„Co się odwlecze, to nie uciecze”. Pierwszy zimowy transfer Manchesteru United o krok

Bruno Fernandes

W ostatnich kilkunastu godzinach fani Manchesteru United z pewności chodzili w dobrych humorach. Wszystko za sprawą możliwego transferu Bruno Fernandesa, który w końcu ma zasilić „Czerwone Diabły”.

Latem ubiegłego roku Portugalczyk przez niemalże całe okienko był łączony przez media z United. Ostatecznie nie doszło do tego transferu, ale działacze z Old Trafford postanowili wrócić z ofertą. Tym razem pomocnik jest wyceniany na 55 milionów funtów. Agenci piłkarza pojawili się w Anglii już wczoraj, aby porozmawiać z prezydentem Sportingu oraz Edem Woodwardem. Gdy poproszono portugalski klub o komentarz w tej sprawie, w odpowiedzi padło:

– Prezydent klubu Frederico Varandas przebywa obecnie poza Portugalią w sprawach zawodowych.

Chęć United do zawarcia umowy została przyspieszona przez ostatnie wyniki i kontuzje Scotta McTominaya oraz Paula Pogby. Dodatkowo w fatalnej formie jest także Jesse Lingard, a Solskjaer koniecznie potrzebuje wzmocnienia w środku pola.

Angielski klub nadal podchodzi z pewną rezerwą do tego transferu. Głównie dlatego United monitoruje sytuacje Donny’ego van de Beeka czy Emre Cana. Niewykluczone, że do klubu trafią nawet dwaj pomocnicy. Ole Gunnar Solskjaer i jego asystent Mike Phelan obserwowali Fernandesa podczas meczu Sportingu z Porto w niedzielę i wierzą, że jego ogólna gra byłaby cennym atutem dla ich składu.

Nadzieje fanom zrobiła także wypowiedź trenera Sportingu, Silasa, która może wskazywać, że jest coś na rzeczy:

– Zaczynam powoli myśleć o alternatywach w naszym zespole, jeśli Bruno nie zostanie z nami. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Niestety w Portugalii nie możemy zatrzymać najlepszych graczy na długo. 

Podobnie zresztą jak Rio Ferdinand za pomocą Twittera:

Komentarze

komentarzy