Cicinho po wypiciu 14 drinków i 18 piw zobaczył Jezusa

cicinho

Były piłkarz takich klubów jak Real Madryt i AS Roma w szczerym wywiadzie dla jednej z brazylijskich gazet opowiedział o tym, jak stoczył się na dno.

Pamiętacie film –GOL 2 żyjąc marzeniem”? Co prawda Cicinho nie trafił do Realu Madryt nagle, ale przeżył podobny szok jak główny bohater filmu. W jednym momencie twoje życie zmienia się o 180 stopni, dzielisz szatnię z Davidem Beckhamem, Roberto Carlosem czy Zidane’em. Skoro sodówka odpala nawet polskim ligowcom, to powiedzmy sobie wprost, że Cicinho miał ku temu jeszcze większe powody.

Wyobraźcie sobie, że zarabiacie sto tysięcy euro tygodniowo. Co pierwsze robicie z taką kasą? Na pewno większość kupuje ekstrawaganckie ciuchy i dobry samochód. Cicinho każdego dnia spotykał się z Davidem Beckhamem. Poprosił więc go o radę, gdzie ma się ubrać. Anglik polecił ekskluzywny butik. Cicinho udał się tam i kupił kurtkę, koszulę i spodnie. Myślał, że zapłaci jakieś 2500 euro, ale wyszło o jedno zero więcej. Wstyd było zwrócić, bo przecież dowiedziałby się o tym Beckham. Ale co tam, skoro gra się w Realu, to można sobie pozwolić na takie zakupy.

Poza modnymi ciuchami były też kobiety i alkohol. Piłkarz w barach zamawiał wszystko, co było dostępne, a później jak się łatwo domyślić, wszystko wypijał. Do tego spalał dwie paczki papierosów dziennie. Następnego dnia sam się dziwił, jak może wytrzymać 90 minut na boisku. W barwach Realu Madryt co prawda tych minut nie było aż tak sporo, ale biorąc pod uwagę ten tryb życia, 26 meczów w koszulce „Królewskich” można chyba uznać za sukces.

Pewnego dnia Cicinho po wypiciu nieziemsko dużej ilości alkoholu spotkał się nawet z Jezusem. Nie wiadomo do końca, o czym z nim rozmawiał, ale na pewno nie chwalił się swoimi tatuażami, którymi jest zażenowany.

Więcej zwierzeń Cicinho możecie przeczytać z wiadomości dziennikarza Eleven, Tomasza Ćwiąkały, który przetłumaczył najważniejsze fragmenty ze „spowiedzi” Cicinho w brazylijskich mediach:

cicinho

Obecnie Cicinho jest bez klubu. Powrót do światowego topu jest już raczej niemożliwy, ale wzięcie się w garść i godne życie z piłki już jak najbardziej i tego właśnie życzymy piłkarzowi z kraju kawy. Dobrego przykładu daleko szukać nie trzeba. Kevin Prince Boateng na pewno posłużyłby dobrą radą w tego typu przypadkach.

 

Komentarze

komentarzy