W ostatnich dniach jesteśmy bombardowani coraz to nowszymi przekrętami. W pierwszej kolejności tajemniczy właściciel Wisły Kraków okazał się zwykłym oszustem, który podrobił świadectwo maturalne. Nie wspominając o innych zarzutach jakie mu postawiła prokuratura. Następnie byliśmy świadkami kompromitacji polskich sztangistów w Rio.
W zeszłym tygodniu napisałem pierwszy i jedyny tekst na zzapolowy o sprawie z Meresińskim. Mówiąc szczerze, to nabazgrałem kolejny, ale ktoś wyżej zdecydował, że nie zostanie on opublikowany. Dlaczego? Postanowiono, że nie będziemy Was drodzy czytelnicy, wkurwiać ciągle tym samym. (Bartek, tamten tekst był ok, ale przelew z Warszawy za pociski na krakowskie kluby jeszcze nie doszedł – przyp. red. naczelnego) Na każdym innym portalu o tematyce piłkarskiej, można było przeczytać minimum trzy większe teksty o nowym właścicielu Wisły Kraków. Wszystkie były napisane w tym samym tonie, czyli trochę prześmiewczym, ale generalnie pokazujące patologię. Ten mój nieopublikowany, przedstawiał nowe fakty, ale w zasadzie był taki jak wszystkie inne. Powód dla którego ten tekst nie pojawił się na stronie, czyli nie zalewanie Was ciągle tym samym, bo w sieci było już tego multum, kompletnie do mnie nie trafia. Uważam, że powinno być wręcz przeciwnie. Piszmy jak najwięcej o takich osobach! Nie dajmy nikomu zapomnieć przez parę dni, niech każdemu utkwi w pamięci, a nowych chojraków odstraszy od podobnych akcji. Zróbmy medialną nagonkę, bo po prostu takowa się należy!
Wisłę Kraków kupił człowiek, który uważa się za biznesmena, a tak naprawdę to nie ma nawet matury. Ktoś zaraz powie, że matura nie jest potrzebna do prowadzenia klubu czy biznesu. Pewnie, że nie jest, ale jeśli ktoś chce jednak ją mieć, to idzie i zdaje ten banalny egzamin, który stwierdza w ostatnich latach tylko i wyłącznie jedno – czy jesteś debilem. Jeśli nie zdasz, to jesteś bez wątpienia tępy, a jak zdasz, to w sumie nic. Więc jeśli ktoś kupuje ten świstek, który może mieć każdy głąb, to jednak potrzebował go do czegoś i niech nie mówi teraz, że bez matury można świat podbić. Owszem, powtarzam można, bo jeśli ktoś ma łeb na karku, to ma w dupie maturę, studia i zaczyna od razu dorosłe życie i może dojść do czegoś wielkiego, ale taka osoba jakby chciała, to by ten test dojrzałości zdała bez problemu. Meresiński najwidoczniej potrzebował matury, ale był na tyle głupi, by jej nie zdać uczciwie.
Jestem z natury wrednym człowiekiem, ale w tym przypadku nie uważam tego za coś drańskiego, tak po prostu należy robić dla dobra polskiego sportu. Ktoś jest oszustem, to musi liczyć się z tym, że będzie piętnowany w mediach. Tak to powinno działać.
Inna materia, ale ten sam problem – bracia Zielińscy przyłapani w Rio na dopingu. Wstyd i hańba dla kraju. Powstało o tym wiele tekstów, często prześmiewczych i bardzo słusznie. Szydźmy z takich ludzi i pokazujmy czym może grozić takie oszustwo. Zanim kolejny krętacz weźmie nandrolon, czy maturę od ruska na bazarze, pomyśli dwa razy. Ponadto posuńmy się dalej i odbierzmy Adrianowi Zielińskiemu emeryturę sportową za złoto sprzed czterech lat. Szczerze mam głęboko w dupie, że wtedy go nie przyłapali na dopingu. Wiem, wiem, prawo nie działa wstecz, ale co to za mistrz? Jaki to przykład dla młodych sztangistów? Pokażmy, że nie będzie tolerancji dla tego typu zachowania. Zwykle zanim adwokat zgłosi pozew do sądu, to wysyła tzw. straszaka. Serio takie coś działa, prewencja jest skuteczna.
Sprawa dopingu to jednak bardzo poważny problem dzisiejszych czasów. Jest o tym coraz głośniej głównie dzięki rosyjskim sportowcom, którzy nie mieli jechać do Rio. Tylko naiwny człowiek uwierzy w to, że sport jest czysty. Kolarstwo, czy podnoszenie ciężarów to patologia, ale mówienie, że piłka nożna jest na pewno czysta, to już kompletna bzdura. Wiecie kto był jeszcze oskarżony o branie tego co Zielińscy? Pep Guardiola! Co prawda został oczyszczony z zarzutów, ale po wielu latach walki w sądach. Zresztą nie tylko Katalończyk był uwikłany w doping. Największą przyłapaną gwiazdą futbolu był oczywiście Diego Maradona, ale to nie wszystko. Była również słynna afera z lekarzem Juventusu, który podawał niedozwolone środki piłkarzom w latach 1994-1998. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych było tego naprawdę sporo, zwłaszcza we Włoszech. Dzisiaj mówi się, że nie ma problemu w piłce nożnej, ale niestety to tylko słowa. Niemożliwym jest grać na takim poziomie, przez tak długi okres. Oczywiście nie mówię, że robią to wszyscy, ale nie bądźmy naiwni, futbol nie jest symbolem czystości i przyzwoitości.
Mam dziwne przeczucie, że niebawem wybuchnie ogromna afera dopingowa w świecie futbolu. Nie jest to zwykłe wróżenie z fusów, wszystko do tego dąży. Doktor Eufemiano Fuentes tzw. szarlatan dopingu, w swoich wyznaniach wspomina również o piłkarzach. Na piłkarskim niebie pojawiają się ciemne chmury i tylko kwestią czasu jest, kiedy nadejdzie burza, a może nawet i tornado.