Od pewnego czasu panuje dziwna moda, by oskarżać każdego o hejt. Populistyczne gadki o mowie nienawiści poprzewracały niektórym w głowach do tego stopnia, że wszędzie widzą bezczelną krytykę. Nawet największego blamażu nie można już skrytykować, bo zaraz się jeden z drugim oburzą.
Agnieszka Radwańska po raz kolejny odpada w pierwszej rundzie na igrzyskach olimpijskich. Czy to, kurwa, nie jest kompromitacja i totalny blamaż? Poczekaj, poczekaj, nie przewijaj jeszcze do możliwości skomentowania i wklepania tam, że Djoko też odpadł i Isię trzeba szanować, bo coś tam kiedyś wygrała chciała wygrać i była nawet blisko. Można przegrać i zrobić to jak wcześniej wspomniany Serb. Niby ta sama runda, ale zupełnie inny przeciwnik, zupełnie inna gra, zupełnie inna reakcja po przegranej, zupełnie innej klasy sportowiec, zupełnie wszystko co innego. Naprawdę nie wypada tego porównywać.
Może jestem chory psychicznie, ale nie wyobrażam sobie, by inaczej potraktować taką kompromitację – tylko sarkazm, żart, albo ogólnie słowa, które nie będą miłe dla krakowianki. Radwańska sama jest sobie winna, a mówienie o tym, że nie lubię się tłumaczyć, ale jest milion powodów przez które przegrałam. Szczerze? Kogo to obchodzi, zawsze są jakieś powody. Totalną bezczelnością jest zrzucanie ich na długą podróż i zmęczenie, tylko ona podróżowała, a cała reszta w Rio mieszka od roku, by nie czuć zmęczenia? Z drugiej strony, mamy piłkarzy ręcznych, którzy nie zrzucają winy na nic, bo każdy ma takie same warunki. Przegrali, bo byli słabsi i są megawkurwieni. Radwańska przegrała, bo deszcz, bo śnieg, bo okres, bo noc polarna, bo piłki kwadratowe, bo w kiblu nie było mydła kokosowego etc. Z całym szacunkiem dla Agnieszki, ale nawet tak wybitny piłkarz jak Xavi stracił wiele w oczach kibiców, po tym jak po każdej porażce usprawiedliwiał się długością trawy. Ale co ja tam wiem…
Wiecie, w jakim klubie nigdy nie zagra Jakub Kosecki? W sumie to wiele by się takich znalazło, ale nawet jeśli syn Romana w salarium spotka wróżkę, która spełnia trzy życzenia, to i tak do tego nie dojdzie. Jestem tego niemal pewny, bo wiem, czego zażyczyłby sobie Kubuś. W kolejności od najważniejszego: najnowszy model BMW, milion torebek LV i talent Cristiano Ronaldo, tak że nawet z tymi atrybutami Atletico Madryt odpada. W drużynie Simeone nieważne, kim jesteś, masz po prostu zapierdalać, a nie każdy to potrafi. Kosecki powinien służyć jako przykład dla młodych i zdolnych zawodników. Jego kariera jest drogowskazem – chcesz być profesjonalny, to rób wszystko odwrotnie niż Kosecki.
Niestety, ale brak ambicji i czucie się gwiazdą futbolu po sezonie w ekstraklasie to nie tylko Kosecki. Ogólnie rzecz biorąc, prawie każdy, kto poprzestanie na ekstraklasie, nigdy nie miał za dużo ambicji. Nie trzeba mieć bóg wie jakiego talentu, by pójść krok dalej – wystarczą chęci, ciężka praca i odrobina zdolności i kunsztu. Oczywiście nie jest to żadna recepta na sukces, ale spójrzcie na takiego Pazdana. Tak, tak, on gra nadal w ekstraklasie, ale to akurat zupełnie inny przypadek, bo mógłby wyjechać jeszcze na Zachód, ale raczej już nie chce i to na pewno nie z powodu braku ambicji.
Wczoraj dowiedzieliśmy się, że jeden ze sztangistów został wyrzucony z igrzysk olimpijskich, bo coś tam brał niedozwolonego, ale w żadnym wypadku nie wolno wylewać na niego fali hejtu. Co ty sobie wyobrażasz, by mówić, że sportowiec zrobił coś źle? Nie masz żadnego prawa, bo siedzisz w domu przed klawiaturą i możesz pisać tylko dobrze o tych wspaniałych gladiatorach, bo pewnie na dodatek jesteś jeszcze gruby. Tylko sportowiec powinien mówić o drugim sportowcu. Niestety, ale tak to właśnie wygląda. Nieustanna kłótnia o to, czy można drwić, czy jednak nie można.
Kompletnie nie rozumiem, w jaką stronę to wszystko zmierza. Na tematy transferów też już nic nie można powiedzieć, a tym bardziej skrytykować. Byłem naiwny, gdy myślałem, że po tym jak upadł mit koszulek, coś się zmieni w tej kwestii, ale niestety jest jeszcze gorzej. Piłka nożna dla niektórych z prostej gry stała się horrendalnie trudnym algorytmem.
Najśmieszniejsze jest to, że gwiazdor ekstraklasy po słabszych spotkaniach obraża się niemal na wszystkich dziennikarzy. Poza tym jest święcie przekonany, że co taki pismak, który nigdy nie grał zawodowo, może wiedzieć o futbolu. Przecież on nic nie osiągnął, jest jak te grubasy przed laptopem, co leczą swoje kompleksy. Niech sam wyjdzie na boisko i pokaże, na co go stać. Przykre jest to, że mało który zdaje sobie sprawę z tego, że większość tych pismaków osiągnęło większy sukces w swojej branży niż on w swojej profesji.