Idą święta, a więc czas, w którym lubimy czytać o historiach niezwykłych, idealnie komponujących się z Bożym Narodzeniem. Uśmiech na naszych twarzach wywołują doniesienia o 42-letnim Ze Roberto, wciąż grającym w piłkę i zdobywającym kolejne trofea. Były gwiazdor Bayernu Monachium udowadnia, że szybkość w futbolu nie jest najważniejsza. Liczy się przede wszystkim pasja, a ta u gracza Palmeiras jest wciąż bardzo duża. Jest jednak ktoś, kto swoją futbolową długowiecznością mógłby zawstydzić, i to w dużym stopniu, czterokrotnego mistrza Niemiec.
Wymieniony w powyższym akapicie Ze Roberto nie jest, oczywiście, jedynym wciąż aktywnym piłkarzem, mającym za sobą już 40. urodziny. Takich „staruszków” historia futbolu zna wielu. Juan Carlos Valeron, Shay Given, Teddy Sheringham czy Roger Milla grali bądź wciąż grają w piłkę, mimo iż mogliby już skupić się na innych czynnościach, ustępując miejsca młodszym – tak zapewne myśli znaczna część kibiców. Co jednak powiedzieliby ci, którym zdaje się, że futbol to dobra zabawa jedynie dla graczy poniżej „czterdziestki”, gdyby usłyszeli o historii Dickiego Borthwicka?
Ów jegomość zapewne nieraz słyszał już, że jest za stary, by biegać po zielonej trawie, w krótkich portkach, za kawałkiem skóry. Ale Anglik, nazywany najstarszym (czynnym) piłkarzem w Wielkiej Brytanii, nic nie robi sobie z tego typu uwag i wciąż oddaje się swojej największej pasji. Nie przeszkadza mu w tym nawet fakt, iż jakiś czas temu skończył… 81 lat. Nieprawdopodobne? A jednak. Mało tego, pan Dickie właśnie znalazł sobie nowy klub, gdyż poprzedni, którego barwy reprezentował przez cztery dekady, właśnie został rozwiązany. Jak na prawdziwego piłkarskiego wygę przystało, w debiucie zdołał wpisać się na listę strzelców. Co prawda bramka padła z rzutu karnego, ale jednak.
Jak zapewne się domyślacie, Borthwick nigdy nie był geniuszem w swoim fachu, a jego drużyny zazwyczaj rywalizowały zawsze w amatorskich ligach, ale i tak przytaczana historia jest godna podziwu. Piłkarski weteran może poszczycić się ponad 400 bramkami zdobytymi w ok. 1600 spotkaniach. Jak sam podkreśla, uprawianie sportu nie służy mu do bicia kolejnych rekordów, ale przede wszystkim pozwala zachować sprawność fizyczną, tak ważną dla ludzi w podeszłym wieku. Ponadto kilka lat temu Brytyjczyk przyznał, że bieganie za piłką pomogło mu zwalczyć chorobę nowotworową.
Zapytany o sekret swojej długowieczności, Borthwick odpowiada: – Rzuciłem palenie, a kopciłem trzydzieści papierosów dziennie, nie piję mocnej herbaty i nie objadam się przed meczami, a kiedyś tak robiłem (cytat za Eurosport.onet.pl). Poza tym, jakby nie patrzeć, legenda wyspiarskiego futbolu twierdzi, że posiada dobre geny, gdyż jego matka, jak wiele wiejskich kobiet, zawsze cieszyła się świetnym zdrowiem. To właśnie dzięki temu Borthwick już od 1947 r. ugania się za futbolówką, mając wciąż ochotę na więcej. Pan Dickie słynie jednak w swojej ojczyźnie nie tylko z tego, że jest jej najstarszym piłkarzem. Za swoje wielkie osiągnięcie senior uważa również nieotrzymanie w swej długiej karierze ani jednej żółtej bądź czerwonej kartki.