier League, a następnie zanotował z nią bardzo udany debiut w roli beniaminka (11. pozycja). To wystarczyło, by uwagę na Irlandczyka zwrócił Liverpool. Pierwszy sezon na Anfield był rozczarowaniem (7. lokata), ale kolejny znów dla kibicom wiarę i nadzieję na coś wielkiego aż do ostatnich kolejek. Jak to się skończyło, doskonale wiemy…
Po tej przygodzie Rodgers zaliczył swego rodzaju degradację, ponieważ najbardziej znaną Premier League zamienił na tę szkocką. Tam jako opiekun Celtiku zrobił swoje, co do tego nie ma wątpliwości. Dwa tytuły mistrzowskie, dwa Puchary Szkocji i trzy Puchary Ligi. Do tego pierwszy sezon bez ani jednej ligowej porażki i oszałamiająca liczba 106 zdobytych punktów. Co więcej, teraz zostawił klub na pozycji lidera, z sześciopunktową przewagą nad drugimi Rangersami. Ale właśnie, słowo klucz – zostawił…
Rodgers skorzystał z bardzo atrakcyjnej oferty i został trenerem Leicester. W końcu będzie mógł ponownie pokazać na najwyższym poziomie, że zna się na swoim fachu. Jego decyzja wydaje się być zrozumiała pod każdym względem, ale nie dla kibiców „The Bhoys”…
Celtic banner aimed at Brendan Rodgers at Hearts tonight. pic.twitter.com/ViJwFDPBF9
— Football Away Days (@AwayDays_) February 27, 2019
„Przehandlowałeś nieśmiertelność na przeciętność”, „Nigdy Celt. Zawsze oszust” – w taki „ładny” sposób kibice postanowili pożegnać człowieka, który zrobił dla ich klubu tyle dobrego. Wiadomo, że z niektórymi decyzjami trudno się pogodzić i mogą one być bolesne. Mimo tego wypadałoby czasem użyć głowy i na spokojnie pomyśleć, czy warto coś robić, czy nie. Czego więcej chcieli wspomnieni kibice, którzy na krajowym podwórku dostali wszystko, co mogli? Trypletu i podboju Europy? Nie te warunki… Obie strony mogły (i powinny) rozstać się w przyjaźni, zamiast tego będzie niesmak. Szkoda.