Pierwsze El Clasico trwającego sezonu już za nami, ale pomeczowe echa wciąż przybierają na sile. Remisowy wynik spotkania i bramka zdobyta przez Sergio Ramosa w samej końcówce spotkania są akurat najmniej komentowanymi wydarzeniami. Zdecydowanie więcej mówi się o karach, które mogą zostać nałożone na Barcelonę i jednego z graczy Real.
Derby Europy tak bardzo elektryzują miliony kibiców na całym świecie głównie tego względu, iż obecnie w dwóch hiszpańskich zespołach występują rywalizujący ze sobą od lat o miano największego piłkarskiego boga w dziejach futbolu Leo Messi i Cristiano Ronaldo. Zazwyczaj to na nich skupiona jest uwaga większości fanów, którzy próbują za wszelką cenę zdeprymować gwiazdę numer jeden drużyny przeciwnej.
Portugalczyk znany jest z tego, że dość łatwo wyprowadzić go z równowagi, dlatego też sympatycy zespołów rywalizujących z jego Realem często wykorzystują ów fakt. Nie inaczej było także wczoraj, kiedy na Camp Nou można było usłyszeć nieprzychylne komentarze części wielbicieli gospodarzy skierowane pod adresem „Crisa”. Do uszu mistrza Europy dobiegły na pewno okrzyki podające w wątpliwość jego heteroseksualność, a także niepochlebne epitety, których nie wypada nam w tym miejscu cytować.
Ronaldo słynie z udziału w rozbieranych sesjach zdjęciowych, a także przesadnej niekiedy dbałości o własny wygląd, ale nie jest to powód, by posądzać go o słabość względem mężczyzn, zwłaszcza że akurat uwielbia on piękne kobiety, które zmienia niczym rękawiczki. Dla grupki kibiców Barcelony nie jest to najwyraźniej wystarczający powód do uwierzenia w to, iż „CR7” nie kocha „inaczej”. Nad ich okrzykami pochylą się władze La Liga, których szef, Javier Tebas, nie wyklucza nałożenia surowej kary na Barcelonę. Wygląda więc na to, że w dość krótkim czasie do klubu przylgnęła łatka nie tylko mało przyjaznego dla osób niepełnosprawnych, o czym pisaliśmy w tym miejscu, ale też homofobicznego.
Niemałe kłopoty mieć też będzie zapewne Dani Carvajal, który również nabroił w sobotnie popołudnie. Obrońca Realu Madryt dał upust swoim emocjom chwilę po tym, jak wyrównującą bramkę zdobył jego kolega z drużyny, Sergio Ramos. Czujne oko jednej z kamer zarejestrowało moment, kiedy świętujący strzelenie gola przez swego partnera defensor pokazuje kibicom Barcelony środkowy palec. Nie trzeba chyba dodawać, co ten gest oznacza ani tego, że w grę wchodzi zawieszenie Hiszpana na kilka najbliższych spotkań madrytczyków. Zawodnik pierwszego w tabeli Realu zdążył już za pośrednictwem jednego z serwisów społecznościowych przeprosić fanów Barcelony, ale i tak zapewne nie uniknie konsekwencji swego zachowania.