Dom wariatów w Marsylii

151119_velodrome

Nowy sezon, nowe nadzieje a w Marsylii po staremu. Jose Mourinho jakiś czas temu stwierdził, że Ligue 1 to najlepszy supermarket piłkarski. Te słowa chyba za bardzo trafiły do działaczy Olympique Marsylia. Otóż włodarze OM kolejny rok z rzędu przeprowadzili istną wyprzedaż piłkarzy z klubu. Nie tylko piłkarze tego lata opuszczają Stade Velodrome. Po pięciu latach rządów swoje rzeczy z gabinetu prezesa zabrał Vincent Labrune.  Przez ostatnie miesiące nie był osobą mile widzianą w tym klubie przez większość fanów. Wielu uważało, że po prostu nie zna się na piłce. Sam Didier Drogba, były piłkarz Marsylii, jego pracę podsumował słowami – W Marsylii po prostu nie ma projektu. Wszystko na temat. 

Labrune odszedł, nowym prezesem klubu został Włoch, Giovanni Ciccolunghi, a dyrektorem sportowym Gunter Jacob, poprzednio pracujący na tym stanowisku w belgijskim Genk. Nie zmienia się jednak właściciel klubu. Margarita Louis -Dreyfus zdaniem eksperta ligi francuskiej trenera Stefana Białasa nie ma zamiaru sprzedać udziałów w klubie, – Kibice najchętniej widzieliby nowego właściciela klubu. Margarita Louis -Dreyfus mówiła, że chętnie sprzeda udziały, ale ja w to nie wierzę, z prostego powodu. Wielkim miłośnikiem OM jest syn Margarity i Roberta Louisa – Dreyfusa – Kirył. Mieszka w Lozannie, studiuje, ale lata samolotem na każdy mecz OM, pojawia się nawet na treningach. Kocha klub tak samo mocno, jak kochał nieżyjący już ojciec. Nie zgadza się więc na jego sprzedaż. Aby jednak Kirył mógł przejąć władze w klubie musi skończyć 25 lat, niedawno skończył dopiero pełnoletność….

Wszyscy pamiętamy poprzedni sezon, istny dom wariatów na Stade Velodrome. Sezon w którym OM na własnym obiekcie przeżywała swoiste katusze. Każdy domowy mecz wiązał się z olbrzymią presją, strajkami kibiców, a także brakiem zwycięstw. Marsylia w  poprzednim sezonie od września do maja nie potrafiła zwyciężyć na własnym obiekcie w meczu Ligue 1! Rzecz to niesłychana, że około 270 dni kibice musieli czekać na triumf swojego zespołu w meczu domowym. Niechlubną serię udało się przerwać, ale sezon i tak został spisany na niepowodzenie.

Rozgrywki 2015/16 zaczęły się od swoistego trzęsienia ziemi. Przypomnijmy, że po porażce 0:1 w domowym meczu z Caen do dymisji podał się ulubieniec trybun Marcelo Bielsa. Argentyńczyk miał niesamowite poparcie wśród kibiców na Velodrome. Nawet kiedy Marsylia nie potrafiła wygrywać to fani widzieli pasję w Argentyńczyku, to jakim jest szaleńcem, jak zespół potrafi stworzyć show, doceniali to i wierzyli w powodzenie przy kolejnym meczu. Pod wodzą Michela klub miał dobry początek, potrafił aż 6:0 pokonać Troyes, jak się jednak potem okazało, Troyes nie pasował swoim poziomem do Ligue 1 i z hukiem spadł z ligi. Marsylia sezon kończyła pod wodzą Francka Passi, trenera niedoświadczonego, który miał gasić pożary w klubie. Ostatecznie otrzymał szansę i poprowadzi zespół w sezonie 2016/17. Raz, że jest to manewr oszczędnościowy, a dwa raczej nikt poważny w obecnym stanie nie zechciałby przejąć sterów nad klubem będącym w takim chaosie, a także niejasnego sportowego projektu.

Czystka w klubie przeprowadzona latem, spowodowała odejście piłkarzy kluczowych. Przede wszystkim po wielu latach klub opuścił Steve Mandanda, kapitan a zarazem lider postanowił spróbować swoich sił w angielskiej Premier League i podpisał kontrakt z Crystal Palace. Strata Mandandy może okazać się niepowetowana, wszak Steve był najlepszym bramkarzem poprzedniego sezonu Ligue 1. Jego interwencje w niektórych meczach po prostu odbierały mowę.

Na karcie Mandandy nie udało się zarobić, za to sprzedać Michy Batshuayi do Chelsea wiązała się z zyskiem około 40 mln euro. Odeszli także Benjamin Mendy, Lucas Ocampos, Nicolas Nkolou, Javier Manquillo czy Steven Fletcher. Wciąż niejasna jest przyszłość Lasanny Diarry, który prowadził nawet rozmowy z Paris Saint Germain. Jego odejście na Parc des Princes obecnie jednak wydaje się mocno wątpliwe. W Paryżu druga linia jest już mocno obsadzona po transferze Krychowiaka. Z Diarrą jest jednak taka sytuacja, że potrzebuje aż 10 milionów euro, by zapłacić karę Lokomotiwowi Moskwa za rozwiązanie kontraktu. Przypomnijmy, że Diarra popadł w konflikt z tamtejszymi włodarzami, rozwiązał kontrakt, nie grał przez 6 miesięcy, po czym dopiero mógł podpisać umowę z Marsylią. Niestety w sądzie przegrał proces i jest zmuszony ośmiocyfrową kwotę przelać na konto klubu z Rosji. Zapewne w uzbieraniu takiej sumy nie pomogą oszczędności, jakich w ostatnich sezonach dopuszcza się klub z Marsylii. Jaka więc czeka przyszłość Diarrę? Póki co mówi, że zostaje w Marsylii, ale okienko otwarte jest jeszcze niemal trzy tygodnie.

Nowy sezon, nowe nadzieje, ale wynik nadal niesatysfakcjonujący. 0:0 z Tuluzą na inaugurację

Wielu piłkarzy odeszło, akcja zaciskanie pasa trwa, ale klub zdołał sprowadzić kilku ciekawych zawodników. Nazwa Ol.Marsylia nadal potrafi przyciągać. Przede wszystkim udało się wypożyczyć ze Swansea Bafetimbi Gomisa, który ma zastąpić Batshuayi. Trzeba przyznać, że ruch ten jest bardzo dobry. Gomis zna specyfikę Ligue 1, strzelił 102 gole w Ligue 1 . Po niezbyt udanej przygodzie w Premier League ma coś do udowodnienia. Marsylia może na tym ruchu tylko zyskać. Jak się popatrzy na kadrę zbudowaną na obecny sezon to ofensywne formacje wyglądają obiecująco. Gomis ma strzelać bramki, ale za dogrywanie mu dogodnych piłek odpowiadać mają kreatywni Remi Cabella, Florian Thauvin, Bouna Sarr, Romain Alessandrini czy Zinedine Machach. Jak na warunki francuskiej Ligue 1 są to zawodnicy z olbrzymim potencjałem. Dwaj pierwsi nie podbili Newcastle United, ale obaj w swojej ojczyźnie pokazywali już nie raz olbrzymie pokłady talentu. Środek pola w składzie Lass Diarra i Abou Diaby na papierze wygląda okazale. Klasę Diarry mogliśmy obserwować w poprzednich rozgrywkach. Obok Mandandy był najjaśniejszym punktem zespołu. Do samego końca był nawet w orbicie zainteresowań Didiera Deschampsa w kontekście powołań na Euro 2016.

Znacznie większy znak zapytania należy postawić przy osobie Abou Diaby. Piłkarz chronicznie kontuzjowany ma stanowić o sile drugiej linii zespołu? Diaby przez ostatnie sześć sezonów zdołał rozegrać 36 ligowych meczów w Premier League i Ligue 1. Lista jego kontuzji jest tak długa, że brakłoby nam miejsca i czasu, by wszystko wymienić. Dlatego warte odnotowania jest, że 14 sierpnia 2016 roku Abou Diaby zagrał pełne 90 minut w meczu Ol.Marsylia – Tuluza. Mecz inaugurujący sezon 2016/17 był marnym widowiskiem, w dużej mierze przypominał męczarnie OM sprzed roku.

Przebudowany skład, w bramce swoją szansę dostał Yohan Pele, który ma arcytrudne zadanie zastąpić Mandandę. Misja wydaje się niemożliwa, ale pierwszy mecz z czystym kontem może dodać mu pewności siebie. Pele jednak nie wydaje się zbyt pewny w grze na przedpolu, mimo świetnych warunków jakimi dysponuje. Defensywa zupełnie przebudowana. Na podstawie wczorajszego  meczu można stwierdzić, że duet środkowych obrońców Hubocan – Doria może okazać się strzałem w dziesiątkę. Doria wreszcie zadebiutował w koszulce OM. Brazylijczyk, który trafiał na Velodrome dwa lata temu za 5 milionów euro padł kozłem ofiarnym pasji …Marcelo Bielsy. Argentyński trener z uporem maniaka odstawiał zdolnego Brazylijczyka od składu bowiem nie aprobował swoim nazwiskiem tego transferu. Piłkarz został mu kupiony przez zarządców. Cierpiał Doria, cierpiała gra defensywna Marsylii przez poprzednie sezony, ale Doria szansy nie otrzymywał. Klub zatem wypożyczał go do Sao Paulo oraz Granady. Wobec polityki zaciskania pasa wrócił, a obecny szkoleniowiec zamierza na nim oprzeć cała defensywę. W lidze brazylijskiej w barwach Botafogo, Doria był świetny. Wczorajszy mecz z Tuluzą także pokazał jak wielkim potencjałem Doria dysponuje. Czyścił wraz z Hubocanem wiele akcji. Jeżeli ich współpraca nadal będzie się tak rozwijać, OM może mieć z nich pociechę.

Gorzej wygląda to na bokach obrony. Hiroki Sakai sprowadzony z Hannoweru robił wiele szumu, włączał się często do ofensywy, ale jego mankamentem był brak dokładnego dośrodkowania. Mimo 6-7 prób w trakcie trwania całego spotkania, ani jedno nie było dokładne. Wynik poniżej krytyki. Sprwoadzony z Ol. Lyon, Henri Bedimo po kwadransie doznał kontuzji i na lewą stronę z przymusu wprowadzić trzeba było Karima Rekika, który nominalnie jest stoperem.

Niepokój o postawę piłkarzy przed wczorajszym meczem głównie wiązał się o postawę piłkarzy defensywnych. Wydawało się, że formacja sklejana na kolanie nie ma prawa spisać się dobrze. Postawa Dorii i Hubocana pokazała jednak, że nie jest to obecnie bolączką trenera Marsylii. Większe zmartwienie ma z dyspozycją graczy ofensywnych. Na papierze nazwiska robią wrażenie. Cabella i Thauvin, młodzi i niezwykle zdolni mają ciągnąć Marsylię do przodu. Cabella starał się, miał kilka ładnych zagrań. Kompletnie zawiódł jednak Thauvin, który miał kłopoty nawet w najprostszych sytuacjach…

W meczu z Tuluzą sytuacji  bramkowych wielu jednak nie stworzyli, gra była powolna, a zgrania jakby brakowało. Mimo tych mankamentów OM potrafiła jednak stworzyć sobie 4-5 znakomitych okazji. W pierwszej połowie strzał Cabelli wylądował na słupku. Po przerwie dwie dogodne okazje zmarnował Bafetimbi Gomis. Dwukrotnie został zatrzymany przez bramkarza Tuluzy.

Przed Marsylią trudny sezon. Potencjał w zespole jednak drzemie, pytanie na ile cierpliwości starczy…kibicom. Oraz kiedy dojdzie do pierwszych starć na linii kibice- zarząd? Po wczorajszym  bezbarwnym meczu fani zgromadzeni na Stade Velodrome już dali pierwsze wotum nieufności dla piłkarzy. Publika jest niezwykle wymagająca. Po ostatnim gwizdku sędziego dała upust gwizdami, co sądzą o występie swoich podopiecznych. Czy Stade Velodrome po raz kolejny będzie twierdzą nie do zdobycia dla … Marsylczyków? Czy po raz kolejny będą wygrywali na własnym obiekcie od wielkiego święta? Dajmy jednak temu zespołowi czas, potencjał indywidualny poszczególnych graczy nie jest taki zły. Marsylię stać na górną część tabeli Ligue 1. Francuskim rozgrywkom potrzeba mocnej Marsylii zatem…

 Allez OM!

Fot. OM.net

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Komentarze

komentarzy