Piłkarze MLS jeszcze jakiś czas temu dość rzadko zmieniali barwy klubowe, przenosząc się między innymi do Premier League. Głównym powodem jest oczywiście poziom ligi w Stanach Zjednoczonych, który nie stoi na wielkim poziomie. W ostatnich latach ten trend nieco się odwraca. Idealnym tego przykładem jest Miguel Almiron.
25-latek w ostatnim dniu zimowego okienka transferowego przeniósł się z Atlanty United do Newcastle za około 20 milionów funtów. To dość sporo zważywszy na niechęć właściciela „Srok” do inwestowania w kadrę zespołu. Póki co pomocnik rozegrał w nowym zespole trzy mecze, a kibice momentalnie go pokochali.
Jak się jednak okazuje, Almiron wcale nie musiał trafić do Newcastle. Zainteresowanie piłkarzem bowiem wykazywały inne zespoły, na czele z Manchesterem United oraz Arsenalem. Oba kluby wydawały się mimo to nadal wątpić w jego jakość z powodu ligi, w której występował. W ubiegłym sezonie Paragwajczyk zdobył 13 bramek oraz zanotował podobną liczbę asyst w 38 występach, dzięki czemu został uznany za jednego z najlepszych piłkarzy w swojej dywizji.
– Manchester United obserwował jego rozwój, ale w styczniowym okienku nie miał zamiaru dokonywać żadnego transferu. Podobnie zresztą jak Arsenal oraz Southampton, które zaproponowały jedynie wypożyczenie. Oba kluby miały jednak wątpliwości co do ligi, w której grał. Rafa Benitez od początku jednak w niego wierzył i bardzo nalegał na jego przenosiny – stwierdził Daniel Campos, agent zawodnika.
Kto wie, być może po udanej połowie sezonu i otrzymaniu funduszy na transfery, Unai Emery ponownie spoglądnie na utalentowanego skrzydłowego?