Brzęczek nie miał racji. Warto cieszyć się z Polaków w Championship!

Dość niespodziewanie wątek Championship pojawił się w polskich mediach podczas przerwy reprezentacyjnej. Inicjatorem tej dyskusji został Jerzy Brzęczek. Selekcjoner naszej kadry na pomeczowej konferencji po spotkaniu Polski z Austrią próbował dać do zrozumienia kibicom oraz mediom, iż w naszej wyjściowej jedenastce znalazło się kilku graczy z Championship, natomiast rywale mieli przedstawicieli z Bundesligi. Była to pewna sugestia, iż wspomniana liga mocno odbiega poziomem od niemieckiej ekstraklasy. Czy rzeczywiście zaplecze Premier League jest powodem do wstydu? Jak w tej lidze radzą sobie nasi reprezentanci? 

Przed przybliżeniem sytuacji Polaków w klubach, warto poświecić kilka słów samej Championship. Czy istnieje ogromna przepaść między zapleczem angielskiej ekstraklasy, a najwyższym szczeblem rozgrywek? Start rozgrywek Premier League sugeruje, że nie do końca. Po sześciu kolejkach, na dziesiątym miejscu w lidze plasuje się beniaminek, zespół Sheffield United. Warto zaznaczyć, że drużyna przed startem sezonu nie dokonała ogromnych wzmocnień oraz przy transferach bazowała na piłkarzach z Championship (Oliver McBurnie, Callum Robinson, Luke Freeman czy Ben Osborn). Jednym z większych wydatków był gracz Bournemouth, Lys Mousset.

Swoją grą imponują także gracze Norwich, kolejnego beniaminka Premier League, który nie szalał na rynku. „Kanarki” potrafiły już utrzeć nosa mistrzowi ligi, wygrywając z Manchesterem City 3-2. Zespół Farke’a był także bliski zdobyczy punktowej podczas starcia z Chelsea, przegrywając na własnym obiekcie 2-3. W przypadku Norwich wręcz koniecznym jest odnotowanie kwoty wydanej na wzmocnienia. Klub za swoje transfery zapłacił… 4 miliony euro. Brzmi wręcz absurdalnie. Przy opisywaniu drużyny nie można także zapominać o świetnej formie Pukkiego, który w klasyfikacji strzelców wyprzedza takich graczy jak Sterling, Salah czy Kane.

Paradoksalnie, najgorzej radzą sobie, jak na razie gracze Aston Villi. Klub, który ze wszystkich beniaminków szalał w letnim oknie najbardziej oraz skupił się na transferach spoza Championship. Wesley, Douglas Luiz, Matt Target, Marvelous Nakamba czy Trezeguet – wszyscy wymienieni zawodnicy trafili do Aston Villi, nie grając w Championship podczas ubiegłej kampanii. Lista transferów jest jeszcze dłuższa.

Potencjał Championship udowadniają na swój sposób młodzi gracze w topowych zespołach Premier League, którzy obecnie robią furorę na angielskich boiskach. Mowa o trio – Abraham, Mount oraz James. Pierwsza dwójka to oczywiście przedstawiciele Chelsea. Młodzi Anglicy otrzymali szanse na Stamford Bridge przede wszystkim dzięki zakazowi transferowemu. Nie można zapominać również o ławce trenerskiej, na której siedzi Frank Lampard. Zarówno Mason, jak i Tammy odpłacają się już na starcie powierzonym zaufaniem, prezentując na boisku bardzo wysoką formę.

James przychodząc na Old Trafford z pewnością nie był odbierany jako murowany kandydat do wyjściowego składu. Transfery Lukaku, Sancheza oraz problemy zdrowotne Martiala spowodowały, że 21-letni Walijczyk rozegrał już pięć spotkań w Premier League od pierwszej minuty. Na swoim koncie były gracz Swansea ma trzy gole. Wynik, którego żaden sympatyk „Czerwonych Diabłów” nie oczekiwał.

Jak widać Championship udowadnia, że ma potencjał. Niejednokrotnie zderzamy się z opinią, iż są to najmocniejsze rozgrywki w kontekście lig, które są zapleczem ekstraklasy w danym kraju. Trudno się z takim stwierdzeniem nie zgodzić. Kluby mają możliwości finansowe, a na boiskach możemy zobaczyć kilku świetnych piłkarzy. Wśród nich są także nasi przedstawiciele, których w Championship mamy kilku.

Okrągła liczba Grosika

Zaczynamy od zawodnika, który niedawno świętował swój jubileusz w zespole. Mowa oczywiście o Kamilu Grosickim. We wrześniu 31-latek rozegrał swój 100. mecz dla „Tygrysów”. Trzeba przyznać, szybko minęło. Niektórzy w głowie nadal mają jeszcze niedoszły transfer reprezentanta Polski do Burnley. Skupmy się jednak na rzeczywistości, gdyż jest ona dla Kamila Grosickiego bardzo miła. Mając na uwadze okrągły występ Polaka, dorobek skrzydłowego w Hull jest następujący – 22 gole oraz 23 asysty. Nie ma co ukrywać, całkiem przyzwoicie.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Co najważniejsze, z sezonu na sezon (pomimo upływających lat) jest coraz lepiej. W ubiegłej kampanii Kamil Grosicki zdobył w lidze 9 goli oraz zanotował 12 asyst. Ten sezon rozpoczął się dla 31-latka równie dobrze. W ośmiu spotkaniach Polak strzelił 4 gole. Wśród zdobytych bramek genialne trafienie w rywalizacji z Millwall, czyli drużynie, w której broni Bartosz Białkowski.

Ostatni okres strzelecki Grosickiego pozwala skrzydłowemu pochwalić się trzema spotkaniami ze zdobytym golem z rzędu. W historii występów polskich zawodników w Championship, niewielu piłkarzom udało się osiągnąć taki rezultat. W zestawieniu nie zabrakło dwójki „Świętych”, czyli Rasiaka oraz Saganowskiego.

Warto także zaznaczyć, iż żaden inny zawodnik „Tygrysów” nie ma większej liczby strzelonych bramek w trwających, ligowych rozgrywkach. Tyle samo trafień ma na swoim koncie napastnik Jarrod Bowen.

O ile na temat postawy Kamila Grosickiego możemy mówić w samych superlatywach, to wyniki Hull nie powalają na łopatki. Zespół zajmuje obecnie 14. lokatę w tabeli. Na osiem spotkań „Tygrysy” wygrały dwie potyczki, notując trzy remisy oraz trzy porażki. W szeregach zespołu pojawiły się jednak pewne powody do optymizmu. Klub nie przegrał trzech spotkań z rzędu. Miejmy nadzieję, że ta passa zostanie utrzymana.

Wojownik Bielsy

W ubiegłym sezonie dość często pojawiał się wątek Championship w polskich mediach. Wszystko za sprawą wyników Leeds, gdzie gra Mateusz Klich. 29-letni pomocnik od początku rozgrywek 2018/2019 jest podstawowym graczem zespołu. Ubiegły sezon był dla Polaka bardzo udany. Dziesięć goli i osiem asyst to świetny wynik. Niestety, na ostatniej prostej drużyna Marcelo Bielsy pozwoliła wyrwać sobie bezpośredni awans do Premier League, a następnie przegrała w barażach.

Co się odwlecze, to nie uciecze. W tym sezonie zawodnicy Leeds ponownie walczą o grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Piłkarze argentyńskiego szkoleniowca są na odpowiedniej drodze. Po ośmiu kolejkach klub jest liderem rozgrywek. Ważną rolę w drużynie odgrywa oczywiście Mateusz Klich. Polak może mieć nieco gorszy humor po ostatniej ligowej kolejce, gdyż 29-latek nie wykorzystał rzutu karnego. Mecz Leeds z Derby zakończył się wynikiem 1-1. Rezultat kompletnie nie odzwierciedla przebiegu rywalizacji, gdyż drużyna Polaka całkowicie zdominowała przeciwnika. Tym bardziej strata punktów (jeszcze na własnym obiekcie) boli.

Nie mamy jednak wątpliwości, że Mateusz Klich szybko zapomni o niepowodzeniu. Pomocnik w każdym ligowych spotkaniu wyszedł na murawę w wyjściowym składzie. Na swoim koncie reprezentant Polski ma gola i asystę.

Mówiąc o ekipie Leeds, nie możemy zapominać o innych rodakach. W drużynie są bowiem jeszcze Kamil Miazek oraz Mateusz Bogusz. Sytuacja 23-letniego Kamila jest trudna, gdyż bramkarz nie rozegrał jeszcze ani jednego spotkania, łapiąc się trzykrotnie do meczowej osiemnastki (dwie potyczki w Carabao Cup). Nieco lepiej wygląda sprawa Bogusza. 18-latek zaliczył 90. minut w rywalizacji ze Stoke (również puchar). Biorąc pod uwagę wiek pomocnika oraz niewątpliwy postęp, szanse na grę w przyszłości z pewnością istnieją.

Poważna inwestycja

Wspomnieliśmy o Derby, więc warto rozpocząć wątek Krystiana Bielika. 21-latek w trakcie letniego okna transferowego zmienił klub. Po dobrym okresie w Charltonie, pomocnik nie chciał pełnić roli statysty w Arsenalu. Kolejne wypożyczenie również nie wchodziło w grę. Przyszedł czas na transfer do Championship, czyli awans o jedną klasę rozgrywkową. Patrząc na wydatek „Baranów” (około 9 milionów euro), klub rzeczywiście mocno zabiegał o utalentowanego zawodnika.

Początkowe kroki 21-latka w nowym zespole można ocenić całkiem pozytywnie. Krystian Bielik ma już nawet za sobą nagrodę piłkarza meczu, gdyż w spotkaniu z Cardiff otrzymał to wyróżnienie.

O ile do postawy Polaka nie można mieć większych zastrzeżeń, to wyniki Derby County są niepokojące. Daleko drużynie do rezultatów Franka Lamparda z ubiegłego sezonu. Klub od początku sezonu zanotował zaledwie jedno zwycięstwo, remisując aż w pięciu spotkaniach oraz notując dwie porażki. Osiemnastka lokata w tabeli może niepokoić kibiców, którzy po udanej kampanii 2018/2019 mieli apetyty na ponowną walkę swojej ukochanej ekipy o awans do Premier League.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Ciężki kawałek chleba

Na grę w Championship zdecydował się Kamil Grabara. 20-letni bramkarz Liverpoolu trafił na wypożyczenie do spadkowicza Premier League, ekipy Huddersfield. Wybór Grabary wydawał się całkiem rozsądny i zrozumiały. Możliwość zyskania cennego doświadczenia na zapleczu angielskiej ekstraklasy to świetny prognostyk na przyszłość.

Problem w tym, że wyniki Huddersfield są wręcz tragiczne, a defensywa zespołu woła o pomstę do nieba. Wystarczy powiedzieć, że żaden inny klub w lidze nie ma większej liczby straconych goli (17). Dodatkowo ekipa „The Terriers” okupuje ostatnią lokatę w tabeli z dorobkiem zaledwie jednego punktu.

Żeby tego było mało, Kamil Grabara jeszcze nie zaznał smaku czystego konta w Huddersfield. W każdym z ośmiu spotkań, 20-latek przynajmniej raz wyciągał piłkę z siatki. Trudno jednak winić tutaj Polaka. Koledzy z pola ewidentnie nie pomagają swojemu bramkarzowi. Musimy tutaj odnotować fakt, iż w trakcie letniego okna zespół opuściła dwójka, która wyróżniała się na tle drużyny podczas występów w Premier League. Philip Billing trafił za niecałe 17 milionów euro do Bournemouth, natomiast Aaron Mooy wylądował na wypożyczeniu w Brighton. Utrata takich zawodników mogła dać sygnał, iż klub raczej nie walczy o szybki powrót do angielskiej ekstraklasy.

Stary wyjadacz

Swoją przygodę w Championship kontynuuje Bartosz Białkowski. 32-latek w trakcie letniego okna trafił na wypożyczenie z Ipswich Town do Millwall. Kontuzja Franka Fieldinga na początku sezonu ułatwiła niewątpliwie drogę Polakowi do wyjściowego składu w nowym zespole. Białkowski do tej pory rozegrał osiem spotkań w lidze, puszczając 11 bramek oraz zachowując w dwóch meczach czyste konto.

Bartosz przeplata dobre spotkania z bardzo przeciętnymi występami. W meczu z QPR, bramkarz otrzymał bardzo niską notę według whoscored (4.90). Zdecydowanie lepiej wyglądała natomiast gra Polaka w rywalizacji z Blackburn, mimo iż drużyna przegrał spotkanie 0-2. We wspomnianym meczu Białkowski miał jednak sporo pracy, stąd nota 7.

Zdecydowanie najlepszy mecz naszego rodaka w tym sezonie Championship to potyczka Millwall z Sheffield Wednesday. „The Lions” wygrali rywalizację 1-0, choć od 43. minuty grali w osłabieniu. Przewaga rywali w liczbie piłkarzy oczywiście spowodowała, iż gracze Sheffield dominowali, stwarzając sobie znacznie więcej okazji. Mimo wykreowany 21 sytuacji bramkowych oraz 9 celnych strzałów na bramkę, Bartosz Białkowski nie wyciągnął piłki z siatki, zostając zdecydowanie najlepszym graczem tego meczu.

Jak natomiast wygląda sytuacja Millwall w lidze? Jest ona zbliżona do pozycji Derby County. Dolna część tabeli oraz słaby okres gry. Gracze „The Lions” muszą w najbliższym czasie poprawić swoje wyniki.

Nie ma co ukrywać, nasi przedstawiciele radzą sobie w Championship całkiem dobrze. Być może w innym tonie musielibyśmy wypowiedzieć się w kontekście wyników ich zespołów. Biorąc jednak pod uwagę chociażby kwestię gry w kadrze, trzeba pamiętać, że najważniejsze są indywidualne występy, a w tym aspekcie mamy co obserwować.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Komentarze

komentarzy