
Kevin-Prince Boateng w swoim piłkarskim CV ma kilka ciekawych klubów. 32-latek występował w takich zespołach jak Barcelona, Milan, Schalke, Borussia Dortmund czy… Tottenham. Pobyt piłkarza w londyńskiej ekipie zapewne nie wszyscy pamiętają. Trudno się dziwić. Boateng nie podbił stolicy Anglii, spędzając w zespole 1,5 roku. Jak się okazuje, słaby okres zawodnika w karierze nie był bez powodu.
Gracz Fiorentiny trafił do ekipy „Kogutów” na zasadzie transferu definitywnego w 2007 roku. Tottenham zapłacił Hercie Berlin około 8 milionów euro. W Boatengu pokładano wielkie nadzieje. Nic dziwnego, skoro ówczesny 20-latek miał za sobą już grę w Bundeslidze.
Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!
Sława oraz pieniądze mogą jednak uderzyć do głowy. Na własnej skórze przekonał się o tym Kevin-Prince Boateng, który w jednym z ostatnich wywiadów powrócił do czasów gry (o ile można to tak nazwać) w Tottenhamie – Nie traktowałem piłki jako pracy. Byłem idiotą. Miałem talent, jednakże trenowałem minimum, przeważnie godzinę na boisku. Byłem ostatnim, który przyjeżdżał na trening oraz pierwszym, który go opuszczał. Spędzałem czas ze znajomymi. Miałem pieniądze, żyłem jak król. Nigdy nie chodziłem na siłowni, co rzutuje na dalsze lata kariery.
Zakupy
Jednego dnia, będąc w Londynie, kupiłem trzy samochody – Lamborghini, Hummera oraz Cadillaca. Mam komunikat do młodych ludzi – nie można kupić szczęścia. Nie grałem, miałem problemy rodzinne. Nie łapałem się do składu. Szukałem zatem szczęścia w rzeczach materialnych. Samochód sprawia ci radość przez tydzień. Zakupiłem zatem trzy, mając nadzieję, że będę szczęśliwy przez trzy tygodnie.
Boateng opuścił Tottenham na początku stycznia 2009 roku, przenosząc się do Borussii na zasadzie wypożyczenia. Powrót do Bundesligi nie był jednak udany, dlatego piłkarz po sześciu miesiącach musiał zameldować się w Londynie. Kariera 32-latka ruszyła dopiero w momencie, gdy piłkarza wykupiła ekipa Portsmouth.
Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!