Czołowy bramkarz świata? Ter Stegen liczbowo jest… w ogonie ligi

W przeżywającej dość wyraźne problemy Barcelonie trudno wskazać kilku zawodników, którzy zawsze utrzymują jeden, stały, wysoki poziom gry. Do tego grona możemy zaliczyć m.in. Leo Messiego, który po kontuzji zdążył już wrócić na dobre tory. Drugim takim zawodnikiem jest Marc-Andre ter Stegen, który niejednokrotnie ratował skórę swoim kolegom.

Odkąd Niemiec na dobre wskoczył do bramki „Dumy Katalonii”, sukcesywnie buduje swoją pozycję w światowej hierarchii golkiperów. Niemal wszyscy (może poza Joachimem Loewem) doceniają klasę 27-latka, zachwycając się jego efektywnymi, a często i efektywnymi interwencjami. Jeden z największych „strażaków” Barcelony na dobre stał się jej filarem.

Pośród tych zachwytów możemy jednak trafić na niejedną skazę. Taką na ten moment jest z pewnością procent skuteczności interwencji w wykonaniu Niemca. Jedynie 56,2% prób obrony strzałów kończy się powodzeniem, co jest drugim najgorszym wynikiem La Liga. Niechlubnym „numerem jeden” jest bramkarz Eibar, Marko Dmitrović.

Czy to znaczy, że większość osób przecenia Niemca? Że nabieramy się na jego pojedyncze spektakularne parady i na nich budujemy swoją opinię? Nie do końca. Ta statystyka w przypadku bramkarzy jest bardzo mało miarodajna i często zakrzywia rzeczywistość. Świadczy bardziej o słabości linii defensywnej, która dopuszcza rywali do dogodnych okazji.

Najlepszym przykładem jest rywal Ter Stegena z reprezentacji, czyli Manuel Neuer. 33-latek podczas wielu sezonów w bramce Bayernu miał skuteczność interwencji na jednym, niewiele zmieniającym się poziomie.. Zarówno w ostatnim, słabszym okresie, jak i wtedy, kiedy bez chwili zastanowienia nazywało się go najlepszym bramkarzem na świecie. Ter Stegen liczbami być może nie powala, ale bez niego Barcelona cierpiała by dużo, dużo bardziej.