Jak przed każdym dużym turniejem media i kibice starają się znaleźć wśród jego uczestników czarnego konia, czyli drużynę, która niespodziewanie osiągnie sukces i wyeliminuje przedwcześnie głównych faworytów do triumfu. Ogarnięci przygotowaniami do Euro 2016, zapraszamy was do tekstu, w którym przypominamy niespodzianki z innych turniejów oraz spróbujemy wytypować czarnego konia rozpoczynającej się w piątek imprezy.
Bez wątpienia największą niespodzianką w historii Mistrzostw Europy był triumf reprezentacji Danii w turnieju z 1992 roku. Duńczycy nie przebrnęli nawet eliminacji, ale przez wojnę na Bałkanach na Euro nie mogła pojechać drużyna Jugosławii. W jej miejsce pojechali właśnie Skandynawowie. Wszyscy piszą i myślą, że zostali oni ściągnięci z urlopów, z plaż całego świata, i nagle bez przygotowania i treningów wygrali europejski czempionat. Nie jest to do końca prawda, ponieważ wszystko rozdmuchały media. Mateusz Borek powiedział ostatnio, że rozmawiał ze znajomym z duńskiej federacji, który zdradził, że UEFA była z nimi w stałym kontakcie, w razie gdyby trzeba było zastąpić Jugosławię. Piłkarze wiedzieli, że może to nastąpić i byli gotowi na przyjęcie powołania.
Historia Duńczyków jest pewnie powszechnie znana, ale niekoniecznie pamiętana przez czytelników, wszak zdarzyła się 24 lata temu. W internecie dominuje raczej młodsze pokolenie. Ja sam urodziłem się po triumfie Danii, ale za to jako mały brzdąc oglądałem największą sensację Mistrzostw Europy w XXIw., a konkretnie zwycięstwo Greków w roku 2004. Miesiąc temu wiele osób zastanawiało się, czy było ono większą sensacją niż tytuł mistrzowski dla Leicester w zakończonym w maju sezonie Premier League. Naprawdę ciężko to stwierdzić, oba wyczyny są porównywalne w skali niesamowitości. Grecy zdobyli w fazie grupowej zaledwie 4 punkty, pokonując w meczu otwarcia gospodarzy – Portugalię – oraz remisując z Hiszpanią i przegrywając z Rosją. W ćwierćfinale dostali za rywali Francuzów i nikt nie dawał im większych szans na awans do półfinału. Żelazna defensywa i dobra gra głową przy rzutach rożnych pozwoliła jednak pokonać Francję oraz Czechów w późniejszym półfinale. W decydującym spotkaniu czekała już na nich żądna rewanżu przed własną publicznością Portugalia. Ekipa, w której grali Luis Figo oraz stawiający pierwsze piłkarskie kroki Cristiano Ronaldo zawiodła i przegrała po trafieniu głową Angelosa Charisteasa. Sensacja stała się faktem – Grecy Mistrzami Europy!
W ostatnich dwóch turniejach próżno szukać podobnych niespodzianek. Mistrzostwa w 2008 oraz 2012 roku wygrywali Hiszpanie. Jeżeli mamy szukać czarnych koni na siłę, to dziwić może obecność w półfinałach turnieju z Austrii i Szwajcarii Turków oraz Rosjan. Obie te ekipy pożegnały się z Mistrzostwami właśnie w 1/2 finału. Kto więc może pokrzyżować szyki faworytom w tym roku?
Takich zespołów jest wyjątkowo dużo. Pojawiają się kandydatury chociażby Walii, Rumunii, Islandii, Turcji, Szwajcarii, a nawet Węgier czy Albanii. Mnie jednak najbardziej przekonują reprezentacje Austrii, Chorwacji oraz trochę patriotycznie – Polski. Trochę, ponieważ nawet zagraniczne media uważają Polskę za drużynę, która może sprawić we Francji niespodziankę. Nie kieruję się więc w tym wyborze wyłącznie swoimi kibicowskimi poglądami.
Zacznijmy od reprezentacji Austrii. Znalazła się ona w dość łatwej grupie z Portugalią, Islandią i Węgrami. Trzeba przyznać, że z pierwszego koszyka mogli trafić na dużo trudniejszego rywala, a jeżeli dwie pozostałe ekipy nie zechcą być czarnym koniem Euro, to Austriacy awans do 1/8 powinni mieć zagwarantowany. Szacunek musi wzbudzać fakt, że obok Anglii i Włoch jest to jedyna reprezentacja, która w eliminacjach nie przegrała ani jednego spotkania. W nich w grupie mieli za przeciwników Rosjan, Szwedów, Czarnogórców, Mołdawian oraz reprezentację Liechtensteinu. Niekwestionowanym liderem zespołu Marcela Kollera jest David Alaba, na co dzień występujący w Bayernie Monachium. W klubie jest on nominalnym lewym obrońcą, który może też grać na środku defensywy. W reprezentacji selekcjoner widzi go w środku pomocy, skąd może dyrygować grą całego zespołu. Poza nim bardziej rozpoznawalnymi zawodnikami tej reprezentacji są Marko Arnautovic ze Stoke City oraz Christian Fuchs z Leicester City. Siłą Austriaków jest jednak przede wszystkim zespołowość.
Co jest najgroźniejszą bronią reprezentacji Chorwacji? Na pierwszy rzut oka rzuca się fantastyczny środek pola. Rządzą i dzielą tam Ivan Rakitic oraz Luka Modric. Obaj gwarantują bardzo wysoki poziom gry oraz dysponują świetnym podaniem oraz dośrodkowaniem. A mają komu dogrywać, bo na środku ataku gra przecież doświadczony Mario Mandzukic, który na pewno wykorzysta kilka piłek zagranych od swoich kolegów z pomocy. Mimo braku gwiazd w defensywie, Chorwaci stracili zaledwie pięć bramek w eliminacjach, co również staje się ich dużym atutem. Za rywali w grupie na Euro mają Turków, Czechów i Hiszpanów. To najbardziej wyrównana grupa, więc o żadnym spacerku nie ma mowy. Wszystkie spotkania tej grupy zapowiadają się ekscytująco!
No i wreszcie przechodzimy do reprezentacji biało-czerwonych, która w końcu w XXIw. może wyjść z grupy dużego turnieju. Przypomnijmy, że Polacy w historii Mistrzostw Europy zagrali sześć spotkań, w których nie wygrali ani razu. Ich bilans to trzy remisy i trzy porażki. Jak będzie tym razem? Nikt nie wyobraża sobie innego wejścia w turniej, niż zwycięstwo z Irlandią Północną. Mamy bardzo dobry szkielet drużyny. Kamil Glik gwarantuje wysoki poziom i spokój w defensywie. Grzegorz Krychowiak jest jednym z najlepszych na swojej pozycji w Europie, więc prawdopodobnie będziemy wygrywać środek pola w meczach z Irlandią Północną i Ukrainą. No i w końcu Robert Lewandowski, czyli jeden z najlepszych napastników świata. Możemy liczyć, że jeżeli będzie miał swoją sytuację, to jej nie zmarnuje. Mówimy przecież o królu strzelców eliminacji do francuskiego turnieju.
Kto Waszym zdaniem jest czarnym koniem Euro? Czy jakakolwiek drużyna ma chociaż minimalną szansę, by zgarnąć tytuł sprzed nosa Niemców, Francuzów, Hiszpanów czy Anglików? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
[socialpoll id=”2364960″]