Chciałbym być…. bohaterem. Kepa Arrizabalaga autorem kuriozalnej sytuacji w finale Carabao Cup!

Kiedy rodzą się wielkie gwiazdy piłki? Przeważnie w finałach danego turnieju. Nawet jeśli mówimy tutaj o takich rozgrywkach jak Carabao Cup. To założenie szczególnie wziął sobie do serca Kepa Arrizabalaga. Hiszpan sprokurował kuriozalną sytuację w niedzielnym spotkaniu na Wembley. 

Chelsea przed finałowym starciem z Manchesterem City skazywana była na pożarcie. W takim stwierdzeniu nie było przesady. Podopieczni Sarriego otrzymali w Premier League prawdziwe lanie od mistrzów Anglii, przegrywając na Etihad aż 0-6. „The Blues” w finale Carabao Cup nie przypominali jednak ekipy z ligowych zmagań. Przez praktycznie cały mecz, drużyna włoskiego szkoleniowca była zorganizowana, nie popełniała zbyt wielu błędów oraz skrupulatnie trzymała się założonego planu.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Przed szereg wyszedł jednak Kepa Arrizabalaga. Pod koniec dogrywki, Hiszpan dwukrotnie poprosił o pomoc medyczną. Wydawało się, że bramkarz „The Blues” nie dokończy spotkania ze względu na uraz. Ostatecznie Kepa mógł kontynuować grę. Swój plan na rzuty karne miał jednak Maurizio Sarri. Włoch chciał ściągnąć młodego goalkeepera, by wprowadzić Willy’ego Caballero, argentyńskiego bramkarza, który niejednokrotnie zasłynął już z świetnych występów podczas serii rzutów karnych. W tym momencie zaczął się cyrk.

Kepa Arrizabalaga odmówił zmiany, pomimo ewidentnej decyzji szkoleniowca „The Blues”. Maurizio Sarri kompletnie nie mógł pojąć postawy Hiszpana, co idealnie przedstawia powyższe wideo. W całym sporze piłeczka była po stronie 24-letniego bramkarza. Procedury zmiany jasno bowiem informują, że w momencie, gdy dany piłkarzy odmawia zejścia z boiska, sędzia przerywa całą procedurę i wznawia grę. Czy sytuacja miała wpływ na nastroje drużyny przed serią rzutów karnych? Niewykluczone. Chelsea ostatecznie przegrała mecz, strzelając trzy „wapna” przy czterech rywali. Jeden rzut karny obronił Kepa Arrizabalaga, zatrzymując strzał Sane. Bardzo słabą jedenastkę wykonał Jorginho, natomiast David Luiz trafił w słupek bramki.

Po meczu sprawę próbował oczywiście opanować Maurizio Sarri. Trener Chelsea stwierdził, że cała sytuacja była wielkim nieporozumieniem. Czy słowa Włocha pokrywają się z rzeczywistością? Trudno stwierdzić. Wokół londyńskiego zespołu jest obecnie sporo szumu, dlatego kolejny incydent na pewno nie wpłynie pozytywnie na atmosferę zespołu.

Warto skupić się na samej postawie bramkarza. Kepa popełnił przede wszystkim największy możliwy błąd. Nie posłuchał decyzji szkoleniowca. Dodatkowo, przez 24-letniego zawodnika w ekipie „The Blues” zapanowała dezorientacja, która przy serii jedenastek była raczej widoczna. Mało kto spodziewał się, że po całej aferze, Chelsea sięgnie po puchar.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Komentarze

komentarzy