Kibice Barcelony w ostatnich dniach tytułowe pytanie słyszeli pewnie co najmniej kilka razy. Sam kibicuję Blaugranie i powiem szczerze, że jestem w szoku, jak bezzasadne to pytanie. Owszem, Blaugrana w niczym nie przypomina drużyny, którą prowadził Pep Guardiola albo nawet Lucho. Generalnie jest słaba, ale tylko jak na Barcelonę! I to jest kluczowe w tym wszystkim. Naprawdę nie ma powodów, by nie wierzyć, że drużyna z Messim, Suarezem i Griezmannem w składzie nie będzie w stanie w jednym meczu ograć mistrza Niemiec.
Wyjątkowa Liga Mistrzów
Tak naprawdę Ligę Mistrzów już nie raz i nie dwa wygrała drużyna, która niekoniecznie przez cały sezon kręciła się w okolicach najlepszej piątki świata. Nie mówiąc już o tym, jakie kwiatki potrafiły dojść do półfinału, czy nawet finału. Choćby taki Tottenham rok temu zagrał w finale, czego mało kto się spodziewał. W końcu mowa o drużynie, której skład nie budził grozy nawet na graczach West Hamu. Tymczasem w Lidze Mistrzów Spurs z pewną dozą szczęścia potrafili dotrzeć aż do finału. Przypasowała drabinka w fazie pucharowej (Borussia Dortmund, Manchester City i Ajax – przyp.red), na boisku trochę szczęścia i proszę bardzo – finał w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie.
W tym roku o takie zrządzenie losu będzie jeszcze łatwiej, ponieważ zaczęła się faza, w której o wszystkim zadecyduje jeden mecz. Drużyny lepiej grające w piłkę zawsze wychodzą lepiej na dwumeczach, ponieważ raz może się komuś coś udać, ale już dwa razy jest o to trudniej. Tym bardziej jestem w szoku, że ktoś może być zdziwiony, iż kibice Barcelony nie tylko wierzą w pokonanie Bayernu, ale także wygranie całej Ligi Mistrzów. W mojej opinii teraz będzie o to dużo łatwiej, niż rok czy dwa temu, gdy Barca grała lepiej w piłkę, niż obecnie. Co więcej wówczas w klubie także panowała nienajlepsza atmosfera, ale daleko jej było do obecnego smrodu. W Portugalii wystarczy jednak pokazać się z dobrej strony w trzech spotkaniach, a nie jak było do tej pory w pięciu.
Bayern faworytem bukmacherów
Pamiętam czasy, gdy kursy wystawione na Barcelonę w finałach Ligi Mistrzów kręciły się w okolicach 1.6. Tak było bodajże w obu starciach z Manchesterem United (2009 i 2011 – przyp.red). Z perspektywy czasu pokazuje to, jak wówczas silna była Blaugrana. Raczej najlepsza w ponad stuletniej historii klubu. Obecnie drużyna Quique Setiena jest na innym biegunie, ale pomimo tego Bayern nie jest uznawany za wielkiego faworyta tego starcia. Jego zwycięstwo w regulaminowym czasie w Betclic można zagrać po kursie 2,03.
Z kolei zwycięstwo Barcelony w meczu – czyli z dogrywką i karnymi – wycenione zostało na 2,38. No takich kursów nie wystawia się na drużynę, która ma niewielkie szanse na awans. Tak naprawdę wygrana Barcelony w starciu z drużyną Roberta Lewandowskiego wcale nie będzie wielką niespodzianką dla bukmacherów. Dla niedzielnych kibiców już chyba jednak tak, ponieważ mam wrażenie, że Barcelona w ostatnim czasie jest mocno niedowartościowana, a Bayern wręcz przeciwnie. Tak jak wspomniałem – drużyna, w której dostępu do bramki broni Marc-Andre ter Stegen, a za strzelanie goli odpowiedzialni są Leo Messi, Luis Suarez i Antoine Girezmann (tak, tak wiem, że bez formy) może wygrać w każdym.
Liga Mistrzów mniej ważna od rozgrywek ligowych
Od wielu lat powtarzam, że Ligę Mistrzów rzadko wygrywa najlepsza ekipa w przekroju całego sezonu. Rok temu faktycznie wygrali najlepsi, ale niestety nie jest to norma.
– Jeśli masz w tej chwili 87 punktów i pięć meczów do zakończenia, to dlatego, że dokonałeś czegoś niezwykłego. Ludzie, którzy mówią, że w poprzednim tygodniu ponieśliśmy wielką porażkę, nie wiedzą nic o futbolu – mówił Pep Guardiola w 2018 roku, po tym jak ograł w Premier League Tottenham, a tydzień wcześniej odpadł z Ligi Mistrzów w starciu z Liverpoolem.
– Champions League to siedem pojedynków i możesz ją wygrać, ale w lidze grasz co trzy dni każdego miesiąca. Przepraszam, ale zdecydowanie ważniejsze jest to, co ci chłopcy robili przez cały sezon – zakończył Josep Guardiola.
I jak tutaj nie zgodzić się ze szkoleniowcem Manchesteru City? W lidze gra się przez cały rok i nawet jeśli zabraknie w jakimś meczu szczęścia, zawsze jest pole do poprawy. W Lidze Mistrzów natomiast, jeśli w jednym momencie nałoży się gorsza dyspozycja, twój przeciwnik będzie miał dzień konia, sędzia nie będzie miał najlepszego dnia – odpadniesz. Tym bardziej teraz, gdy o wszystkim decyduje tylko jeden mecz.
By wygrać Ligę Mistrzów trzeba dobrze grać w piłkę i mieć szczęście na boisku, a także w losowaniu. By być najlepszym w rozgrywkach ligowych wystarczy dobrze grać w piłkę. Który puchar jest ważniejszy? Dla mnie to oczywiste, a wy jakie macie zdanie na ten temat?