Hiszpania w końcu zagrała jak Hiszpania i dziś chyba nikt nie zarzuci podopiecznym Del Bosque, że pokazali tylko ułamek swojego potencjału. W dodatku Turcja wcale nie była chłopcem do bicia – bardzo chciała dotrzymać kroku swoim rywalom, ale dzisiaj nie było to możliwe. Choć z drugiej strony z tyłu głowy coś podpowiada, że to jeszcze nie najwyższy poziom umiejętności mistrzów Europy.
Najlepszy sposób na spędzenie piątkowego wieczoru? Randka z ukochaną? Melanż ze znajomymi? A może nauka przed egzaminem? Wszystkie te opcje mogą konkurować ze spotkaniem Turcja-Hiszpania. Mecz niestety nie porwał. Ale może to przez nadmiar spotkań? Codziennie porządna dawka futbolu. Oprócz Euro dodatkowo w nocy jest też Copa America, a przecież tam też są spotkania na bardzo wysokim poziomie…
Hiszpania nie zagrała bajecznego spotkania. Jasne, zdominowali rywal i to bez dwóch zdań, bo wystarczy przecież spojrzeć choćby na statystyki. Poza tym okazało się znowu, i to po raz 139, że Iniesta może skręcić każdego, cytując klasyka, w drzwiach obrotowych. I to jakieś trzy razy.
Kibice Hiszpani na pewno odetchnęli po bramkach Nolito i Moraty, ponieważ w ostatnich dniach wokół nich i całej kadry atmosfera była… dość słaba, żeby nie powiedzieć bardzo słaba. A obu panom doda to też pewności siebie przed kolejnymi spotkaniami, bo przecież oni też mieli różne momenty w historii swoich występów reprezentacji i nie zawsze cieszyli się zaufaniem selekcjonera. I trzeba to powiedzieć nawet mimo, iż bramki nie były najpiękniejsze (szczególnie Nolito).
Turcja? Chyba nie zaistniała dziś na dobre. Kilka pojedynczych akcji. Niecelne strzały. Piłkarze głównie dziś przyglądali się rywalom, choć może to złudne wrażenie. W końcu kilka wcześniej wspomnianych zrywów mogło wpędzić Hiszpanów w lekkie kłopoty i na pewno nie byli to chłopcy do bicia – drwale, którzy zamkną się na własnej połowie i będą liczyć czas do końcowego gwizdka. Najgorsze dla nich było jednak to, że nie mieli lidera z prawdziwego zdarzenia, bo Arda nie przypominał znakomitego piłkarza z czasów Atletico, ani nawet tego Tourana z Barcelony. Chyba więc Turcy jadą zasłużenie do domu – ale mówimy chyba, bo mieli trudną grupę, na której każdy mógł stracić zęby.
Czy mecz sprawił, że Hiszpania staje się jednym z faworytów do złota? Wiadomo – byli nim już przed turniejem. Jednak gdy przypomnimy sobie poprzednie mistrzostwa, to o wiele wolniej rozkręcali się. Zwycięstwa nie przychodziły tak łatwo. Jasne znajdą się tacy co będą nadal narzekać, że słaby rywal, że trzecia bramka padła ze spalonego. Nawiasem mówiąc – jaka to była akcja! Warto obejrzeć całe spotkanie dla tych 10 sekund futbolowej poezji. Poza tym – żadna drużyna nie strzeliła jeszcze 3 bramek podczas turnieju, a przecież niektórzy mieli dużo słabszych przeciwników niż całkiem mocna personalnie Turcja. Mimo tylu sukcesów Hiszpanie ciągle są głodni kolejnych zwycięstw, kolejnych ładnych bramek! Dobitnie pokazał to choćby Pique orający linię boczną w 90 minucie, ratujący drużynę przed autem. Zasileni nową krwią mogą zdziałać wiele. 3 raz z rzędu ME? Nie zdziwimy się!
Kibiców na pewno ucieszy fakt, że dzisiejsze spotkania w niewielkim stopniu poprawiły średnią strzelanych bramek.