Człowiekowi, który chciał „zastrzelić” Cristiano Ronaldo i Benzemę, grozi dziewięć lat więzienia

abcdffff

Santiago Sanchez Ramirez od paru lat śledził największe gwiazdy sportu oraz polityki m.in. Crstiano Ronaldo, Benzemę, Isco, Marcelo, Sergio Ramosa, Carlo Ancelottiego czy króla Filipa. Podczas tych praktyk cały czas miał przy sobie broń, ale – jak twierdzi – nigdy nie chciał jej użyć. Dzisiaj grozi mu za to do dziewięciu lat więzienia. 

Mężczyzna twierdzi, że robił to dla ich dobra, aby pokazać udolność ochroniarzy gwiazd sportu i najważniejszych osób w kraju. Od wielu lat śledził znanych ludzi i robił im zdjęcia, mierzył do nich również z broni, ale nigdy nie chciał jej użyć. Przy sobie miał zawsze kilka rodzajów broni. W zasadzie to cały jego samochód obładowany był karabinami, strzelbami, pistoletami.

Piłkarzy zawsze śledził w ten sam sposób. Zaczynał od centrum treningowego, gdzie się na nich zaczajał jak typowy paparazzi. Później robił im zdjęcia, na których było widać lufę broni. Pewnego razu wysłał tego typu fotografie do Realu Madryt. Klub potraktował to bardzo poważnie i wezwał policję. Sprawcę całego zamieszania bardzo szybko ujęto.

W domu Sancheza Ramireza odnaleziono twarde dyski, na których było mnóstwo podobnych zdjęć. Jak się okazało, Ramirez zbierał je parę lat i fotografował gwiazdy w różnego typu miejscach. Bardzo często podczas ważnych uroczystości państwowych wybierał hotel i z okna swojego pokoju celował do króla Hiszpanii czy premiera. Co może wydać się dziwne, człowiek ten większość swoich fotografii zamieszczał w internecie. Jedną z nich nazwał nawet: „Dzień, w którym mogłem zabić króla”.

Historia wydaje się naprawdę dziwna, ponieważ w sądzie Ramirez zeznał, że potrafił przejść z całą walizką amunicji i broni przez niemal wszystkie kontrole policyjne. Jego zdaniem wystarczyło powiedzieć ochronie, że udaje się do swojego pokoju. Opowiadał również, że potrafił w hotelu spędzić dzień i noc, a nikogo zupełnie to nie dziwiło. Biorąc pod uwagę fakt, że sytuacja potarzała się kilkukrotnie, a w jego sąsiedztwie znajdował się król, wydaje się to wręcz niemożliwe, by ochrona aż tak zaniedbała tę sprawę.

Prokuratora bagatelizuje całą sytuację i uważa, że Ramirez nie posiadał prawdziwej broni, lecz repliki. Jeśli tak było, tłumaczyłoby to choć w najmniejszym stopniu bezproblemowe przechodzenie kontroli. Jednak faktem jest, że w jego domu i samochodzie znaleziono pięć karabinów oraz pięć pistoletów. Oskarżony twierdzi, że na wszystkie z nich posiada pozwolenie. Jeśli tak nie będzie, zostanie uznany za winnego w sprawie posiadania nielegalnej broni palnej.

Mężczyzna cały czas twierdzi, że jest zatrzymany bezpodstawnie, ponieważ chciał pomóc. Uważa, że pokazał słabe punkty ochrony znanych ludzi i należy mu się za to podziękowanie, a nie kara. Powtarza przy tym, że jeśli jemu udało się wymierzyć z broni do znanych osobistości wiele razy, to potencjalny zamachowiec nie miałby z tym najmniejszego problemu.

Komentarze

komentarzy