Ross Barkley zrobił niemałe zamieszanie już podczas letniego okna transferowego. Anglik był o krok od transferu do Chelsea. Ostatecznie, były już piłkarz Evertonu nie zdecydował się na przeprowadzkę. Jaki był powód tej decyzji? Ross swój wybór tłumaczył niezdecydowaniem oraz brakiem pewności, czy przenosiny do „The Blues” w lecie są rozsądne. Barkley leczył bowiem kontuzję, która wykluczała go na dłuższy okres czasu.
Według mediów, były również inne powody takiej decyzji. Barkley tuż przed transferem miał zadzwonić do Antonio Conte. Włoch nie odbierał jednak telefonów podczas ostatniego dnia okna transferowego. Anglik jednoznacznie zrozumiał postawę trenera „The Blues” i zrezygnował z przenosin.
W końcu, po prawie półrocznej przerwie, transfer został sfinalizowany. Niektórych kibiców dziwi jednak w jaki sposób Chelsea ściągnęła zimą Barkleya. Umowa Rossa obowiązywał z Evertonem do końca obecnego sezonu. W związku z tym, już teraz Anglik mógł negocjować z innym klubem kontrakt i przenieść się do nowego zespołu w lecie na zasadzie wolnego transferu.
Warto również pamiętać, że Barkley przez dłuższy czas leczył poważną kontuzje, a ostatni raz pojawił się na boisku 21 maja 2017 roku podczas ligowego starcia z Arsenalem. Tak długa rozłąka z piłką powoduje, że zawodnik musi mieć pewien okres, by wrócić do swojej normalnej dyspozycji. Dlaczego zatem Chelsea zdecydowała się ściągnąć piłkarza za 15 milionów funtów, zamiast poczekać do letniego okna transferowego i sprowadzić zawodnika za darmo?
Z jednego prostego powodu – z obawy przed konkurencją. Nie jest żadną tajemnicą, że Tottenham chętnie widział w swoich szeregach Barkleya. Media informowały również, że sam zawodnik preferował przeprowadzkę do „Kogutów” niż na Stamford Bridge. Zespół prowadzony przez Mauricio Pochettino nie zamierzał jednak płacić pieniędzy za Rossa w zimowym oknie transferowym. Taką postawę wykorzystała Chelsea.
Trudno wróżyć jak potoczą się losy Barkleya w zachodnim Londynie. Aktualnie, Anglik musi wrócić do pełnej sprawności. Każdy jednak zdaje sobie sprawę jaki potencjał ma wychowanek Evertonu. Również na Stamford Bridge pokładane są w tym zawodniku ogromne nadzieje. Nie bez powodu Ross dostał numer „8” na koszulce.