Burzyński: Casillas nie potrafi zejść ze sceny

13579834_1071367449576037_36759090_o

Hiszpania odpadła z Euro 2016 w początkowej fazie turnieju, bo już na etapie 1/8 rozgrywek. Jak na obrońców tytułu jest to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Co prawda takie były przesłanki przed turniejem, ale faza grupowa mogła napawać optymizmem. Wielu zawodników zawiodło, ale największym przegranym reprezentacji Hiszpanii wydaje się Iker Casillas, który nie rozegrał nawet minuty na boiskach we Francji.

Już przed turniejem mówiło się wiele, że to David de Gea będzie numerem jeden w bramce Hiszpanii podczas Euro. Wskazywały na to między innymi spotkania rozgrywane w marcu, gdzie w meczu z Włochami, legenda Realu Madryt musiała zasiąść na ławce rezerwowych. Natomiast na dwa dni przed meczem inauguracyjnym z Czechami, było już wiadomo kto będzie strzegł bramki obrońców tytułu.

Hiszpańska prasa od razu podała informację, że Casillas nie jest zadowolony z takiej decyzji. Jak podaje Marca, podobno był bardzo wściekły, ale złość wylewał tylko na trenerów, wobec zawodników zachowywał się bardzo profesjonalnie. Najbardziej obrywało się Toniemu Grande (asystent selekcjonera), Javierowi Miñano (trener przygotowania fizycznego), a także samemu del Bosque. Obaj wyżej wymienieni panowie, to najbliżsi współpracownicy popularnego Sfinksa. W najgorszej sytuacji był natomiast Jose Manuel Ochotorena (trener bramkarzy), bo podobno tylko z nim Casillas potrafił rozmawiać w normalny sposób. Ochotorena musiał więc być bardzo delikatny w swoim postępowaniu, żeby nie ranić ani swojego pracodawcy, ani Ikera. W końcu to postać nietuzinkowa, żywa legenda.

Ktoś zaraz powie, ale co z tego? Skoro wobec piłkarzy zachowywał się OK, a tylko trenerami gardził, to przecież wszystko jest w porządku, nie psuł atmosfery. Postaw się jednak w sytuacji takiego Davida de Gei. Z jednej strony ma kolegę z reprezentacji, który go wspiera, a z drugiej w tej samej osobie gościa który uważa, że jest lepszy i to jemu należy się miejsce w bramce. Pomijam już fakt, że trener i cały sztab tracą szacunek, bo legenda reprezentacji ma ich totalnie w dupie. Przecież chcąc, czy nie chcą takie coś buduje podziały. Jedni będą za Casillasem, a drudzy za trenerem. Nawet debilne słowa Pedro o tym, że on nie zamierza przyjeżdżać na kadrę jako turysta, mają swój zarodek w konflikcie bramkarza i selekcjonera. Najśmieszniejsze jest to, że ani jeden, ani drugi nie mieli żadnych argumentów sportowych, by ubiegać się o grę w pierwszym składzie. Samo powołanie do szerokiej kadry wyglądało na mocno naciągane i nawet za to powinni być wdzięczni trenerowi. Przypadek Pedro to jeszcze zupełnie inna para kaloszy, bo może i owszem kilkadziesiąt spotkań dla kadry zagrał, ale na pewno nie jest żadną legendą tak jak Casillas.

Del Bosque jako trener wypalił się już dwa lata temu i właśnie wtedy powinien odejść. Nie potrafił odciąć pępowiny i zrobić totalnego remontu w kadrze. Dlatego smród w postaci takiego Casillasa ciągnął się za nim aż do Francji. Swoją drogą ten okazał się totalnym niewdzięcznikiem i po raz kolejny pokazał, że ma problem z powiedzeniem sobie dość. Jak widać konflikt z Mourinho nie nauczył go niczego. Trochę to smutne, bo starszy Pan zawsze go bronił i stawał w jego obronie, gdy ten miał problemy w klubie ze stolicy.

Gdy naszedł najlepszy moment żeby powiedzieć: „Dzięki trenerze! Wiem, że mój czas już minął, ale skoro mnie potrzebujesz w kadrze jako ducha tej drużyny, to oczywiście to zrobię!” Jak dobrze już wiemy tak się jednak nie stało, a było zupełnie odwrotnie. Po raz kolejny hiszpański bramkarz nie potrafi pogodzić się z tym, że jego czas już minął. Trochę to dziwne, bo dowodów miał na to co niemiara. Broni w Porto, a właściwie to się tam ośmiesza. Obecnie bramkarz United bije go na głowę w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Nawet w doświadczeniu, bo jakoś nie wiem czemu, ale Bóg tego Pana nie obdarzył dojrzałością i rozumem, bo często popełnia błędy, które zdarzają się młodym adeptom. Kompletnie nie widać tego, że przez wiele lat bronił na najwyższym poziomie.

Del Bosque już po odpadnięciu z turnieju udzielił kilku ciekawych wypowiedzi na ten temat w rozgłośniach SER i COPE. Cały wywiad, przetłumaczony na język polski możecie przeczytać tutaj.

Poniżej fragment rozmowy z trenerem:

Czy Casillas ma do pana żal?
Na pewno.

Naprawdę?
Tak, naprawdę.

(…)

Chciałbym zapytać, jak oceniłby pan jego zachowanie w tej innej roli wobec kadry i trenerów?
Nie, wobec kolegów zachowywał się dobrze. Poprawnie. Wobec trenerów… tak sobie. Ale wobec kolegów zachowywał się perfekcyjnie. Żadnej skargi.

(…)

Dlatego jestem zaskoczony, że teraz ma pan jakieś zastrzeżenia do Casillasa. Przypuszczam, że w pożegnalnej wiadomości wysłał mu pan raczej słowa sympatii.
Do niego nie wysłałem wiadomości.

Tylko do niego?
Tak, tylko do niego.

Przez złość na jego zachowanie?
Nie wysłałem, bo nie wysłałem. Nie mogę być tutaj bardziej szczery. Mogłem powiedzieć, że nie wysłałem tylko do kogoś jednego z całej grupy. Mówię, że nie wysłałem właśnie do niego. Szczerze.

I on też nic nie powiedział?
Nie. Czuję się z tym źle, bo chociaż nie chcę powiedzieć, że był jednym z moich ulubieńców, ale był zawodnikiem, z którym byłem bardzo związany i czuję się z tym źle, że stało się właśnie tak. Czuję się źle z powodu tego, jaki był wobec mnie, Javiego czy Toniego [trenerzy kadry]. Ale wobec reszty zachowywał się perfekcyjnie. Wobec wszystkich graczy. Wspierał kolegów przed każdym meczem, robił wszystko poprawnie. Jego złość była nakierowana na nas, tyle. Chcę dodać, że po prostu jestem szczery. Nie chcę tu z nikim walczyć ani wylewać żalu.

Nie, nie… A jeśli go pan zobaczy, to będzie gotowy do rozmowy?
Na pewno, bez problemu.

Na pewno to rozwiążecie.
Futbol jest tak piękny, że nie można mieć żalu.

Ale wiem, że to musiało pana zaboleć przez to, jak walczył pan o Casillasa.
Może my też popełniliśmy błąd, coś mogliśmy zrobić inaczej.

Wygląda mi na to, że jedynym rozwiązaniem było zostawienie go poza kadrą na turniej.
Tak zdecydowaliśmy na podstawie sezonu, że jedzie.

Jeśli del Bosque nie wysyła podziękowania tylko do Casillasa, to ten musiał zachowywać się naprawdę jak totalny gbur. Kompletnie idiotyczne jest to, że dla zawodników był w porządku, a dla sztabu już nie. Zachowanie rodem z piaskownicy. Pewnie nie tylko mi  w tym momencie przypominają się perypetie Ikera z Jose Mourinho, który nie patyczkował się z nim tak jak Sfinks. Wtedy broniłem Casillasa, dzisiaj obraz tej sytuacji zmienił mi się o 180 stopni.

Swego czasu Grzegorz Markowski śpiewał:

Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść 
Niepokonanym 
Wśród tandety lśniąc jak diament 
Być zagadką, której nikt 
Nie zdąży zgadnąć nim minie czas

Casillas nie wiedział kiedy zejść ze sceny niepokonanym już dwa razy, a szykuje się trzeci, bo on dalej nie zamierza kończyć kariery reprezentacyjnej. Obecnie bliżej mu do tandety niż diamentu, a naprawdę solidnie musiał się napracować by spierdolić 170 spotkań w kadrze, w większości jako kapitan. Zagadką pozostało już tylko jedno, czy dalej będzie się ośmieszał i błaźnił. Na stare lata padło mu na głowę, a to smutne… Zwłaszcza gdy po drugiej stronie w odbiciu lustrzanym mamy Buffona i o ile kiedyś mogliśmy ich porównywać, to dzisiaj jest już zupełnie inaczej. Hiszpan nie dorasta do pięt Włochowi.

Komentarze

komentarzy