Latem przyszłego roku w Tottenhamie może dojść do niemałej rewolucji. Mowa tutaj przede wszystkim o możliwym odejściu Harry’ego Kane’a do Realu Madryt. W opałach może znaleźć się jednak także defensywa.
Sielankę w obronie „Spurs” może nieco skomplikować sytuacja wokół Toby’ego Alderweirelda, dla którego być może to ostatni sezon w barwach „Kogutów”. Belg ma ważny kontrakt do 2019 roku, z opcją przedłużenia go o kolejny rok. Problem jest jednak zupełnie inny, bowiem we wspomnianej umowie widnieje klauzula, którą można aktywować w przyszłym roku za bagatela 25 milionów funtów. Dla największych ekip Premier League będzie to zwyczajna promocja.
Plotki na temat odejścia belgijskiego defensora rozpoczęły się kilka dni temu, kiedy to Mauricio Pochettino potwierdził, że 28-latka zabraknie w kadrze na wyjazdowe spotkanie z Juventusem. Alderweireld pauzował ponad trzy miesiące z powodu kontuzji ścięgna udowego, jednak w zeszłym tygodniu udało mu się rozegrał pełne 90 minut w Pucharze Anglii. Dla szkoleniowca Tottenhamu jednak nie było to wystarczające i Toby ostatecznie opuścił derby Londynu z Arsenalem oraz starcie w Turynie.
Taka decyzja Pochettino według dziennikarzy „The Telegraph” nie spodobała się piłkarzowi. Wody w usta nabrał także agent zawodnika, który odmówił komentarza na temat pominięcia jego klienta w kadrze na dzisiejsze spotkanie. Argentyński menedżer od jakiegoś czasu dość siermiężnie wprowadza graczy po długotrwałych kontuzjach. Przekonali się o tym chociażby Danny Rose oraz Erik Lamela.
Daniel Levy, prezes Tottenhamu, latem tego roku może zmagać się z ogromną presją, aby jak najwięcej ugrać z tej sytuacji. Wypuszczenie z klubu tak klasowego zawodnika za raptem 25 milionów funtów byłoby bolesnym strzałem w kolano. Tym bardziej w obecnej sytuacji „Spurs”, kiedy koszt budowy White Hartl Lane drastycznie wzrósł z 400 milionów funtów do 1 miliarda.