Copa America: Udany rewanż Argentyny

„El Classico” Ameryki Południowej zawiodło. Zwolennicy ofensywnej piłki i gry od bramki do bramki musieli się obejść smakiem, gdyż drużyny Argentyny i Urugwaju skupiły się głównie na zadaniach defensywnych. W podniesieniu atrakcyjności meczu nie pomogli również bramkarze, który bronili dzisiaj niemal wszystko i nie pozwolili na grad bramek.

Argentyna od samego początku przejęła inicjatywę i stwarzała sobie sytuacje bramkowe. Nieskuteczni byli jednak Di Maria i Pastore, którzy musieli uznać wyższość Muslery. Najlepszą okazję zmarnował Sergio Aguero, który stanął oko w oko z bramkarzem Urugwaju na 5 metrze, ale i jego strzał nie wylądował w siatce. „La Celeste”, z kolei, nastawili się na kontry, te jednak kończyły się zazwyczaj w środku pola. Byli więc zmuszeni do długich zagrań i dośrodkowań z głębi pola. Te, o dziwo, prowadziły do groźnych sytuacji, takich, jak uderzenie Alvaro Pereiry,  czy strzał z woleja Edinsona Cavaniego. Nie były to jednak uderzenia celne i po 47 minutach gry obie ekipy schodziły do szatni z czystym kontem.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Urugwajczycy cofnęli się ponownie na własną połowę i odpierali ataki „Albicelestes”. Wychodziło im to świetnie do 56 minuty, kiedy to Pastore zagrał przytomnie na prawą stronę, tam Zabaleta dośrodkował w pole karne, a Sergio Aguero tym razem się nie pomylił i pokonał Muslerę, dając swojej drużynie prowadzenie. Nie ożywiło to jednak drużyny prowadzonej przez Oscara Tabareza. Cavani i spółka byli dzisiaj bezradni i nie mieli żadnego pomysłu na grę. Zdarzały się jednak pojedyncze akcje. W 75 minucie Maxi Pereira huknął z dystansu, Romero „wypluł” piłkę przed siebie, a ta trafiła pod nogi Diego Rolana. Napastnik Bordeaux był jednak zaskoczony takim obrotem spraw i posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. W odpowiedzi uderzał Messi, a kapitalną interwencją popisał się Fernando Muslera. Końcówka należała już wyłącznie do Urugwaju, a w 90 minucie  w doskonałej sytuacji znalazł się, wprowadzony parę minut wcześniej, Abel Hernandez, jednak i on nie był w stanie pokonać Romero. Była to ostatnia okazja i niedługo po tym, arbiter zakończył to spotkanie. Można więc czuć spore rozczarowanie, gdyż hit nie obfitował w dużo goli, czy choćby asyst, a sam Urugwaj potwierdził , że ma spore problemy z grą w ataku.

Argentyna 1-0 Urugwaj

’56 Sergio Aguero

Komentarze

komentarzy