Conte zdradza plany na przyszłość i niepokoi kibiców Chelsea

Antonio Conte
Antonio Conte

Piłkarscy menedżerowie nie mają zwykle nic wspólnego z długoterminową pracą. Doskonale wie o tym Antonio Conte, który zdradził, że myśli już o powrocie do Włoch.

Menedżer Chelsea udzielił dość jednoznacznego wywiadu dla włoskiej prasy. Wnioski są jasne – 48-latek raczej nie zamierza zostać nowym sir Alexem Fergusonem w stolicy Anglii. Z drugiej strony, trudno mu się dziwić.

– Brakuje mi Włoch i jestem pewien, że nie będę zbyt długo za granicą. Chcę zdobyć pewne doświadczenie i wrócić do swojej ojczyzny za jakiś czas. Nie wiem jeszcze kiedy, ale jest to mój cel. Trudno przewidzieć przyszłość, ponieważ ta praca jest dosyć specyficzna – stwierdził szkoleniowiec „The Blues”.

Jest to nieco inna wypowiedź od tej sprzed kilku miesięcy, kiedy to Conte podkreślał, że myśli o pozostaniu w Anglii na wiele, wiele lat. Pierwsze pogłoski o odejściu włoskiego menedżera pojawiły się latem tego roku, kiedy to miał być sfrustrowany poczynaniami zarządu na rynku transferowym. Ostatecznie sprowadzono mu kilku piłkarzy, na czele z Alvaro Moratą i konflikt wydawał się zażegnany.

Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że taka wypowiedź nie musi oznaczać odejścia już w kolejnym roku. Jednak patrząc na przeszłość menedżerów pracujących pod skrzydłami Romana Abramowicza, trzeba spodziewać się wszystkiego. Rosjanin od początku swojej przygody z Chelsea bywa brutalny na tym polu i raczej nie kieruje się sentymentem. Tym razem może być podobnie. Od czasu zakończenia pierwszej kadencji Jose Mourinho na Stamford Bridge w 2007 roku żaden ze szkoleniowców nie ukończył trzeciego sezonu pracy. Ba!, dwa pełne sezony przepracował tylko Carlo Ancelotti oraz po raz drugi „The Special One”. Nic zatem dziwnego, że Conte nie przewiduje długiego pobytu w stolicy Anglii i ciągnie go ponownie do Włoch, gdzie zapewne będzie chciał (o czym już wspominał) przejąć jeszcze raz narodową reprezentację.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy