Premier League nadal nie ustaliła terminu powrotu do gry. Mimo to piłkarze regularnie trenują i przygotowują się do wznowienia ligowych zmagań. Do tej pory pojawiło się kilku piłkarzy, którzy nie chcieli ryzykować zakażenia koronawirusem i zrezygnowali z treningów. Wśród nich był Troy Deeney, ale Anglik szybko zmienił zdanie.
Deeney zmienił zdanie
Piłkarz Watfordu w ostatnim wywiadzie zdradził, że nie wróci do klubu z powodu obaw o zdrowie własnego syna, który jako wcześniak miał w przeszłości problemy z oddychaniem. Napastnik kilkanaście dni temu jako pierwszy poddał pod dyskusje temat powrotu do gry, twierdząc, że nie ma zamiaru narażać zdrowia własnej rodziny.
Jak się okazuje, zawodnik dość szybko zmienił zdanie i niebawem wróci do treningów. Zgodnie z jego słowami, powodem były rozmowy z doktorem Jonathanem Van-Tamem.
– Powiedziałem tylko, że nie wrócę do treningów przez pierwszy tydzień. Porozmawiałem z Jonathanem i wiem już o wiele więcej. Był też na tyle szczery, że czasami mówił: „Nie mam na odpowiedzi”. Pierwsza rozmowa, którą przeprowadziłem z Jonathanem odbyła się trzy tygodnie temu. Teraz z kolei dyskutowaliśmy w piątek i posiadał o wiele więcej informacji. Czynnik ryzyka będzie zależał tylko od graczy.
Obraźliwe wiadomości o synu
Deeney ujawnił również, że był ofiarą nadużyć ze strony „kibiców” w mediach społecznościowych, którzy obrażali nie tylko gracza, ale także jego syna.
– Widziałem kilka obelg w stronę mojego syna. Pojawiały się takie komentarze jak „Mam nadzieję, że twój syn dostanie koronawirusa”. Jesteśmy krytykowani za to, co myślimy i przekazujemy mediom.