Burzyński: Nowy trener Wisły może ośmieszyć ekstraklasę

junco

Od wczoraj w sieci panuje konkurs na najlepszy żart o nowym szkoleniowcu Wisły Kraków. Kiko Ramirez co rusz nazywany jest anonimem, nieudacznikiem, niedojdą, amatorem itd. Może więc wreszcie trafił do odpowiedniego cyrku?

Człowiek bez sukcesów ma poprowadzić klub ekstraklasy, który w ostatnich latach wyraźnie zbił z tonu i raczej bije się o pierwszą dziesiątkę, a nie trójkę. Kompletnie nie wiem, skąd pomysł, by taką posadę miał objąć trener z bogatym CV? W sumie to bez przesady, bo jak nie Ramirez, to pewnie Rumak. W końcu, gdzie nie był, to galopował przed siebie i zgarniał wszelkie możliwe laury. Jest między nimi jakaś duża różnica?

Wielu nie potrafi pogodzić się również z tym, że to jednak Sobolewski nie został nowym, polskim Zidanem. Szczerze powiedziawszy, jakoś kompletnie to do mnie nie trafia. Dlaczego Sobolewski miałby być lepszy od gościa, który trenuje już piętnaście lat? Pewnie, pewnie nawet Ty byś sobie poradził na poziomie 3. ligi w Hiszpanii. Ale wracając do rzeczywistości, gościu o mały włos nie awansowałby z Hospitalet do Segunda. Dokładnie do tego samego poziomu rozgrywek, na którym obieżyświat „ekstraklasowy” z wielkimi sukcesami ponosił porażkę za porażką. W praktyce doprowadziłoby to do spadku do Segunda B. Nie doszło do tego tylko dlatego, że został zwolniony. Sezon później – już bez Urbana – Osasuna awansowała do Primera Division. Dlatego gadanie o zbyt słabym CV jak na ekstraklasę wkładam między bajki.

Najpoważniejszy zarzut wobec Ramireza to jednak brak znajomości języka angielskiego, chociaż po trzech miesiącach może się to już zmienić, bo podobno Katalończyk żyje futbolem 24/h. Domyślam się więc, że jest pracoholikiem i nie będzie ociągał się przed nauką naszego ojczystego języka. Bluzgi ze strony Małeckiego powinien rozumieć już po tygodniu nauki. Także tutaj również bym nie przesadzał.

Szatnia go nie przyjmie, bo zanim zaczął, już jest więcej śmiechu niż powagi? Z drugiej strony, są opinie dziennikarzy, którzy znają Ramireza i z ogromnym przekonaniem twierdzą, że ten miał zawsze dobre relacje z piłkarzami. Dlaczego tutaj nie miałoby być podobnie? Jakiś tam Rumak miałby więcej szacunku na starcie?

Ktoś może powiedzieć, że skoro był taki dobry i obcykany w temacie, to dlaczego nigdy nie dostał oferty z poważniejszej ligi. W Hiszpanii panują podobne zasady jak w Polsce. Ramirez nigdy nie grał w poważną piłkę w klasowym klubie, więc i start w roli szkoleniowca ma trudniejszy. Skoro w Osasunie, która otwarcie mówiła, że walczy o awans, zatrudnia się Urbana, to więcej chyba mówić nie trzeba.

Przewija się również wiele komentarzy mówiących o tym, że Ramirez dostał robotę, bo jest kolegą wiceprezesa ds. sportowych. Faktycznie nowy trener to kolega Junco. Co w tym dziwnego, że zaufał swojemu znajomemu? Żewłakow również ściągnął kumpla z marnymi referencjami i jakoś początkowo nikogo to nie dziwiło. Tam co prawda nie wyszło, ale bez przesady. Żaden to powód, by nie otaczać się w pracy ludźmi, których znamy osobiście.

Mówiąc szczerze, nie wiem, czy ten cały Kiko Ramirez poradzi sobie w Krakowie, ale jeśli jest pracowity, szybko pochłonie język i będzie pracował na swój pierwszy „duży sukces”, to kto wie. Dowcipnisie od nieudaczników, amatorów i parodystów zapomnieli chyba, że średnio na jedną kolejkę żartują z ośmiu spotkań.

Niezmiernie cieszę się, że jest ktoś taki jak Ramirez, bo skoro był Bakero, to czemu nie może być jakiś Kiko? Wisła zatrudniła odpowiedniego człowieka do tego, aby całkowicie pokazać, że w kraju mamy amatorską drużynę z jednym klubem, który można uważać za poważny. Dobre wyniki Ramireza w Krakowie nie będą dla mnie żadnym zaskoczeniem. W lidze na tym poziomie trenerzy bez dużego doświadczenia wcale nie są skazani na porażkę. W końcu to tylko słabiutka polska liga, gdzie drużyna z drugiego, czy trzeciego miejsca w tabeli nie radzi sobie w drugiej albo trzeciej rundzie Ligi Europy.