Dożynkowy Puchar Polski robi się coraz ciekawszy!

dozynki-1

Puchar Polski nie przestaje zadziwiać swojskością i niewiarygodnym poziomem. Jak co roku udowadnia, że liczą się, cytując klasyka: „te detale”, że nie ma już słabych drużyn i że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tu – jak w Totolotku – zwyciężyć może każdy.

Zbigniew Boniek usilnie próbuje nam wmówić, że to jakiś super-hiper-ekstra produkt, a jego finał na narodowym to dorodna wisienka na tym słodziutkim torcie. Ale nie do końca tak jest, a poszczególne warstwy owego tortu są wręcz ciężkostrawne. Coś jest nie tak, albo z podejściem drużyn, albo z formatem, albo po prostu musimy się pogodzić, że poziom naszej piłki i najwyższej klasy rozgrywkowej jest po prostu śmiesznie niski.

To zaskakujące ile drużyn z Ekstraklasy zaliczyło potężną glebę w tych rozgrywkach. Kolejne zespoły zupełnie nie uczą się na błędach poprzedników, a wręcz piszą kolejne rozdziały tego absurdy. W 2014/2015 mieliśmy sagę z Błękitnymi Stargard, którzy zaskoczyli między innymi Cracovię i Lecha Poznań – obie ekipy z grupy mistrzowskiej. W dodatku Ostrovia 1909 Ostrów Wielkopolski wyeliminowała Ruch Chorzów, a Znicz Pruszków pobił Zagłębie Lubin.

Jeszcze rok wcześniej bohaterem znów była Cracovia, która przegrała ze Stalą Stalowa Wola 0:1. W tych rozgrywkach (2013/2014) wpadkę zaliczył też Górnik Łęczna z, dodajmy nie byle kim, Ursusem Warszawa.

Absurdalne były też ubiegłoroczne zmagania o Puchar Wójta Puchar Polski, kiedy to Korona odpadła po walkowerze z Wdą Świecie, a Cracovia po raz kolejny postanowiła honorowo przegrać, tym razem z Zagłębiem Sosnowiec.

W tym sezonie symboliczny udział w tych rozgrywkach zaliczyli: Korona Kielce i Legia Warszawa. O ile kielczan można jakoś wytłumaczyć wąską kadrą i innymi problemami organizacyjnymi, tak odpadnięcie Wojskowych jest ich zwyczajną kompromitacją. W porządku, ich rywalem był Górnik Zabrze, więc klub z dużym potencjałem jak na pierwszoligowe standardy, ale jednak, podkreślmy raz jeszcze, pierwszoligowy! Daleko jej więc do Borussii Dortmund. Zwłaszcza, gdy chwilę później przegrywa z Wigrami Suwałki – udowodniając, że w polskiej piłce nie ma logiki.

Dziś kompromitację zaliczyła Lechia, która ma chyba najszerszą kadrę w całej lidze – napakowaną gwiazdami i tymi, którzy do takich aspirują. Krasić strzelał kiedyś w Juventusie, dziś nie mógł strzelić karnego Puszczy. Paixao chciał grać u boku Cristiano Ronaldo w reprezentacji, a dziś nie zawsze radził sobie z obroną zespołu, który pewnie nie byłby w stanie opłacić nawet jego tygodniówki. Trzeba bowiem pamiętać, że już między pierwszą ligą, a Ekstraklasą jest wielka przepaść finansowa. Wiele klubów z zaplecza ma budżet na poziomie 3-4 milinów złotych. To różnica rzędu 10-20 milionów złotych pomiędzy złotą szesnastką (w przypadku Legii jeszcze więcej). O niższych ligach nawet nie ma co wspominać…

1/8 finału przyniosła też porażkę Górnika Łęczna z GKS-em Jastrzębie, co rodzi patologiczną sytuację rodem z polskiego gimnazjum. Otóż w półfinale wystąpi zwycięzca pary GKS Jastrzębie – Wigry Suwałki. Będzie co oglądać! Radzimy kupić przekąski i jakieś znieczulenie…

Doprawdy trudno zrozumieć dlaczego zespoły z Ekstraklasy tak często zaliczają wpadki w tych rozgrywkach. W innych ligach też jest oczywiście wiele niespodzianek, ale jednak nie aż tyle, a odpadnięcie z pucharu często wiąże się z poważnymi konsekwencjami. W końcu to najkrótsza droga do europejskich pucharów. U nas tymczasem Franciszek Smuda opowiada jakieś niestworzone historie o tym, że środowo-czwartkowe występy to dla niego poważny problem i woli po prostu odpuścić – czytaj przegrać. Hasi machnął tylko ręką wmawiając nam, że Legia miała pecha, a Korona i Górnik nawet chyba odetchnęły z ulgą po swoich spotkaniach.

Na pewno największych przyczyn trzeba szukać właśnie w sferze mentalnej. Jak widać, nawet profesjonalistom trudno zmobilizować się na przeciwnika z drugiej ligi. Poza tym, co jak co, ale w Chojnicach, czy w Niepołomicach starcie z Wisłą i Lechią jest wydarzeniem roku. Każdy chce błysnąć, każdy chce strzelić gola Legii czy Lechii. Trudno więc czasem znaleźć sposób na takie drużyny. A poza tym kto powiedział, że Lechia czy Górnik koniecznie – za wszelką cenę chcieli wygrać?

Tu dochodzimy do kolejnego wątku, a mianowicie wciąż słabego poziomu Ekstraklasy. Z całym szacunkiem, ale jeżeli Puszcza, Wda Świecie, Stal Stalowa Wola jest w stanie ograć ekipy aspirujące do grupy mistrzowskiej, a może nawet europejskich pucharów, to niestety coś jest chyba nie tak. Poza tym popatrzmy na przebieg tych spotkań. Dziś Lechia zupełnie nie miała pomysłu na autokar postawiony przez zespół spod krakowskich Niepołomic. Gdy ktoś z ekstraklasowiczów musi przejść do ataku pozycyjnego to wiadomo, że prędzej czy później znajdzie się w tarapatach. Zwłaszcza, że zmiennicy często nie stają na wysokości zadania, czym potwierdzają tezę, że polskie drużyny po prostu mają zbyt wąskie kadry, by rywalizować na kilku frontach.

Niezależnie jednak od przyczyny, na końcu, na porażkach, zawsze traci widz. Owszem są emocje, fajnie, że oglądamy takie horrory jak ten dzisiejszy i to z udziałem teoretycznie tych biednych – którym często gdzieś podświadomie kibicujemy, ale to nie służy produktowi pod nazwą Puchar Polski i nie sprawi, że znajdą się nowi sponsorzy, a telewizje będą podbijać cenę za dostęp do praw telewizyjnych. Może to w jakimś sensie pomoże tym ekipom z niższych lig, ale to też wątpliwe. Bo czy Stargard nagle stał się hegemonem w polskiej piłce? Czy Stal Stalowa Wola lada chwilę awansuje do Ekstraklasy?

A festiwal dożynkowy trwa dalej. Tym razem o honor Ekstraklasy powalczą: Arka Gdynia i Wisła Kraków. Całe szczęście, że Lechowi przyszło rywalizować z Ruchem, a Pogoni Szczecin z Jagiellonią Białystok.

forbet728x90

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.

Więcej informacji na temat nowego bukmachera.