Cały świat angielskiej piłki zawrzał, gdy Liverpool wpakował 5 bramek na Old Trafford. Fani United albo wychodzili ze stadionu, albo machali białymi chusteczkami na pożegnanie Ole Gunnarowi Solskjaerowi. Menedżer Manchesteru United absolutnie przoduje w tak zwanym „wyścigu do zwolnienia”, jego kariera trenerska w Teatrze Marzeń wisi na włosku. Nawet po sprowadzeniu Cristiano Ronaldo, Jadona Sancho i Raphaela Varane’a gra Manchesteru United wygląda bardzo słabo, co zaowocowało w porażki z Liverpoolem, Leicester, Aston Villą czy Young Boys. Piszę ten tekst jeszcze wtedy, gdy Norweg jest na stanowisku szkoleniowca, więc pozwolę sobie na szybki osąd jego dotychczasowych dokonań i oceny tego, czy powinien zostać na stanowisku. A patrząc na ostatnie doniesienia, chyba muszę się z tym nieco pospieszyć.
Bedąc zupełnie szczerym, życzę United powrotu do wysokiej formy i wzbogacenia ligi o kolejnego faworyta do tytułu mistrzowskiego, będącego jasnym celem postawionym przed sezonem przez wszystkich na Old Trafford. Ojcem tego sukcesu miał być nie kto inny, jak OGS. Rzeczywistość na razie jednak brutalnie weryfikuje szkoleniowca United, który jest na skraju utraty posady. Zdecydowana większość chce jego natychmiastowego zwolnienia, ja jednak przeciwstawiam się takiemu myśleniu. Chociaż to może za dużo powiedziane, bo bardziej poddaję kwestię Norwega pod rozwagę, niż jestem rzeczywistym zwolennikiem jego filozofii prowadzenia zespołu.
Zacznijmy od faktów. United miało być jednym z głównych kandydatów do mistrza. Obecnie jest siódme, przegrało 3 spośród 9 meczów ligowych (w tym absolutnie skompromitowało się ze swoim największym rywalem na własnym stadionie). Dodatkowo, Manchester przegrał mecz z YBB i, gdyby nie dwa szczęśliwe zwycięstwa z Villarealem i Atalantą, miałby ogromne problemy z wyjściem z grupy Ligi Mistrzów. United nie umie grać na 0 z tyłu, Maguire i Lindelof to porażka, Shaw nie gra tak, jak w zeszłym sezonie. Podstawowa 11 jest praktycznie cały czas taka sama, bo z ławki mogą wejść jedynie Matić, Fred, Martial lub Dalot. No i oczywiście Jadon Sancho, który ma 0 goli oraz 0 asyst. Niezwykle utalentowany Anglik idzie w ślady Donnego van de Beeka, stając się kolejnym piłkarzem sprowadzonym na Old Trafford dzięki człowiekowi, który nie ma na niego pomysłu. A tym człowiekiem jest właśnie OGS.
Tematem, o którym się tak często nie wspomina jest też tak zwany syndrom Galacticos, spowodowany nagromadzeniem w jednej szatni zbyt dużej liczby graczy o zbyt wysokim ego. Cristiano Ronaldo, Edinson Cavani, Paul Pogba, Bruno Fernandes, Marcus Rashford, Jadon Sancho lub Harry Maguire, pełniący przecież funkcję kapitana. A wśród nich, uśmiechnięty, potulny Norweg, który prawdopodobnie nie stanowi takiego autorytetu trenerskiego, jaki stanowili chociażby SAF lub Mourinho. A to w końcu on jest tam szefem.
Trzeba jednak oddać trochę Norwegowi, żeby nie było tak czarno-biało. Ole w zeszłym sezonie też zaczął mocno poniżej oczekiwań. Ostatecznie wyciągnął wicemistrzostwo, a na koniec sezonu pechowo przegrał finał Ligi Europy po rzutach karnych. Jeszcze na finiszu zeszłego sezonu i na początku obecnej kampanii mówiło się o „najlepszym Manchesterze United w erze po Alexie Fergusonie”. Dwa miesiące później już na wszelkich forach internetowych zwalnia się OGSa.
No dobrze, ale tak właściwie, czy OGS powinien zostać zwolniony? Nie wiem, nie mi to oceniać, gdyż siłą rzeczy nie znam wszystkich szczegółów sprawy. O tym, czy Ole zostanie w United, zadecyduje mnóstwo czynników, spośród których o większości prawdopodobnie nawet nie mamy pojęcia. OGS w obu swoich pełnych sezonach skończył czwarty i drugi, jednak pracuje w klubie o ambicjach najwyższych z możliwych. Obecnie United jest siódme i, bądź co bądź, prowadzi w grupie Ligi Mistrzów. Przed nimi mecze z Tottenhamem, Atalantą oraz Manchesterem City, które, według mnie, mogłyby być dla Norwega czymś w rodzaju ostatniej szansy. OGS balansował już wiele razy na krawędzi zwolnienia, ten moment wydaje się być najbardziej krytyczny. Czy Norweg zostanie dopuszczony do poprowadzenia drużyny w 3 najbliższych spotkaniach? Z tym pytaniem jestem zmuszony zostawić i Was, i siebie samego.