Tydzień temu pisałem o historii występów reprezentacji Urugwaju na Mistrzostwach Świata. Przyszła kolej wrócić do teraźniejszości. W ostatni dzień maja selekcjoner Oscar Tabarez ogłosił oficjalną kadrę na brazylijski mundial. Znalazło się w niej oczywiście dwudziestu trzech gladiatorów, którzy będą dążyć do powtórzenia lub poprawienia sukcesu z 2010 roku. Zapraszam do bliższego zapoznania się z nimi.
Dwudziestu trzech wojowników Tabareza
Skład kadry Urugwaju nie jest jakąś wielką niespodzianką. Widać wyraźnie, że Oscar Tabarez od paru lat stawia cały czas na pewnych piłkarzy, tworzących fundament całego zespołu. I chyba nie ma żadnych powodów, aby im nie ufać. Wyniki mówią same za siebie: 2010 rok – IV miejsce na MŚ, 2011 rok – I miejsce na Copa America.
Osiemnastu piłkarzy jadących do Brazylii zagrało trzy lata temu o czempionat Ameryki Południowej. Jedynie w pięciu przypadkach selekcjoner zdecydował się na zmiany. Warto podkreślić, że dotyczyły one zawodników niewstających z ławki rezerwowych. Natomiast w stosunku do poprzedniego mundialu różnica jest odrobinę większa – z ówczesnej drużyny nie zagra dziewięciu piłkarzy. Aczkolwiek, podobnie jak w przypadku Copa America, zmiany są kosmetyczne i zostały wywołane przez objawienie się nowych gwiazd bądź odejściem na emeryturę tych starych.
Kadra składa się z: trzech bramkarzy, siedmiu obrońców, ośmiu pomocników i pięciu napastników. Rozwój piłki spowodował, że obecność piątki atakujących może lekko zdziwić. Nowoczesny system gry przewiduje maksymalnie jednego napastnika lub jego brak. W drugim przypadku najczęściej taki gracz zostaje pomocnikiem lub skrzydłowym. Tabarez odrzuca ten styl i wciąż ufa tradycyjnemu ustawieniu 4-4-2. Według mnie postępuje bardzo słusznie. Drugiej linii najlepszej na świecie nie posiada, mimo iż jego pomocnicy nie grają po nieznanych wioskach. Inaczej jest w przypadku piłkarzy znajdujących się najbardziej z przodu. Na tej pozycji „cierpi” na urodzaj. Może posłużyć się niezniszczalnym Forlanem, skutecznym Cavanim oraz po prostu świetnym Suarezem (nabyta niedawno kontuzja może zmniejszyć siłę rażenia napastnika Liverpoolu). Grzechem jest odsyłanie jednego z nich na ławkę rezerwowych, a co dopiero dwóch. Dlatego taktyka z parą napastników jest jak najbardziej odpowiednia dla Urugwaju.
Przejdźmy teraz do dokładniejszej analizy całej kadry. Zacznijmy od tyłu, czyli od bramkarzy.
Bramkarze
Fernando Muslera
Niekwestionowany numer jeden w bramce reprezentacji. Dotychczas w barwach Urugwaju rozegrał pięćdziesiąt pięć spotkań. Ma dopiero dwadzieścia siedem lat, a już zaliczył obecność na kilku wielkich imprezach. Na co dzień broni barw Galatasaray Stambuł i nie może narzekać na brak ogrania. W kończącym się sezonie zagrał w trzydziestu dziewięciu meczach (liga, puchar kraju, Liga Mistrzów), stracił czterdzieści jeden bramek, a czternaście razy schodził niepokonany. Jego statystyki byłyby wyższe, gdyby nie kontuzja palca stopy, której nabawił się jeszcze w 2013 roku.
Tylko niefortunne zdarzenie (czytaj kontuzja) spowoduje, że nie stanie pomiędzy słupkami na brazylijskich boiskach.
Martin Silva
Gdyby coś się stało z Muslerą, to w obwodzie pozostaje Martin Silva, który jednak nie jest ulubioną opcją Oscara Tabareza. Urodził się 25 marca 1983 roku, więc jak łatwo wykalkulować, jest starszy od goalkeepera Galatasaray o cztery lata. Lecz wiek nie idzie w parze z umiejętnościami. Silva do tej pory zagrał tylko cztery razy w reprezentacji!
Broni bramki brazylijskiego Vasco da Gama, dość silnej drużyny, ale najwidoczniej to wciąż za mało do bycia tym pierwszym w urugwajskiej ekipie.
Rodrigo Munoz
A jeśli pech nie odpuściłby Urugwajczykom i Muslera razem z Silvą złapaliby kontuzje, wtedy ostatnią deską ratunku pozostaje Rodrigo Munoz, który występuje w paragwajskim Liberdat. Lecz trudno go nazwać prawdziwym ratunkiem, ponieważ jest o rok starszy od Silvy, a jeszcze nie wybiegł ani razu na boisko w podstawowej jedenastce Urugwaju! Do Brazylii bierze na pewno wygodną poduszkę, aby miło mu się siedziało na ławce. Tylko kara boska spowoduje, że zostanie zmuszony do gry.
Obrońcy
Maxi Pereira
Głaz nie do ruszenia. Od wielu lat podstawowy prawy obrońca w Benfice Lizbona oraz reprezentacji Urugwaju. Nie jeden europejski klub chciałby mieć takiego gracza, ale on jest od siedmiu lat wierny lizbońskiej drużynie, z którą dotarł w tym roku do finału Ligi Europy.
W reprezentacji wystąpił aż osiemdziesiąt siedem razy! Niestety strzelił w niej jedynie trzy bramki. W sezonie 13/14 rozegrał czterdzieści jeden spotkań we wszystkich rozgrywkach, z czego parę w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Pięciokrotnie trafiał do siatki, co daje małą nadzieję, że i również na mundialu jego nazwisko znajdzie się na liście strzelców.
Martin Caceres
Oj, Nawałka może pozazdrościć Tabarezowi. My na pozycji prawego obrońcy mamy tylko Piszczka, natomiast Urugwajczycy, oprócz Pereiry, posiadają także Martina Caceresa z Juventusu Turyn! Jednakże Caceres w reprezentacji nie gra na prawej stronie, lecz na lewej! Czemu? Z dwóch prostych powodów: pierwszym prawym obrońcą jest Pereira oraz Urugwaj cierpi na deficyt lewych defensorów. Martin nie ma innego wyjścia niż grać nie na swojej nominalnej pozycji.
Ponadto tegoroczny zdobywca mistrzostwa Włoch posiada dodatkową, przemawiającą za nim cechę – w skrajnych sytuacjach potrafi zagrać na stoperze.
W reprezentacji wystąpił pięćdziesiąt pięć razy i strzelił jednego gola.
Jorge Fucile
Innym wariantem na prawą lub lewą stronę defensywy jest Fucile, ale chyba nawet jego najbliższa rodzina nie wierzy, że dostanie dużo szans od trenera. W minionym sezonie grał bardzo mało w barwach FC Porto (trzy razy). Często znajdował się poza kadrą meczową, więc jego pozycja w klubowej hierarchii sięga dna. Jednakże brak ogrania najwidoczniej nie przeszkadza Tabarezowi w powoływaniu go. Chociaż na decyzję trenera największy wpływ ma mała liczba jakichkolwiek bocznych obrońców zdolnych do gry na poziomie międzynarodowym. Jest zmuszony do zapraszania na zgrupowania Fucile, tak jak polscy selekcjonerzy nie mają innej opcji niż Wawrzyniak.
W kadrze zadebiutował w 2006 roku i od tamtej pory zagrał w niej czterdzieści razy.
Diego Lugano
Stoper West Bromwich Albion liczy sobie trzydzieści trzy wiosny i grał w drużynie narodowej dziewięćdziesiąt jeden razy! Niestety wiek robi swoje i podczas ostatnich miesięcy na boiska Premier League wybiegł w zaledwie dziewięciu meczach! Szczęśliwie dla niego Oscar Tabarez potrafi zaufać doświadczeniu i uszanować jego osiągnięcia, dlatego kapitan reprezentacji będzie stanowił o solidności jej obrony również w tym roku.
Diego Godin
Razem z Lugano porządku w obronie pilnować będzie Diego Godin, który ma za sobą niesamowity sezon w Atletico Madryt. Jest jednym z głównych architektów wszystkich sukcesów tego klubu z ostatnich lat. Jakby nie jego obecność w bandzie Simeone, to zapewne nie doczekalibyśmy się madryckiego finału LM oraz mistrzostwa Hiszpanii dla Atletico. Godin na pewno nie musi się martwić o swoją posadę w pierwszej jedenastce Urugwaju.
Oprócz umiejętności, przemawiają za nim także liczby. W sumie ma za sobą siedemdziesiąt pięć gier w kadrze, a w samym sezonie 13/14 grał ponad pięćdziesiąt razy w Atletico! Ktoś może powiedzieć, że duże natężenie meczów wypompowało z niego całą energię Chyba aż tak źle nie jest. Piłkarz typu Godina może zagrać nawet sto meczów! Potrzebuje tylko ciągłej motywacji, a taką są zapewne mistrzostwa.
Jose Gimenez
Dziewiętnastolatek jest klubowym kolegą Godina. Aczkolwiek musi jeszcze poczekać na swoją prawdziwą szansę. Na pewno jest przyszłością Urugwaju, ale na ten moment jedzie do Brazylii, żeby zaznajomić się z klimatem wielkiego futbolu. Nic więcej.
Sebastian Coates
Pierwszym zmiennikiem Godina i Logano jest rezerwowy Liverpoolu – Coates. Po pierwszej części sezonu został wypożyczony do urugwajskiego Nacional, w którym zagrał tylko sześć razy. Dwudziestotrzyletni obrońca dwunastokrotnie znajdował uznanie w oczach selekcjonera. Raz udało mu się strzelić gola.
Pomocnicy
Alvaro Gonzalez
Jeden z ważniejszych piłkarzy Lazio Rzym. Od początku kariery gra w środku pola. Woli bardziej się cofać niż przeć do przodu, więc może się okazać dobrym wyborem w pojedynkach przeciwko silniejszym rywalom.
Dotychczas w reprezentacji grał czterdzieści jeden razy.
Egidio Arevalo Rios
Kolejny środkowy pomocnik w talii Tabareza oraz kolejny z zapędami defensywnymi. W Europie grał raz – w US Palermo. Przez resztę kariery błąka się po Amerykach i jego aktualnym klubem jest meksykański Monarcas, do którego przybył na początku tego roku (właśnie z Palermo).
Do najmłodszych trudno go uznać, ponieważ ma trzydzieści dwa lata. W drużynie Urugwaju wystąpił pięćdziesiąt dwa razy, lecz nie zdołał zdobyć bramki. Na jesień w ogóle nie potrafił wywalczyć miejsca w kadrze meczowej Palermo. Od stycznia zagrał w Monarcas marne sześć razy. Selekcjoner może ufać tylko jego doświadczeniu.
Walter Gargano
Następny defensywny pomocnik. Od 2007 roku przebywa we Włoszech i w przeszłości występował w Interze oraz Napoli. Teraz walczy na boisku o honor Parmy i chyba dobrze mu szło, ponieważ podczas minionego sezonu wystąpił dwadzieścia dwa razy na stadionach drużyn Serie A i raz w Pucharze Włoch. W reprezentacji Urugwaju kopał piłkę sześćdziesiąt razy i w jednej sytuacji wpadła ona do bramki.
Diego Perez
I jeszcze jeden defensywny pomocnik. Perez od czterech lat gra w Bolonii. Podczas minionego sezonu wybiegł na murawę dwadzieścia siedem razy. Ma trzydzieści cztery lata, co robi z niego jednego z czołowych „dziadziusiów” w kadrze. Jest osiemdziesięciokrotnym reprezentantem kraju, ale przez to, że woli obronę od ataku, trafił do siatki zaledwie w dwóch pojedynkach. Nie powinien się martwić o częstotliwość gry na mistrzostwach.
Gaston Ramirez
Wreszcie do odmiany ofensywny pomocnik. Ramirez ma za sobą średni sezon w Southampton (tylko osiemnaście gier w Premier League). Urodzony 2 grudnia 1990 roku pomocnik będzie potrzebny najbardziej na mecze ze słabszymi przeciwnikami (w grupie to tylko Kostaryka). W spotkaniach z Anglią i Włochami Tabarez zdecyduje się na bardziej defensywnych zawodników, dlatego Ramireza nie zobaczymy za często na płycie boiska.
Nicolas Lodeiro
Drugi ofensywny pomocnik. Zagrał dobry sezon w Botafogo, ale z nim jest taki sam problem jak z Ramirezem. Zapewne więcej szans otrzymają jego defensywni koledzy, a on przez większość czasu będzie śledził zmagania poza boiskiem.
Alvaro Pereira
Nominalnym lewym pomocnikiem jest piłkarz Interu Mediolan – Pereira. W tym sezonie dwudziestoośmioletni grajek często był brany pod uwagę przez trenera Mazzarriego (w sumie rozegrał czterdzieści spotkań). W meczach Le Celeste często zmienia się z Cristianem Rodriguezem, więc trudno stwierdzić, czy dzisiaj prowadzi w rywalizacji o pierwszy skład.
Jego dorobek reprezentacyjny jest pokaźny – pięćdziesiąt cztery spotkania i pięć bramek.
Cristian Rodriguez
Trzeci piłkarz Atletico Madryt, który jednak we wspaniałym sezonie dla tego klubu wchodził najczęściej z ławki. Z tego powodu ma śmieszną statystykę: dwadzieścia spotkań w La Liga i niespełna trzysta pięćdziesiąt minut gry.
Jego debiut w reprezentacji miał miejsce jedenaście lat temu! Od tamtej pory zagrał siedemdziesiąt meczów i strzelił osiem goli.
Napastnicy
Luis Suarez
Napastnik Liverpoolu jest największą niewiadomą. Znalazł się w kadrze, ale nawet aniołki w niebie nie wiedzą, czy będzie w pełni sił, przynajmniej na pierwsze mecze mistrzostw. Doznał urazu kolana i niedawno przeszedł zabieg artroskopii, po której przerwa od gry wynosi około dwudziestu dni. Trwa wyścig z czasem lekarzy i samego piłkarza. Za wszelką cenę chcą zdążyć na pierwszy gwizdek. Obawiam się, że szybka rehabilitacja może skończyć się podobnie jak w przypadku Diego Costy, który pod koniec sezonu cierpiał na uraz mięśniowy i m.in.: musiał zejść z boiska w finale LM. Kwestia dyspozycji Suareza zostanie rozstrzygnięta przed samym meczem z Kostaryką. Zostaje nam tylko wierzyć w pomyślność leczenia oraz życzyć Luisowi, że podczas turnieju nie nabawi się nowej kontuzji.
Co mówią o nim statystyki? Same pozytywne rzeczy! W Premier League został królem strzelców – trzydzieści jeden goli na trzydzieści trzy występy. Do tego dołożył ponad dwadzieścia asyst. Pokaźny dorobek został nagrodzony złotym butem. Jest prawdziwym terminatorem, przed którym każdy bramkarz zaczyna odczuwać dolegliwości żołądkowe. W reprezentacji jest odrobinę mniej skuteczny – siedemdziesiąt sześć spotkań i trzydzieści dziewięć bramek, ale po MŚ powinien mieć lepszy wynik.
Edison Cavani
Wokół Suareza pojawia się mnóstwo niewiadomym, lecz z Cavanim nie ma żadnych problemów. Jest w pełni sił i zaliczył bardzo dobry sezon w PSG. Szesnastokrotnie pokonał bramkarzy z Ligue 1, a w Lidze Mistrzów znalazł się cztery razy na liście strzelców.
W reprezentacji grał sześćdziesiąt razy i dwudziestokrotnie trafiał do siatki.
Najprawdopodobniej pewniak w ataku Urugwaju, ponieważ pod uwagę trzeba brać problemy Suareza.
Diego Forlan
Niezniszczalny heros. Jako jedyny z kadry pamięta nieudane MŚ w 2002 roku. Cztery lata temu został królem strzelców i najlepszym piłkarzem turnieju. Od tamtej pory trochę się zmieniło. Po pierwsze, ma już trzydzieści pięć lat. Jego organizm nie staje się coraz młodszy. Po drugie, zmienił otoczenie. Podczas czempionatu w RPA był piłkarzem Atletico Madryt. Rok później został kupiony przez Inter Mediolan. Tam mu nie poszło za dobrze. Skutkiem tego był transfer w 2012 roku do brazylijskiego Internacional za nędzne dwa miliony euro. Pół roku temu za jeszcze gorszy milion euro przeprowadził się do Japonii i gra tam w Cerezo Osaka. Na pewno nie jest to ten sam Forlan co z 2010 roku, ale tak czy owak, dla niego zawsze znajdzie się miejsce w reprezentacji. Oczywiście w niej jest rekordzistą pod względem ilości występów – sto siedem meczów!
Abel Hernandez
Ma dwadzieścia trzy lata, więc przy dobrych wiatrach pogra sobie na przynajmniej trzech mundialach. W tym roku jedzie się przyjrzeć takiej imprezie z bliska, bo ciężko będzie mu wygrać rywalizację ze wcześniej wymienionymi piłkarzami. Od 2010 roku, czyli czasu debiutu, zagrał w reprezentacji jedenaście razy. Ma wysoką średnią bramek na mecz, gdyż strzelił ich siedem. Jego klubem jest od kilku lat Palermo i można uznać, że trener nie omija go wzrokiem. Gra regularnie, obojętnie czy w Serie A, czy w Serii B. W drużynie narodowej jest dopiero czwartym wyborem Tabareza.
Christian Stuani
Piątym napastnikiem jest zawodnik Espanyolu Barcelona – Stuani. W Primiera Division skutecznością nie grzeszył. W sezonie 13/14 wystąpił trzydzieści cztery razy i zdobył zaledwie sześć bramek. Jako reprezentant oszałamiającej kariery również nie robi – siedem meczów, dwie bramki.
Selekcjoner reprezentacji Urugwaju ma lekki ból głowy z prawą stroną, więc zaczął eksperymentować. Jednym z rezultatów jego doświadczeń jest właśnie Stuani, którego zaczął stawiać na skrzydle! I chyba tam powinniśmy go upatrywać na boisku, bo nie ma żadnych szans na przeskoczenie wielkiej trójcy (Cavani, Suarez, Forlan).
Taktyka
Taktyka Urugwaju, jak wspomniałem wcześniej, najprawdopodobniej będzie wyglądać tak: czterech obrońców, dwóch środkowych pomocników z zadaniami defensywnymi, dwóch skrzydłowych i para napastników. Jednakże Tabarez ma w zanadrzu inną konfigurację drugiej linii, w której jest przewidziane miejsce dla trzech defensywnych pomocników oraz jednego ofensywnego za napastnikami. Drugi wariant być może zostanie wykorzystany podczas bronienia wyniku ze silniejszym przeciwnikiem. Wtedy trójka z przodu będzie czekać na okazję do kontrataku, natomiast większa ilość środkowych pomocników zagęści obszar przed polem karnym.
Wszystko wydaje się jasne: Tabarez ma określony szkielet drużyny, wie jak grać, wie z kim zmierzy się jego drużyna. Ostatnie pytanie, pozostałe bez odpowiedzi brzmi: Czy Suarez zdąży na 14 czerwca? Na ile on, lekarze i sztab szkoleniowy zaryzykują? Muszą brać pod uwagę, że najmniejszy błąd jest w stanie przerwać jego sen i posłać go na łoże szpitalne. Tego nikt nie chce, toteż rozsądnym rozwiązaniem jest, żeby odpuścił przynajmniej dwa pierwsze mecze. Cavani w spółce z Forlanem na pewno dadzą radę, a jeżeli nie, to w obwodzie pozostaje Hernandez.
Oczywiście na tydzień przed rozpoczęciem mundialu trudno zgadnąć jakiego kształtu nabierze pierwsza jedenastka Urugwaju, ale spróbuje pobawić się w jasnowidza. Według mnie Oscar Tabarez będzie oscylował w pobliżu poniższego ustawienia:
Czy z taką drużyną urugwajscy kibice mogą wierzyć w jakikolwiek sukces? Wiara nigdy nie była niczym złym i nikt jej pozbawiać nie może, ale wątpię, by tych piłkarzy było stać na dotarcie do finału i podniesienie Pucharu Świata. Pamiętajmy, że cztery lata temu z trudem pokonali Ghanę w ćwierćfinale. Ręka Suareza i nieskuteczność Gyana spowodowały, że Le Celeste awansowali do półfinału. Następnie z tymi najlepszymi nie poszło im dobrze i skończyli rywalizację na czwartym miejscu. I tak właśnie typuję! Znalezienie się w „małym finale” jest szczytem możliwości dla aktualnego składu. Choć Mistrzostwa Świata niejednokrotnie zaskakiwały świat.