Dzieciaki w Finlandii nie wielbią Messiego i Ronaldo. Chcą być po prostu Pukkim

Teemu Pukki
Teemu Pukki

Mohamed Salah, Sergio Aguero, może Raheem Sterling lub Pierre Emerick-Aubameyang. Jeśli przed początkiem sezonu zadawalibyśmy pytanie, kto po trzech ligowych kolejkach będzie spoglądał na wszystkich z góry w klasyfikacji strzelców, wielu z nas rzuciłoby schematyczną odpowiedź. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna. I choć to dopiero początek rozgrywek, w niczym nie odbiera to magii jaka zapanowała wokół pewnego Finlandczyka.

Fani angielskiego futbolu doskonale pamiętają historię Jamiego Vardy’ego. Anglik w przeszłości dorabiający sobie dawniej w warsztacie samochodowym także okazał się wielkim zaskoczeniem podczas mistrzowskiego sezonu Leicester. Jego historia była oczywiście nieco bardziej dramatyczna jeśli chodzi o życie stricte poza piłką, ale trudno nie odnieść wrażenie, że to ten sam rodzaj zaskoczenia. Zresztą, obaj mają jedną bardzo ważną cechę charakterystyczną – zwyczajnie wszyscy za nimi przepadają.

Kiedy w 2009 roku Sami Hyypia rozegrał swoje ostatnie spotkanie w barwach Liverpoolu, Finlandia na ponad 10 lat straciła swojego przedstawiciela w Premier League. Historia niemalże zatoczyła koło, gdy Teemu Pukki trafił do siatki na Anfield. Ponad tydzień później 29-latek został niemalże bohaterem narodowym w skandynawskim kraju po tym jak rozbił na własną rękę Newcastle strzelając hat-tricka.

Trudne początki w Hiszpanii

W tej historii nie przeczytacie o biedzie, dramacie rodziców czy bieganiu po kilkanaście kilometrów na treningi. Mimo to przygoda Pukkiego z futbolem jest niesamowita. Jej początek miał miejsce w mieście Kotka, jednym z największych w Finlandii, oddalonym około o 120 kilometrów od Helsinek. Jest to siedziba żeglarzy, gdzie znajdziemy więcej łodzi aniżeli domów. Mimo to rządzi tutaj piłka nożna oraz koszykówka, a wszyscy mieszkańcy przepadają za sportem. Tym bardziej po ostatnich wyczynach „swojego” snajpera.

Przygodę z futbolem obecny napastnik Norwich rozpoczynał w miejskim FC KooTeePee. Przed stadionem tego klubu znajdował się także stragan z towarami, który jeszcze do niedawna prowadzony był przez matkę napastnika, Teidię.

Na jego talencie poznano się dopiero w liceum, konkretnie w Langinkoski, gdzie innowacyjną akademię założył Risto Piipari – były szkoleniowiec reprezentacji Finlandii w koszykówkę. Futbol mocno oczywiście rywalizował z drugą najbardziej popularną dyscypliną, ale młodzi chłopcy zwykle nie preferowali jednej aktywności i wykazywali talent dosłownie we wszystkim. Przełomowy dla Pukkiego okazał się 2007 rok, kiedy po raz pierwszy trafił do bramki w finlandzkiej ekstraklasie (Veikkausliiga). Dzięki temu został pierwszym zawodnikiem w historii urodzonym w latach 90-tych, który mógł pochwalić się podobnym wyczynem.

Dość szybko jego rozwój dostrzegli skauci Sevilli. Już rok po wspomnianej bramce i otrzymaniu dwukrotnie nagrody dla najlepszego młodzieżowca w Finlandii, klub z Andaluzji wyłożył na stół milion euro. Wówczas jak na standardy skandynawskiego kraju była to rekordowa sprzedaż z pierwszej ligi. Przenosiny do Hiszpanii jednak kompletnie przerosły snajpera. W aklimatyzacji nie pomogła mu nawet matka, która na dwa lata zostawiła wszystkie swoje sprawy i poleciała z synem, chcąc dodać mu otuchy. Problemem ostatecznie okazała się bariera językowa i nieśmiałość nastolatka.

Przez dwa i pół roku Pukki rozegrał tylko jedno spotkanie w Hiszpanii. Nie ma co ukrywać – był to dla niego ogromny cios, z którym musiał sobie poradzić. A gdzie miał to zrobić w lepszym stylu niż na własnym podwórku, konkretnie w Helsinkach? Wówczas stanowisko szkoleniowca HJK piastował Antti Muurinena. Po kilku latach Fin wspomina współpracę z gwiazdą początku sezonu Premier League:

– Trafił do nas w 2010 roku i trudno było zobaczyć u niego radość z futbolu. Nie poradził sobie tak dobrze w Hiszpanii, ale miał jeszcze czas na rozwój w HJK. Biła od niego nieśmiałość, brakowało mu agresywności w grze, ale najprawdopodobniej nie wiedział jeszcze czego tak naprawdę chce. Mimo to znałem jego potencjał. Najważniejszą rzeczą jaką stąd wyniósł to pewność siebie. W końcu cieszył się futbolem. To łatwy zawodnik do prowadzenia jeśli chodzi o treningi. Myśli tylko o ciężkiej pracy – wspomina trener.

W stołecznej drużynie podczas zaledwie roku zdobył dwa mistrzostwa Finlandii (system rozgrywek wiosna-jesień) oraz krajowy puchar. Łącznie trafił 18 bramek, a najważniejsze z nich padły w meczach z Schalke w kwalifikacjach do Ligi Europy. Oczywiście HJK ten dwumecz dotkliwie przegrało, ale 6 dni później Pukki dołączył do niedawnego rywala (ponownie pobił rekord finlandzkiej ekstraklasy) i przeniósł się do Niemiec.

Kolejna odbudowa

Nowa liga, nowe cele, jednak ponownie wszystko nie poszło po jego myśli. O ile kibice go wręcz uwielbiali, o tyle na boisku nie wiodło mu się najlepiej – choć jego przygody na pewno nie można opisać słowem katastrofa. Po dwóch latach zainteresował się nim Celtic, gdzie również nie zabawił na długo.

– Posiadał cechy, których potrzebowaliśmy, ale nigdy nie miał okazji wykazać tego na dłuższym wymiarze. Jest spokojnym i cichym człowiekiem. Miał też kilka problemów z kontuzjami, a w klubie takim jak Celtic, kiedy przyprowadzono cię za takie pieniądze, musisz strzelać gole – wspomina Neil Lennon, menedżer ekipy z Glasgow.

Niezbyt udany rok w Szkocji sprawił, że napastnik po raz kolejny stracił pewność siebie. W głowie zabrzmiał zapewne pomysł powrotu do rodzinnego kraju, ale Pukki w tamtym okresie nie mógł pozwolić sobie na taki regres oraz ponowny pobyt w Finlandii. Ostatecznie padło na kompromis i Teemu wybrał ofertę z Brondby. W sprzyjającym środowisku, o wiele bliżej domu, musiał na nowo budować poczucie własnej wartości. Tak powstała nowoczesna wersja napastnika, którą znamy do dziś. W Danii łącznie spędził trzy lata, a futbol ponownie go rajcował. Owocem tej radości były oczywiście bramki. Najbardziej efektowny sezon to ten na przełomie 2016 i 2017 roku. Wówczas jego ekipa zdobyła mistrzostwo, zaś snajper zaliczył łącznie 29 trafień.

Rok temu Finlandczyk postanowił znowu wrócić na Wyspy, tym razem przyjmując ofertę Norwich. Aktualny dyrektor sportowy klubu, Stuart Webber, był jego fanem od wielu lat rozważając zakup napastnika do Wolverhampton sześć sezonów wcześniej.  „Kanarki” na zasadzie wolnego transferu pozyskali gracza, którego Daniel Farke uczynił najlepszym zawodnikiem Championship oraz królem strzelców angielskiego zaplecza. W Norwich zapanowała „Pukkomania”. Podobnie zresztą jak w jego ojczyźnie.

– Wszyscy w Finlandii znają nazwisko Pukki. Masz w tym kraju tylko kilku sportowców uwielbianych niemalże przez wszystkich. Nie znam żadnego kolegi z zespołu, dziennikarza ani jakiejkolwiek osoby, która miałaby coś złego do powiedzenia na temat Teemu. Ani jednego. Cały kraj zna jego historie. Kiedy idziesz do przedszkola z dziećmi, to tamtejsi uczniowie nie chcą być jak Messi czy Ronaldo. Chcą być Pukkim – chwali swojego byłego kolegę z HJK Aki Riihilahti, obecnie klubowy dyrektor.

Goat, a już niebawem GOAT?

Po fenomenalnym początku sezonu z pewnością 29-latkowi zakręciło się w głowie. Jako spokojny mieszkaniec Skandynawii nie możemy jednak spodziewać się, że nagle odbije mu sodówka. To nie byłoby w jego stylu. Spokojne życie u boku żony oraz córki – to mu kompletnie wystarcza:

Wielu Finów jest wyluzowanych, ale także i cichych. Taki właśnie jestem. Nigdy nie widziałem powodu, by się zmieniać – stwierdza piłkarz.

Pukki może jedynie żałować, że na obecny poziom wdrapał się dopiero teraz. Nie ma co ukrywać, że w wieku 29 lat powoli myślisz o tym w jaki sposób zakończyć karierę za kilka sezonów, aniżeli o dalszym rozwoju. To oczywiście nie przeszkadza sympatykom Norwich, aby wielbić swojego nowego bohatera. Angielscy kibice dość szybko podłapali, że po angielsku jego nazwisko oznacza słowo „goat”. Wielu fanów wierzy, że napastnik jest na dobrej drodze do otrzymania rangi GOAT (Greatest Of All Time) i na stałe zapisanie się w historii klubu.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Komentarze

komentarzy