Kiedy okazało się, że w ćwierćfinale Copa America 2015 zmierzy się Boliwia z Peru, wielu osobom się wydawało, że będzie to najnudniejszy i najsłabszy mecz Mistrzostw Ameryki Południowej. Wśród redaktorów zapanowała cisza – zgłosiłem się dobrowolnie na relację z tego spotkania, oczekując że mecz zaskoczy wszystkich i będzie najciekawszym w tej fazie rozgrywek. Noc pomiędzy czwartkiem a piątkiem okazała się owocna w agresywne faule, sporo niedokładności, błędów i strat oraz… bramek. Wartość emocjonalna – wysoka, piłkarska – lekko żenująca…
Boliwia wyszła pierwszy raz z grupy na Copa America od 18 lat, dlatego wymagania wobec tej drużyny były niezbyt wysokie, i tak osiągnęli wynik „ponad stan”. Z tego powodu Peru było stawiane jako faworyt dzisiejszego starcia. Cztery ostatnie mecze między tymi zespołami kończyły się remisami, dlatego – mimo zdecydowanego faworyta – byłem przygotowany na dłuższe siedzenie przed telewizorem, gdyby piłkarze zażyczyli sobie rozstrzygnąć mecz serią rzutów karnych.
Peruwiańczycy od samego początku meczu próbowali narzucić swój styl gry, jednak ich dośrodkowania były za głębokie i wyłapywał je golkiper Boliwii, a strzały z dystansu niecelne. Zagrożenie pod własną bramką próbowali stworzyć defensorzy niżej notowanego rywala, wybijając sporo piłek za linię końcową boiska, czego wynikiem było pięć rzutów rożnych dla Peru już do 17. minuty meczu. W 20. minucie meczu padła pierwsza bramka: Vargas dośrodkował idealnie na głowę Guerrero, a ten nie miał problemów z umieszczeniem piłki w bramce. Boliwia chciała za szybko wyrównać, zapominając o defensywie. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać – 120 sekund po stracie bramki już mieli rzut wolny niedaleko pola karnego rywali, który jednak został wykonany niecelnie, a Peruwiańczycy wyprowadzili szybką kontrę. Tym razem do Guerrero zagrywał Cueva, a peruwiański napastnik w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem nie pomylił się i ze spokojem umieścił piłkę w siatce. 23. minuta i 2:0 dla Peru! Boliwia rzuciła się do ataków i po 30. minutach wypracowała sobie idealną sytuację do zdobycia bramki – uderzenie główką Marcelo Martinsa z trudem obronił Pedro Gallese. W grze obu zespołów widać było sporo niedokładności i strat. W 37. minucie La Rojiblanca mogli rozstrzygnąć losy meczu – po kolejnym już błędzie defensywy Boliwii, piłkę przejął Vargas, zagrał do Cueva, ten odegrał do Farfana, któremu zabrakło nieco precyzji i trafił w zewnętrzną część słupka. Pomocnik Schalke tuż przed końcem pierwszej połowy miał jeszcze kolejną okazję na bramkę, ale z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Peruwiańczycy prowadzili do przerwy w pełni zasłużenie.
Druga połowa to próba nieumiejętnych ataków w wykonaniu zespołu La Verde. Ofensywne poczynania tej drużyny nie stwarzały jednak żadnego zagrożenia pod bramką rywali, kończyły się faulami taktycznymi ze strony rywali, albo spalonymi. Raz na milion sytuacji udało się oddać strzał, ale lądował on w rękach Gallese. Peru kontrolowało losy spotkania, raz po raz atakując. Farfan marnował kolejne sytuacje – jedna z nich miała miejsce w 64. minucie, gdy wystarczyło kopnąć celnie na bramkę Quinoneza, lecz okazało się to zbyt trudnym zadaniem dla pomocnika La Rojiblanca. W 74. minucie defensywa Boliwii, a konkretniej Danny Bejarano postanowił wykazać się altruizmem i podał futbolówkę do Guerrero, który nie miał problemów ze skompletowaniem hat tricka. Drużyna umownych gospodarzy dzisiejszego spotkania jednak nieustępliwie dążyła do kontaktowej bramki, choć brakło skuteczności. Jak nie z gry to… W 83. minucie w polu karnym obrońca Peru – Advincula spóźnił się z interwencją i Marcelo Martins dostał szansę na kontaktową honorową bramkę z jedenastego metra. Wykorzystał ją, ale nie zmieniło to obrazu gry. Dzisiejsi zwycięzcy mieli jeszcze kilka dobrych sytuacji bramkowych, ale nie wykorzystali żadnej z nich.
Peru zasłużenie wygrało, jednak nie mogło być inaczej, gdyż rywale w defensywie popełnili masę błędów. W półfinale jednak nie będzie już tak łatwo, bowiem La Rojiblanca czeka mecz z gospodarzem Copa America – Chile.
Boliwia – Peru 1:3
Marcelo Martins 83′ (karny) – Paolo Guerrero 20′, 23′, 74′.