Raymond Domenech, swego czasu niezły piłkarz Olympique Lyon, a w latach 2004–2010 selekcjoner reprezentacji Francji, w artykule napisanym dla „L’Equipe” mocno przejechał się po Barcelonie i jej największej gwieździe. Całość jest z pewnością subiektywna, ale nawet to nie usprawiedliwia niektórych stwierdzeń.
Piłka się zmienia, czasy się zmieniają, ludzie również się zmieniają. To powoduje, że postaci związane niegdyś w mniejszym lub większym stopniu z piłką nożną swoimi opiniami budzą – delikatnie rzecz ujmując – kontrowersje. Czasem trudno czytać po prostu głupoty wypowiadane m.in. przez Maradonę czy Pelego. Brazylijczyk swego czasu mówił, że dwudziestoletni wówczas Neymar już jest lepszy od Messiego, czy też Romario oskarżający prezydenta brazylijskiej federacji o korupcję, dlatego że w 1998 roku nie pojechał na mistrzostwa świata. – Pele nie wie, co mówi. Po prostu musi się zamknąć – podsumował rodaka Romario.
Wspomniany artykuł napisany przez Domenecha pojawił się jeszcze przed rewanżowym spotkaniem na Camp Nou. Stwierdził, że Barcelona jest cieniem drużyny, która dominowała w Europie, oraz że futbol to sport zespołowy i jeden zawodnik nie może wygrać meczu, zmierzając powoli w kierunku Leo Messiego. Wcześniej jednak dodał, że Barcelona ma braki w defensywie i słabość w środku pola, Iniesta jest cieniem, Busquets sobie nie radzi z taktycznymi postępami rywali, oraz „musi toczyć bitwę o odzyskanie i zachowanie piłki”. Na koniec opinia o Argentyńczyku:
– Obrazek, jaki pozostanie z pierwszego meczu, to Kimpembe górujący nad Messim swoją siłą. Jak można sobie wyobrazić, że ta bezsilność zamieni się w magiczną różdżkę w spotkaniu rewanżowym? Messi musi znaleźć magiczne rozwiązania, których nie znalazł na Parc des Princes. Messi nie jest już na swoim najwyższym poziomie, jest uwikłany w problemy z przedłużeniem umowy i nie ma już takiej energii, jaką dysponował w wieku 20 lat. Częściej kalkuluje, stracił spontaniczność, siłę swoich dryblingów i podań i cały czas wykonuje rzuty wolne, mimo że Neymar jest od niego lepszy w tym aspekcie. Wszystko po to, aby pozostać półbogiem, którym był wcześniej. Niełatwo jest patrzeć, jak stopniowo traci się swoje umiejętności.
Jak skomentować takie słowa? Messi już nie jest tym samym zawodnikiem, którym był 7-10 lat temu, ale czy jest w tym coś dziwnego? Nie trzeba wybierać na linii Messi–Ronaldo by dostrzec, że obaj są wielkimi zawodnikami i mimo upływu lat wciąż pozostają na szczycie. Nie jak Ronaldinho czy Kaka, którzy byli genialni, ale szybko zeszli z piedestału. A może inaczej – zeszli typowo dla piłkarzy. Po prostu Argentyńczyk i Portugalczyk są ewenementami.
Ronaldo już nie biega aż tak szybko, nie drybluje przy każdej okazji, spadła mu skuteczność słynnych tomahawków. Ale wciąż potrafi rozstrzygać mecze, motywować kolegów i dawać przewagę. Messi już też nie będzie młodszy, a dryblingi przez pół boiska, kończenie wszystkiego egoistycznie i złość na kolegów, którzy mu nie podają, to przeszłość. Trudno powiedzieć, że Messi traci umiejętności. Po prostu jako piłkarz jest mądrzejszy i dojrzalszy.
O środowym meczu napisano już wystarczająco dużo, sam Domenech na pewno też go widział. Jednak chyba musi skorygować po nim swoją opinię. Wiele statystyk pokazuje, jak stłamszone zostało PSG, a do znanych już czterech podań w ostatnich dziesięciu minutach doszła kolejna: uśrednione pozycje piłkarzy w trakcie spotkania:
To pokazuje wiele i powinno być dla Francuza prztyczkiem w nos, bo rywala nigdy nie wolno lekceważyć. Bardziej zrozumiałe wydawały się opinie, że Barcelony nigdy nie można lekceważyć, ale być może tego się Domenech jeszcze nie nauczył. Tak samo jak teraz nie można mówić, że PSG jest słabe. Paryska drużyna równie dobrze może teraz wygrać wszystkie spotkania Ligue 1 i zdobyć mistrzostwo. Wielkie drużyny trzeba szanować.
Po środowym pogromie mogłoby się wydawać, że Raymond Domenech okaże jakieś uznanie, skruchę, jednak on dalej brnie w dziwną stronę. Jeszcze bardziej krytykuje Argentyńczyka, chociaż trudno zgadnąć, czym się kieruje:
– Myliłem się. Messi nie gra nierówno, jak powiedziałem wcześniej. On po prostu już nie gra, w meczu z PSG był najgorszym zawodnikiem Barcelony na boisku. W gorszych dla niego meczach nie chce biegać. Zostaje w środku boiska i wierzy, że organizuje grę, chce robić wszystko. Cudem pozwolił wykonać rzut karny Neymarowi i od tego wszystko się zaczęło. Myślę, że to jego koniec, Messi był magiczny, ale teraz to już zupełnie nic nie gra.
Paranoja? Być może. Jednak co człowiek, to opinia, a o gustach się nie dyskutuje. Można jednak przypuszczać, że Francuz na co dzień ogląda jedynie rodzime rozgrywki i nie wie, co się dzieje chociażby w Hiszpanii. Messi stałe fragmenty czasem oddaje kolegom regularnie od jakichś 2-3 lat. Nie biega dużo, ale biega mądrze – po prostu widzi więcej i wie, kiedy ruszyć. Ostatni okres to pod tym względem i tak spory progres, bo były czasy (szczególnie za kadencji Martino), że nie biegał wcale. Wraz z dołączeniem do drużyny genialnych Suareza i Neymara widać, że cieszy się grą i wie, że ma na kim polegać. Nie warto spekulować, ile lat jeszcze Argentyńczyk będzie na światowym poziomie, ale Domenech raczej na pewno kiedyś stwierdzi, że się mylił. Jeśli nie – będzie ignorantem. Świat piłki zapłacze, kiedy zabraknie w nim Ronaldo i Messiego.