Do you remember me? #2 Helder Postiga

Mówi się, że Rosja to nie państwo, a stan umysłu. Bohater dzisiejszej opowieści chętnie powiedziałby tak o Anglii. Tamtejsza liga odcisnęła bowiem na nim takie piętno, że przez kilkanaście kolejnych lat prześladowało go ulubione ostatnio pytanie Piotra Kędzierskiego: „W którym miejscu kariery się Pan teraz znajduje?”. Próbował swoich sił praktycznie wszędzie, choć na dobrą sprawę prawdziwe granie zaliczył jedynie w ojczyźnie. To w wielkim skrócie Helder Postiga i jego piłkarski świat.

Postiga przyszedł na świat w Vila do Conte. Za swój prawdziwy dom może on jednak uznawać większe miasto – Porto. To tam już od najmłodszych lat uczył się piłkarskiego rzemiosła. Cztery lata w szkółce wystarczyły, aby młody Helder wskoczył do zespołu Porto B, a debiutancki sezon z 10. bramkami na koncie dał mu już przepustkę do pierwszego zespołu.

helder-postiga-porto_1cyej1fq6fmhy16l2mjnucl77v (1)

Ówczesny trener, Octavio Machado, nie był do końca przekonany co do umiejętności młodego napastnika. Nowy szkoleniowiec w pełni mu już jednak zaufał. A był nim sam Jose Mourinho. To właśnie były menedżer m.in. Chelsea, czy Realu postanowił regularnie stawiać na Postigę i uczynił z niego jeden z największych talentów w kraju. Po sezonie 2002/2003 Helder Postiga miał już za sobą debiut w reprezentacji, a wrota do piłkarskiego raju stały przed nim otworem.

Po zdobyciu z Porto potrójnej korony, Postiga zdecydował się na zmianę otoczenia, a za cel obrał sobie Premiership. Z grona zainteresowanych największe chęci (tudzież pieniądze) wykazał Tottenham. Spurs wyłożyli na 22-latka ponad 8 milionów funtów, co jak na tamte realia, było dość pokaźną sumką. Oczekiwania były więc spore, co potwierdzała chociażby wypowiedź menedżera Glenna Hoddle’a:

(Postiga) jest zawodnikiem, który z pewnością wniesie dużo jakości do naszej formacji ofensywnej. Nasi kibice będą mogli wychwalać jego dobrą grę przez wiele kolejnych sezonów.

I z perspektywy czasu trzeba na tę wypowiedź nanieść pewne poprawki. Nie dużo, a mało jakości. Nie dobrą, a słabą grę. I nie wiele, a jeden, pojedynczy sezon. Postiga zaliczył bowiem zaledwie jedno ligowe trafienie w 19. występach. Kompletnie się nie przystosował do nowych warunków i ostatnie miesiące swojej kariery na Wyspach zajęło mu oglądanie z ławki przeciętnej, ale nie fatalnej gry Bobby’ego Zamory. Na domiar złego jego poprzedni klub – Porto – właśnie wygrał Ligę Mistrzów. I tym sposobem rok 2004 mógłby być najgorszym rokiem w karierze Postigi, gdyby nie sensacyjne powołanie na Euro.

postiga_28_620x413_1733263a

Przez świetne występy w barwach Porto, w Helderze Postidze pokładano w kraju wielkie nadzieje. Miał to być idealny kompan, a w przyszłości naturalny następca Nuno Gomesa. Wiele osób jego talent stawiało nawet na równi z talentem Cristiano Ronaldo i to ta dwójka miała za parę lat przynieść Portugalii sukces. Wszystkie te teorie podsyciło właśnie Euro 2004. Postiga zdobył na tej imprezie prawdopodobnie najważniejszą bramkę w swojej karierze, doprowadzając w 83. minucie ćwierćfinału z Anglikami do remisu.

LISBON, PORTUGAL - JUNE 24: John Terry of England clears the ball away from Helder Postiga of Portugal during the UEFA Euro 2004, Quarter Final match between Portugal and England at the Luz Stadium on June 24, 2004 in Lisbon, Portugal. (Photo by Laurence Griffiths/Getty Images)

Jakby tego było mało, w serii rzutów karnych w tym samym meczu ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce „panenką”. To tym zagraniem zdobył serca kibiców. Kolejne lata i kolejne imprezy zweryfikowały jednak skutecznie jego umiejętności. Po kolejnym Euro zaliczył ponad dwuletnią przerwę od reprezentacji i mimo, iż wrócił i w miarę regularnie strzelał w eliminacjach, to widomym było już, że Postiga Portugalii nie zbawi. Miał być lekiem na odwieczne zło reprezentacji, a zamiast tego na spółkę z Hugo Almeidą kazał selekcjonerowi wybierać między mniejszym złem w wypełnieniu odwiecznej luki w ataku.

Wróćmy jednak do kariery klubowej. Choć tutaj wcale nie jest lepiej. Po fatalnej przygodzie na White Hart Lane, Postiga wrócił do Porto, aby tam odbudować swoją formę. Minął się jednak w tym czasie z Mourinho, który to po sukcesie w Lidze Mistrzów powędrował do Chelsea. Na Estadio do Dragao nie widziano już jednak dla Postigi miejsca. Sam napastnik mocno się do tego przyczynił, wyprawiając na boisku takie cuda:

Wypożyczenia do Saint Etienne, czy Panathinaikosu okazały się niewypałami i gdy w 2008 roku Portugalczyk wracał z Grecji, dowiedział się, że od teraz reprezentować będzie ligowego rywala Porto – Sporting Lisbonę

Przygoda w stolicy kraju trwała trzy lata. Po tym okresie Postiga postanowił, że po raz drugi spróbuje dłuższej przygody za granicą. Stronił już jednak od deszczowej Anglii. Zamiast tego wybrał klimaty bliższe jego rodzinnym stronom. Wybór granicznej Hiszpanii okazał się świetnym ruchem. W Realu Saragossie odżył. 23 bramki w 70. meczach można uznać za dobry wynik. Szczególnie, gdy zobaczy się w jego wykonaniu takie trafienia:

Helder poszedł więc krok wyżej, do Valencii, lecz tam wrócił do formy z czasów Tottenhamu, zaledwie trzykrotnie wpisując się na listę strzelców. Co ciekawe, dwa z tych trzech trafień zaliczył on w starciu z Barceloną. Był to jednak ostatni przebłysk jego talentu. Kolejne lata to już wyłącznie epizody w Hiszpanii, czy we Włoszech. Ostatecznie Postiga wrócił do rodzinnej miejscowości. W lokalnym klubie pełni już jednak bardziej rolę ikony, aniżeli wartościowego gracza.

Karierę piłkarską Heldera Postigi można więc uznać za skończoną. I gdyby nie ten świetny start w barwach Porto, to kto wie, może i słusznym byłoby stwierdzenie, że końca dobiegła kariera dobra. Wiemy jednak, że tego zawodnika stać było na więcej. Ale nie wszystko stracone. Może Portugalczyk odnajdzie się w branży filmowej? Debiut w filmie „Gol 3” ma już za sobą. Ważne jednak, aby unikał Wysp Brytyjskich. Deszczowy klimat i popołudniowa herbatka wyraźnie mu bowiem nie służą.

Komentarze

komentarzy