Danny Drinkwater szybko znalazł nowy klub!

Danny Drinkwater (fot. mirror)

Z pewnością Danny Drinkwater wypożyczenie do Burnley nie może uznawać do udanych. Angielski pomocnik rozegrał raptem jedno spotkanie w Premier League. Nic dziwnego, że zespół prowadzony przez Seana Dyche’a nie zdecydował się na przedłużenie pobytu zawodnika w klubie. Tym samym zarząd Chelsea stanął przed problemem, który wymagał rozwiązania. Mowa oczywiście o znalezieniu Drinkwaterowi nowej drużyny. Po 29-latka szybko zgłosiła się nowa ekipa.

Warunki kontraktowe Danny’ego z „The Blues” powodowały, iż w trakcie letniego okna transferowego, londyński klub miał spore problemy, by znaleźć zawodnikowi zespół, który wyraziłby chęć wypożyczenia gracza. O transferze definitywnym przy pensji i długości umowy Drinkwatera nie było mowy. Według mediów, Danny inkasuje w Chelsea tygodniówkę na poziomie 100 tys. funtów. Nic dziwnego, że angielski pomocnik niespecjalnie prosił się o wypożyczenie.

„The Blues” musieli zatem pójść na kompromis. Londyńska ekipa podczas ustalenia umowy z Burnley w kontekście pobytu piłkarza w tym klubie zgodziła się na opłacanie części wynagrodzenia Drinkwatera. Przygodę Danny’ego z zespołem Dyche’a można określić mianem wielkiego niewypału. Drinkwater nie odbudował swojej pozycji na angielskich boiskach, rozgrywając w sumie zaledwie dwa mecze – po jednym w lidze i Carabao Cup.

Wypożyczenie 29-latka zakończyło się 6 stycznia, a przedstawiciele Burnley nawet nie myśleli o rozmowach w sprawie przedłużenia pobytu piłkarza w klubie. Drinkwater wrócił do Chelsea i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Pomocnikowi bardzo szybko znaleziono nową ekipę. Aston Villa za pośrednictwem swoich mediów poinformowała, iż Danny Drinkwater resztę sezonu spędził właśnie w zespole z Birmingham!

Chęć sprowadzenia Drinkwatera wynika przede wszystkim z problemów kadrowych zespołu. Niedawno poważnej kontuzji nabawił się pomocnik „The Villans”, John McGinn. W czasie nieobecności Szkota, to właśnie Danny powinien przejąć obowiązki  25-latka.

Komentarze

komentarzy