Przegrany mecz 0-9 w najwyższej klasie rozgrywkowej to ogromny powód do wstydu. O ile porażka takich wymiarów jest zapewne wypadkiem przy pracy w kontekście „Świętych”, to słaba gra drużyny już niekoniecznie. Southampton od początku tego sezonu gra źle, by nie powiedzieć bardzo źle. Czy zatem będziemy świadkami rewolucji na St. Mary Stadium?
Inauguracja Premier League była dla drużyny Jana Bednarka prawdziwym koszmarem. Zespół „Świętych” doznał dość wstydliwej porażki 0-3 na wyjeździe z Burnley. Po jednym spotkaniu trudno wyciągać większe wnioski, dlatego zarówno sztab szkoleniowy, jak i kibice czekali na kolejne mecze.
Do rywalizacji z bournemouth na własnym obiekcie wszystko szło raczej po myśli zawodników Ralpha Hasenhuttla. Trudno bowiem oczekiwać od tego klubu, by wygrali rywalizację z triumfatorem Ligi Mistrzów (starcie z Liverpoolem zakończyło się wynikiem 1-2). Southampton w spotkaniach z Brighton, Fulham (w Carabao Cup), Manchesterem United oraz Sheffield United spełnili pokładane oczekiwania. Bilans tych meczów wyniósł bowiem: trzy zwycięstwa oraz jeden remis.
Od tego momentu jest tylko gorzej. Wystarczy powiedzieć, że „Święci” nie wygrali ani jednego spotkania w Premier League, notując cztery porażki oraz jeden remis. Nie ma wątpliwości, że najbardziej kompromitującym starciem była piątkowa potyczka z Leicester, przegrana 0-9 na własnym obiekcie. Sygnałem fatalnej gry było jednak starcie z Chelsea na St. Mary Stadium. Zespół Hasenhuttla wyglądał w tej rywalizacji jak drużyna z niższej ligi.
Efekt jest taki, iż Southampton plasuje się teraz na 18. pozycji, czyli jest w strefie spadkowej. Dodatkowo sytuacja po 10. kolejce może być jeszcze gorsza, gdyż swój mecz do rozegrania ma Norwich. Ekipie „Świętych” nie sprzyja także katastrofalny bilans bramkowy, który wynosi 9:25.
Rodzi się zatem pytanie, co dalej? Czy Ralph Hasenhuttl musi już myśleć o nowej pracy? Według Sama Wallace’a, dziennikarza Telegraph, pozycja szkoleniowca jest niezagrożona. Co więcej, trener ma pełne poparcie zarządu oraz właściciela. Zmiany nastąpić mają w kontekście innych stanowisk.
Niejednokrotnie zdarzało się tak, że mimo wsparcia, szkoleniowcy w takich sytuacjach tracili pracę. Kluczowe mogą okazać się najbliższe mecze „Świętych”. Terminarz drużynie Bednarka nie do końca sprzyja. Najpierw Southampton dwukrotnie zmierzy się z Manchesterem City (puchar oraz liga), a następnie rozegra spotkania z Evertonem oraz Arsenalem. Przy obecnej formie zespołu, trudno wierzyć tutaj w jakikolwiek inny scenariusz, niż cztery porażki.