Dlaczego czarnoskórzy w futbolu są tylko od grania?

sedorf

Zróbmy szybki test. Ilu znasz czarnoskórych trenerów piłkarskich pracujących w dużych europejskich klubach? Ilu w średnich? Ilu w małych klubikach? Może chociaż jakiś sędzia?  

Temat dość delikatny w dzisiejszych czasach, ale dokładnie tak samo ciekawy. W latach 80. zadawali podobne pytanie w Premier League. Jednak wtedy chodziło o zatrudnianie czarnoskórych piłkarzy. Czy dzisiaj ktoś sobie wyobraża futbol bez murzynów? W Anglii co czwarty piłkarz jest ciemnoskóry. Pewnie tak samo jak my zastanawiacie się teraz, czy nie straciliśmy w ostatnich latach afrykańskiego Guardioli czy Mourinho? Skoro mleko się rozlało, to warto pójść dalej i zastanowić się, dlaczego w zarodku może ginąć świetny materiał na wybitnego szkoleniowca?

Oczywiście był swego czasu Frank Rijkaard, a we Włoszech sił próbował Clarence Seedorf. Anglia ma Chrisa Hughtona, ale jego to nawet trudno nazwać ciemnoskórym. We Francji sytuacja ma się pod tym względem zdecydowanie najlepiej, ale to nadal strasznie mało. Pewnie będzie dużo śmiałków, którzy wysnują tezę o tym, że czarny głupszy od białego, a potwierdzają to nawet liczne badania „amerykańskich naukowców”. Ale przecież z tych samych tekstów wynika, że rasa żółta jest jeszcze mądrzejsza niż biała. Dlaczego więc prezesi nie sięgają po Japończyków czy Chińczyków?

Oczywiście w tym temacie swoje trzy gorsze dorzucić musiał Sol Campbell:

– Struktury futbolu w Anglii są archaiczne. Jeśli chcę znaleźć pracę jako menedżer, muszę poszukać za granicą. Rozmawiałem z innymi czarnoskórymi graczami, którzy chcą zostać trenerami, i mówią to samo. (…) Modlimy się o zmiany.

Tajemnicą poliszynela jest, że były piłkarz Arsenalu zawsze szuka dziury w całym, a spisek to jego drugie imię. Nikogo więc nie powinno dziwić, że w tak kontrowersyjnym temacie Campbell widzisz tylko jedno rozwiązanie… rasizm. Chociaż nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie napisali, że Sol ubiegał się o pracę w sztabie reprezentacji narodowej w czasie, kiedy trafił do niej Gary Neville. Chodzi więc może o nie rasizm sam w sobie, ale przyzwyczajenie? Wyobraźmy sobie, że Seydou Keita (zdaniem Guardioli najmądrzejszy piłkarz z czasu, gdy trenował Barcelonę) latem obejmuje Barcelonę, a Real Madryt zamiast Zidane’a prowadzi Roberto Carlos. W Chelsea stery obejmuje Didier Drogba, wielkim następcą Fergusona zostaje Dwight Yorke. W Juventusie pracuje oczywiście David Trezeguet… Moglibyśmy wymieniać tak w nieskończoność. Być może potrzeba tylko trendu lub mody? Jakiś czas temu trener kojarzony był przecież z podstarzałym facetem w siwych włosach. Gdy Guardiola objął Barcelonę w 2008 roku, kibice omal nie dostali palpitacji serca z powodu wieku trenera z Santpedor. Minęła prawie dekada i nikt już o tym nie pamięta. Zaczęła się moda na młodych, pełnych pasji, a starszy pan ze złotym rolexem to już przeszłość.

FIFA oczywiście problem rozumie jako rasizm, ale nic w tym dziwnego. Wszystko pasuje to buńczucznego „Say no to rasism”, które wykrzykiwane jest na każdym kroku. Chcą nawet wprowadzić rozpowszechnioną w USA „zasadę Rooneya”. Mówi ona, że każda lista trenerów aplikujących na posadę w NFL musi zawierać choć jedną osobę należącą do mniejszości rasowych. Prawo to pomogło wprowadzić do futbolu amerykańskiego ludzi o różnym pochodzeniu rasowym.

Tak więc być może mądre głowy z FIFA nie rozumieją, w czym tkwi problem, ale będą potrafiły go rozwikłać? Albo są mądrzejsi od nas i wiedzą, że bez wplątania tego w rasizm o nadanie nowego nowoczesnego trendu będzie znacznie trudniej? Nieistotne! Nieważne jak, byle skutecznie.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!