Copa America: Pyrrusowe zwycięstwo Brazylii

O mały włos kolejny z faworytów do końcowego zwycięstwa w Copa America nie skompromitowałby się w swoim pierwszym turniejowym meczu. Brazylia pokonała Peru 2:1, jednak warto oddać, że było to pyrrusowe zwycięstwo, odniesione w strasznych męczarniach.

Po fatalnym meczu Kolumbii z Wenezuelą, piłkarze Brazylii oraz Peru postarali się dużo bardziej. Już na samym początku wiadomo było, że nie zobaczymy w tym meczu kilku wartościowych zawodników. W ten oto sposób nie zagrał chociażby Philippe Coutinho, który prezentował kapitalną formę w Liverpoolu oraz w meczach reprezentacji przed Copa America. Na obronie rzucał się w oczy brak Thiago Silvy.

Co poniektórzy zapewne nie zdążyli się jeszcze wygodnie rozlokować w fotelach i już byliśmy świadkami pierwszej bramki. Po kuriozalnych wyczynach w defensywie Davida Luiza do spółki z Jeffersonem, piłkę do bramki posłał Christian Cueva. Można było mówić o dużym zaskoczeniu. Z prowadzenia Peruwiańczycy cieszyli się jednak raptem dwie minuty. Wielkim kunsztem popisał się Neymar, który najpierw kapitalnie rozegrał piłkę do Daniego Alvesa, a potem uwolnił się spod opieki obrońców i wykończył dośrodkowanie swojego klubowego kolegi. Ci, którzy liczyli na dalsze huraganowe ataki Brazylii, srogo się pomylili. Mecz stał się wyrównany, drużyna Peru nie przestraszyła się faworyzowanej ekipy Canarinhos i postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko. W oczy rzucał się przede wszystkim Jefferson Farfan, który swoimi błyskotliwymi dryblingami nie dawał spokoju chwiejnej dziś defensywie brazylijskiej. W zespole z „Kraju Kawy” z świetnej strony pokazał się natomiast Neymar, który udowodnił, że jest godzien opaski kapitańskiej. Brazylia dzisiaj uzależniona była tylko i wyłącznie od jego dyspozycji. Piłkarz Barcelony pokazał, że oprócz wspaniałego dryblingu i szybkości posiada również inne umiejętności. W oczy rzucało się przede wszystkim rozegranie. 23-latek był dzisiaj prawdziwym konstruktorem gry. Stanowił mózg zespołu i to właśnie dzięki niemu jego drużyna uniknęła wpadki w tym spotkaniu. W 12. minucie stworzył kolejna sytuacja – jednak tym razem piłkę z linii bramkowej wybił jeden z peruwiańskich defensorów. Również w 52. minucie w roli głównej wystąpił kapitan umownych gospodarzy tego spotkania, tym razem obijając poprzeczkę. Strzałem w dziesiątkę okazała się jednak zmiana, na którą zdecydował się brazylijski selekcjoner – Dunga. Szkoleniowiec zamienił niewidocznego i słabego Diego Tardelliego,  na Douglasa Costę – gracza, o którego biją się czołowe angielskie kluby. Piłkarz donieckiego Szachtara dał Brazylii w doliczonym czasie gry trzy punkty po fantastycznej akcji Neymara, który wcześniej sam zmarnował całkiem niezłą okazję bramkową. Poza tą sytuacją, nie można się dzisiaj przyczepić do kapitana Canarinhos. Kapitalny mecz 23-letniego pomocnika, który, co powtórzę po raz kolejny, pokazał że warto było powierzyć mu kapitańską opaskę. Brazylijczyk udowadnia także, że jest już niezwykle dojrzałym piłkarzem, który sam potrafi wziąć na swoje barki grę całego zespołu. Choć Peru broniło się dzisiaj bardzo dzielnie i należą im się ogromne brawa za ten występ, to jednak historię piszą zwycięzcy i niech ten cytat z Orwella posłuży za najkrótszy opis wydarzeń na Estadio Municipal Bicentenario Germán Becker. Reprezentacje Kolumbii i Wenezueli mogą mieć bardzo duży problem z drużyną La Rojiblanca. Dziś jednak mecz załatwił jeden człowiek – Neymar.

Taki obrazek był dziś w zasadzie normą:

neymar

Tak kapitan Canarinhos bawił się z obrońcami Peru…

Najśmieszniejsza a zarazem najgłupsza kartka roku?

https://www.youtube.com/watch?v=mMsTRkJrSkw

Brazylia – Peru 2:1

Bramki: Brazylia: Neymar 5′, Douglas Costa 90+2′ Peru: Christian Cueva 3′

Brazylia 4-2-3-1: Jefferson- Dani Alves, Miranda, David Luiz, Filipe Luiz – Fernandinho, Elias -Willian, Fred, Diego Tardelli – Neymar

Peru 4-2-3-1: Gallese- Advincula, Zambrano, Ascues, Vargas – Ballon, Lobaton – Sanchez, Cueva, Farfan – Guerrero

Żółte kartki: Brazylia: Neymar 45’ Filipe Luis 57’ Peru: Jose Paolo Guerrero 30’, Juan Manuel Vargas 83’

Sędzia: Roberto G. Orozco (Meksyk)