Piłka nożna, poza chwilami szczęścia, dostarcza wiele smutku i cierpienia. By ktoś wygrał, ktoś musi przegrać, ale na tym nie koniec – dramaty zawodników zaczynają się wtedy, kiedy mimo dobrej formy – zarówno swojej, jak i drużyny – nie mogą grać. Przekleństwa, jakim są kontuzje, doświadcza teraz Edinson Cavani…
Łzy Salaha, niepewność Glika, bezradność Jamesa Rodrigueza, z trybun oglądającego odpadających kolegów. Urazy nie są niczym miłym dla żadnego piłkarza, ale jeszcze gorzej, kiedy przytrafiają się w najgorszym możliwym momencie. Urugwaj, będący jednym z największych pozytywnych zaskoczeń turnieju w Rosji, po wyeliminowaniu Portugalii stracił zawodnika, który jej to zwycięstwo zapewnił. Szalenie trudne i ważne starcie już w piątek, a Cavani dalej nie może trenować jak inni. Głos w tej sprawie (i nie tylko) zabrał Blaise Matuidi, najbliższy rywal Urugwaju i wieloletni były kolega Cavaniego z PSG.
– Pracowałem z Edinson przez bardzo długi czas. Nie rozmawialiśmy ostatnio, ale znam go na tyle dobrze, by powiedzieć, że jest bardzo wielkodusznym człowiekiem, który z niczego nie rezygnuje, i wiem, że zrobi wszystko, aż do ostatniej chwili, aby móc być na boisku.
– Nie wiem, czy blefują (o kontuzji – red.). To już zmartwienie Urugwajczyków. Są urazy, które można szybko wyleczyć, ale są też inne, na które nie ma cudownego leku.
– Urugwaj bez Cavaniego to nie to samo. Nie można tak łatwo zastąpić jednego z najlepszych napastników na świecie. Byłoby to dla nich dużą stratą. Mimo wszystko nie sądzę, żeby ich sposób gry i bronienia znacząco się zmienił – podsumował ewentualne osłabienie rywala zawodnik Juventusu.
Przed Francją kolejny trudny bój z drużyną z Ameryki Południowej i najpoważniejsze jak dotąd wyzwanie, ale taki sam nastrój panuje w urugwajskim obozie. Z Portugalią drużyna straciła pierwszą bramkę na tym turnieju, a gdyby nie skuteczność Cavaniego kto wie, jak by się to skończyło. Francja marząca o odzyskaniu tronu po 20 latach nie jest łatwym rywalem dla nikogo. Co dopiero w przypadku, kiedy trzeba się z nią mierzyć bez kluczowego zawodnika… To oczywiście negatywny scenariusz, bo nikt nie wyklucza, że Cavani zdąży. Tego życzymy zarówno jemu, jak i kibicom na całym świecie – widowisko na pewno zyska wtedy na jakości.