Dlaczego to Atletico Madryt wygra Champions League

Do meczu pozostało już parę minut! Wczoraj mogliście przeczytać o tym, dlaczego to Real wygra w finale LM. Dzisiaj czas na Atletico.

Doświadczenie Simeone

Nie ma chyba wątpliwości co do tego, kto jest lepszym trenerem. Simeone bije na głowę Zidane’a. Mało tego, jest to obecnie jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) menedżer na świecie. Od taktyki po „brudne zagrywki”. Wszystko działa tu na korzyść wybuchowego Diego. No i to umiejętne motywowanie. Gracze Atleti z pewnością wyjdą nabuzowani na murawę za sprawą przemowy przedmeczowej Simeone.

Pragnienie zwycięstwa

Oczywiście należy to brać z przymrużeniem oka. Zarówno Real jak i Atletico w podobnym stopniu pragną tego zwycięstwa. Królewscy zdobyli już jednak swoją Decime. Dlatego też dla Rojiblancos ten sukces może mieć zgoła odmienny smak i mogą, choć nie muszą, bardziej pragnąć podnieść ten puchar.

Mur chiński

Real słynie z zabójczego trio w ataku, ale przy obronie Atletico nie wygląda to wcale tak kolorowo. Defensywa tej drużyny jest bowiem nie do rozerwania. Tu po prostu tracenie bramek nie leży w nawyku. Doświadczyło tego chociażby inne trio z Katalonii. Godin i spółka świetnie się wspierają  i strzelenie choćby jednej bramki przez Real będzie można nazwać sukcesem.

Żelazna dyscyplina

Królewscy są świetnie zdyscyplinowani. Istnieje jednak pewne ryzyko. Taki Ronaldo czy Bale mogą postanowić w pewnym momencie zabłyszczeć i zrobić coś „dla siebie”. W Atletico nie ma takiej opcji. Wszyscy, począwszy od Oblaka po Griezmanna czy Torresa są skupieni na jednym celu. Wszyscy pragną tylko zwycięstwa drużyny i nie jest dla nich istotne to, kto zostanie bohaterem spotkania. Każdy bez wyjątku pracuje na dobro drużyny. Właśnie dzięki temu poświęceniu Rojiblancos mają lepszą dyscyplinę w zespole.

Antoine Griezmann

Wczoraj pisałem o tym, że to Torres będzie tym kluczowym elementem w układance Simeone. Bądźmy jednak szczerzy – to Antoine Griezmann jest obecnie absolutnym numerem jeden w zespole i według mnie zahacza nawet o top3 na świecie. Francuz rozgrywa fenomenalny sezon, a takie spotkanie jak finał LM, jest dla niego wręcz stworzone. Wystarczy mu bowiem pół szansy, aby zamienić to na bramkę dla zespołu. Niekiedy jest osamotniony w ataku, ale nie przeszkadza mu to w sianiu popłochu w szeregach obronnych rywali. Jest to zawodnik, który w pojedynkę może przesądzić o losach spotkania.

Komentarze

komentarzy