Coraz mniej polskich akcentów w Lidze Europy

Brak polskiej drużyny w fazie grupowej Ligi Mistrzów nie dziwi. Podobnie zresztą, jak brak naszej drużyny w fazie grupowej Ligi Europy. A żeby tego było mało, Polaków którzy grają w europejskich pucharach w zagranicznych klubach również jest garstka. W Lidze Europy zostało już tylko dwóch, co z pewnością na wiosnę szybko się zmieni, ponieważ Łudogorec Razgrad nie należy do europejskich potęg. 

Wczoraj swój ostatni mecz w tym sezonie Ligi Europy rozegrał Tomasz Kędziora, którego Dynamo Kijów pożegnało się z europejskimi rozgrywkami. Klub z Ukrainy zajął trzecie miejsce w grupie B, co trzeba uznać za spore rozczarowanie. Tym bardziej że jeszcze przed wczorajszym meczem Dynamo miało szanse na awans. Co prawda sytuacja nie była bajeczna, ponieważ klub Polaka musiał przede wszystkim wygrać u siebie z FC Lugano, a także liczyć na korzystny rezultat w spotkaniu Kopenhaga – Malmoe. Ostatecznie nie udało się spełnić podstawowego warunku, co nie najlepiej świadczy o ukraińskiej drużynie.

Mecz dla Dynama mógł zacząć się dobrze, ale gospodarzom brakowało precyzji przy wykończeniu akcji. Zwłaszcza Artemowi Besedinowi, który spudłował w doskonałej sytuacji. A jak już Bujalski trafił do siatki, bramka została anulowana, ponieważ arbiter – słusznie zresztą – dopatrzył się spalonego. Na domiar złego dla kibiców ekipy z Kijowa tuż przed przerwą szwajcarska drużyna przeprowadziła akcję, po której na listę strzelców wpisał się Marco Aratore.

Druga część meczu to przede wszystkim ataki Dynama, które z minuty na minutę rozkręcało się coraz bardziej. Piłka do bramki wpaść jednak nie chciała. Szkoleniowiec ukraińskiej drużyny postanowił więc wzmocnić ofensywę i w 64. minucie za Kędziora wpuścił na boisko Citaiszwilego. Niewiele to pomogło, ponieważ Dynamo do wyrównania doprowadziło dopiero w doliczonym czasie gry. Na więcej nie starczyło czasu, a tym samym podopieczni Mykhaylychenki pożegnali się z Ligą Europy.

Tomasz Kędziora (faza grupowa Ligi Europy) – 6 spotkań (514 minut) – 0 bramek – 0 asyst

W zdecydowanie lepszych humorach mogli wczoraj być Jacek Góralski i Jakub Świerczok, których Łudogorec Razgrad zremisował z Ferencvarosem Budapeszt, a tym samym awansował z drugiego miejsca do fazy pucharowej. Nasi rodacy nie mieli jednak żadnego wkładu w wywalczeniu cennego punkciku, ponieważ Jacek Góralski nie zagrał z powodu kontuzji, a polski snajper cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.

Jacek Góralski (faza grupowa Ligi Europy) – 3 spotkania (83 minuty) – 0 bramek – 0 asyst – czerwona kartka

Jakub Świerczok (faza grupowa Ligi Europy) – 2 spotkania (34 minuty) – 0 bramek – 0 asyst

Miejmy nadzieję, że zanim dojdzie do meczów w fazie pucharowej nasi rodacy wywalczą sobie miejsce w podstawowym składzie i wyleczą kontuzje, bo jak na razie ich wkład w grę Łudogorca jest właściwie żaden. Mimo wszystko awansu gratulujemy, bo Świerczok i Góralski zostali ostatnimi polskimi akcentami w tych rozgrywkach.

Komentarze

komentarzy