Jeśli ktoś przed tym meczem twierdził, że Argentyńczycy są bez formy, to musi teraz z pokorą przyznać, że był w błędzie. Albicelestes rozgromili Paragwaj aż 6:1. Na boisku błyszczał niemal każdy gracz ubrany w biało-niebieskie stroje i jeśli w meczu finałowym zobaczymy Messiego i spółkę choć w połowie tak dobrych, jak dzisiaj, to reprezentacji Chile ciężko będzie sięgnąć po pierwszy triumf w historii.
Początek spotkania wcale nie zwiastował nam takiego pogromu. Co więcej, pierwsza groźna sytuacja należała do Paragwaju. W 6 minucie Nelson Valdez zgrał piłkę na 15 metr do niepilnowanego Santa Cruza. Gracz meksykańskiego Cruz Azul fatalnie jednak spudłował. W odpowiedzi uderzenie Pastore było zbyt lekkie. Po kwadransie gry otworzył nam się za to wynik spotkania. Messi dośrodkował z rzutu wolnego, a piłka znalazła się pod nogami Marcosa Rojo, który wpakował ją do siatki. Rozpoczęło to dominację Argentyny i 12 minut później było już 2:0. Messi uruchomił podaniem z głębi pola Javiera Pastore, który znakomicie przyjął piłkę i popędził z nią na bramkę. Silne uderzenie pomocnika PSG nie dało szans golkiperowi Paragwaju. Na domiar złego, kontuzje złapali kluczowi zawodnicy Los Guaraníes – Derlis Gonzalez i Santa Cruz. Sytuacja Paragwaju była fatalna i mało kto wierzył w ich awans. Oni jednak nie złożyli broni i podjęli walkę, co opłaciło się w 43 minucie. Wprowadzony w 30 minucie Lucas Barrios popisał się genialnym strzałem z powietrza i zdobył kontaktową bramkę. Dla Argentyńczyków był to szok. Co prawda mieli jeszcze prowadzenie, ale nagle stracili kontrolę nad meczem. Paragwaj rzucił się do ataku i mógł wyrównać jeszcze w doliczonym czasie pierwszej części gry. Zabrakło jednak odrobiny szczęścia. Po chwili prowadzący zawody Sandro Ricci odesłał obie drużyny do szatni i trzeba śmiało powiedzieć, że było to zbawienne dla Argentyny.
W drugiej połowie można się więc było spodziewać kolejnych ataków Paragwaju. Podopieczni Gerardo Martino pokazali jednak wtedy, dlaczego są uważani za faworytów w tym turnieju – w 6 minut zdobyli dwie bramki i odjechali rywalom. Najpierw trochę magii zaserwował nam Pastore, który popisał się świetnym rajdem i jeszcze lepszym podaniem do Ángela Di Marii. Ten, z kolei, nie zmarnował tej sytuacji i pewnym strzałem w długi róg podwyższył prowadzenie swojej reprezentacji. Druga akcja, to świetny przechwyt i zagranie Leo Messiego. Di Maria dopełnił wtedy formalności i Argentyna miała już niezwykle pewne prowadzenie. Guarani próbowali, co prawda, odpowiedzieć, ale byli tego wieczoru bezradni. W 80 minucie sprytem popisał się Sergio Aguero, a w 83 minucie wynik meczu ustalił Gonzalo Higuain.
Argentyna w wielkim stylu awansowała do finału. Po takim festiwalu bramek z pewnością jest teraz uważana za faworyta w starciu z Chile. Trzeba pamiętać, że Vidal i spółka będą mieć po swojej stronie trybuny, co niekiedy jest nawet ważniejsze, niż forma zawodników. Paragwajowi pozostał mecz o 3. miejsce z Peru i trzeba jasno powiedzieć, że mecz o brąz jest dla obu ekip sporym osiągnięciem (tym bardziej, że na tym etapie turnieju nie ma już Brazylii i Urugwaju).
Argentyna – Paragwaj 6:1
Bramki: Rojo 15′, Pastore 27′, Di Maria 47′, 53′, Aguero 80′, Higuain 83′ – Barrios 43′