Bunt kibiców w Seria A, czyli jak bezsens może okazać się pożyteczny

Biorąc pod uwagę sytuację nawet sprzed nieco ponad dekady, futbol stał się sportem funkcjonującym na zupełnie innym poziomie. Wtedy transfer za 80 milionów wydawał się totalnym kosmosem, a kiedy zawodnik zarabiał 10-15 milionów, należał do nielicznej elity. Od tego czasu zmieniło się wiele, co odczuwają nie tylko kluby, próbujące utrzymać się na szczycie.

Gotówki trzeba szukać wszędzie. Największy w tym udział przede wszystkim sponsorów, praw telewizyjnych i innych tego typu rzeczy, jednak wyjątkiem nie są kibice. Na nich także próbuje się zarobić – choć teoretycznie w granicach rozsądku – jak najwięcej. Ceny biletów sukcesywnie rosną, także w przypadku tych przeznaczonych dla sympatyków gości.

Przekonali się o tym fani Parmy, którzy za miejsce na Allianz Stadium musieli zapłacić 43 euro. „Boys Parma 1997” i „Centro Coordinamento Parma Clubs”, czyli największe fankluby „Crociatich”, uznały, że to idealna okazja na (kolejny już) strajk. Kibice się zbuntowali, a sektor gości świecił pustkami. Według informacji zasiadło na nim jedynie 40 osób.

Zamiast na bilety, pieniądze postanowiono przeznaczyć na oddział onkologii lokalnego szpitala dziecięcego. Akcja momentalnie zyskała rozgłos i została pochwalona przez największe włoskie media. Oczywiście – pomaganie cieszy i należy przyklasnąć inicjatywie, jednak odnosząc się do jej przyczyny… gdzie w tym wszystkim sens?

Dziwi przede wszystkim narzekanie na cenę w wysokości 43 euro. Nie jest to mało, ale idealnie oddaje dzisiejsze realia. Chcąc obejrzeć topową drużynę, jaką niewątpliwie jest Juventus, trzeba się liczyć z większym wydatkiem. Tak jest niemal w każdym miejscu w Europie. Fankluby Parmy zbuntowały się, walcząc o to, by bilety dla kibiców gości miały jednakowe ceny, w przedziale od 10 do 15 euro.

Czy naprawdę nie widzą różnicy w zasiadaniu na obiekcie SPAL i oglądaniu jego zawodników, a podziwianiu m.in. Cristiano Ronaldo na nowoczesnym Allianz Stadium? „Piłka dla kibiców” to ładne hasło, a kluby nie powinny przesadzać z cenami, ale chyba jednak należy zachować umiar i rozumieć prawa rynku oraz popytu/podaży. Z drugiej strony, jeśli wszyscy mieliby przeznaczać środki na pomaganie, a nie pójście na mecz lidera tabeli w rozsądnej cenie, raczej jesteśmy w stanie nie narzekać na puste trybuny. Strata tych, którzy nie zobaczą meczu, zysk potrzebujących, w tym przypadku dzieci.