Dwa remisy przed Euro. Czy trzeba zacząć się bać?

W internecie już coraz popularniejsza jest zdjęcie z zapowiedzią pewnego baru w Polsce. Mecz otwarcia, mecz o wszystko oraz o honor. W ten sposób miałoby się potoczyć Euro dla reprezentacji Paulo Sousy. Oczywiście jest w tym duża doza humoru, jednak nie ma wątpliwości, że nastroje u wielu kibiców nie są najlepsze. Czy trzeba się bać? Sprawdzamy na bazie poprzednich meczów przed wielkimi turniejami.

Tuż przed wielką katastrofą w Korei graliśmy bezpośrednio jeden mecz. 14 maja reprezentacja Polski ograła Estonię 1:0 po golu Macieja Żurawskiego. Wcześniej, w kwietniu i marcu były porażki z Japonią i Rumunią. Cztery lata później czekał nas mundial w Niemczech. Tam oczekiwania były znacznie mniejsze. Brakowało już Jerzego Engela, który „jechał po złoto”. Jednak również wtedy nie było różowo przed turniejem. W maju porażka z Litwą i wygrana nad słabymi Wyspami Owczymi. Tuż przed samym turniejem jeszcze przyszło spotkanie z Kolumbią, które przeszło do historii ze względu na gola golkipera rywali i lobu nad Tomaszem Kuszczakiem.

Dwa lata później graliśmy pierwszy raz w historii na Mistrzostwach Europy. Mecze w Austrii poprzedziliśmy aż trzema sparingami tuż przed samym turniejem. Trudno było cokolwiek wywnioskować po wynikach. Remis z Macedonią i Danią, przedzielony wygraną nad Albanią. W zasadzie poza spotkaniem z Duńczykami, trudno było miarodajnie ocenić siłę naszej drużyny, która dość szybko została zweryfikowana w Klagenfurcie i Wiedniu.

Euro 2012

Najważniejszym turniejem w XXI wieku dla Polski miało być Euro 2012. Pierwsza impreza takiej rangi rozgrywana w domu, więc przygotowania trochę trwały. Ale przed samym turniejem znowu wybraliśmy rywali z dolnej półki. Ograna Łotwa, ograna Andora i Słowacja. Tylko ten ostatni rywal prezentował zbliżony poziom. Ale wtedy przynajmniej mogliśmy cieszyć się z jedynych wiosennych wygranych, gdyż na turnieju takowych już nie było…

Euro 2016

Cztery lata później oglądaliśmy najlepszy występ polskiej kadry od zamierzchłych czasów XX wieku. Przed samym turniejem był remis z Litwą 0:0, ale chwilę wcześniej przegraliśmy z Holandią 1:2. To był pierwszy przypadek, z wymienionych, gdy jednym z naszych rywali był uznany zespół europejskiej marki.

Co ciekawe przed mundialem w Rosji tą samą Litwę rozbiliśmy 4:0, a chwilę wcześniej był remis z Chile 2:2. Tyle że po kilkunastu dniach trzeba było się pakować i wyjeżdżać z Rosji.

***

Krótko mówiąc wyniki przed dużymi turniejami niewiele mówią. Trudno bowiem odzwierciedlić to, jak będziemy grali przeciwko Słowakom czy Szwedom. Tym bardziej Hiszpanom, gdyż trochę czasu minęło od naszego ostatniego meczu z drużyną tego kalibru. Oczywiście można przyłożyć pewną kalkę z marcowego spotkania na Wembley, ale to też inne granie.