W kontekście Premier League często zdarza się tak, że dużą część przedsezonowych predykcji już na początku rozgrywek musimy schować do szuflady. W obecnej kampanii nie jest inaczej. Dość niespodziewanie na wysokiej (dziewiątej) lokacie w tabeli plasują się zawodnicy Sheffield United. Żeby tego było mało, klub może pochwalić się pewną imponującą statystyką.
Wielkiego podboju Premier League ze strony graczy „The Blades” nikt się nie spodziewał. Co więcej, przypuszczano, iż drużyna będzie walczyć o jeden cel – utrzymanie. Niewielu ekspertów wróżyło, że tę walkę Sheffield United wygra.
Takie tezy nie były bezpodstawne. Klub w letnim oknie transferowym nie zaszalał, wydając niecałe 50 milinów euro. Porównując tę kwotę z inwestycjami Aston Villi, „The Blades” wypadali blado. Dodatkowo pod wątpliwość poddawano takie wzmocnienie jak transfer Lysa Mousseta, który od początku swojej przygody z angielską piłką nie błyszczał na boiskach.
Pokładanych nadziei nie spełnia także Oliver McBurnie. Były gracz Swansea strzelił jak na razie zaledwie jednego gola w Premier League, a obecnie ma problemy związane z prowadzeniem pojazdu pod wpływem alkoholu.
O ile ofensywa „The Blades” wypada przeciętnie, to w defensywie drużyna Chrisa Wildera spisuje się wręcz wyśmienicie. Potwierdza to liczba straconych goli w nowym sezonie. Do tej pory Dean Henderson wyciągał siedmiokrotnie piłkę z siatki. Żaden klub z ligi nie może pochwalić się lepszą statystyką. Taki sam wynik ma Liverpool, który także stracił siedem bramek.
To dzięki świetnej grze obronnej, Sheffield United zajmuje obecnie dziewiątą lokatę w lidze. Taki rezultat po dziewięciu kolejkach kibice drużyny zapewne wzięliby w ciemno. Dla porównania pozostali beniaminkowie, czyli Aston Villa oraz Norwich zajmują odpowiednio dwunastą oraz dziewiętnastą lokatę.